To dobrze, że w zalewie rozmaitych kontynuacji, głównonurtowej samopowtarzalnej maszyny do klonowania obrazów, pojawiają się produkcje, które zamierzają pokazać coś odmiennego.
O raczej kiepskiej kondycji kina świadczy fakt, jak przyjęty został film Iron Sky. Kreowany na łamiący schematy, prześmiewczy i odświeżający obraz zaskakująco łatwo przeniknął do świadomości zwykłego widza. Za to należą się twórcom gratulacje. Nie należą się już niestety za sam film, który okazał się po prostu słaby. Kiepski pod względem scenariusza, aktorstwa i niskich lotów gagów.
Dla przeciętnego oglądacza pomysł, który buduje fabułę filmu, będący czymś nietypowym, niepojętym, czymś stającym w sprzeczności do dobrzej znanej i oswojonej rzeczywistości, powoduje naturalny sprzeciw. I o ile filmowi nie nada się pozorów pastiszu, to zdaje się on być nie do zaakceptowania dla większości, poza fanami danej konwencji i tymi z bardziej otwartym umysłem.
O co chodzi? Tak samo jak pomysł na potomków niemieckich nazistów na księżycu, tak i Abraham Lincoln jako łowca wampirów zapali czerwoną lampkę w głowie przeciętnego widza. Lampka zmieni kolor na pomarańczową a później na zieloną, jeśli twórcy wyraźnie puszczą do niego oko zdając się mówić „Nie bój się, to tylko żart, nie założyłeś dziś gatek na drugą stronę”. Gorzej kiedy autor filmu nic takiego nie sugeruje, kiedy pozostawia cały trudny proces oceny konwencji w rękach oglądającego. Tu mamy problem.
„ – Mogę uczynić cię nieśmiertelnym… – Sturges
– Nie tylko wampiry żyją wiecznie… – Lincoln”
Abraham Lincoln, z zawodu drwal już w wieku kilkunastu lat poznaje nieprzyjemną prawdę. Wokół niego żyją wampiry. Istoty nieumarłe ale i nieżywe, pijące ludzką krew by móc przedłużyć swoją egzystencję w nieskończoność. W dziewiętnastowiecznej Ameryce Północnej, podzielonej i żyjącej w cieniu urągającego człowieczeństwu niewolnictwa, wampiry doskonale radzą sobie kryjąc się wśród niczego nieświadomego społeczeństwa. Łatwo osiągalne źródło zaspokojenia głodu w postaci czarnoskórych niewolników, których życie znaczy mniej niż życie zwierząt gospodarskich, pozwala kainitom na spokojne i dostatnie trwanie. Na ich nieszczęście pałający żądzą zemsty za śmierć matki drwal Abe poznaje tajemniczego mężczyznę, który uczy go jak walczyć z wampirami. Jego osobista krucjata przeistacza się z czasem w ideową walkę o wolność człowieka. Orężem staje się słowo i polityczna oracja.
W odróżnieniu od Iron Sky twórcy podeszli do tematu na luzie ale bez epileptycznego mrugania okiem. Osadzenie akcji w czasach życia i prezydentury Lincolna, Wojny Secesyjnej, walki o zniesienie niewolnictwa i wplecenie w to wątku wampiryzmu, dawało nadzieję, na świeży, ciekawy i śmiały obraz.
Jak zwykle jednak zabrakło odwagi i/lub konsekwencji… Producentem filmu jest Tim Burton, a reżyserem Timur Bekmambetov ("Straż nocna").I to nie wystarczyło. Twórcy miotają się w ramach ciekawie zarysowanej fabuły z intrygującym tłem historycznym i konwencji filmu akcji wysyconego pretendującymi do „epickich” (sic!) scenami mającymi poruszyć wnętrze (sowicie wypełnione colą i popcornem), spragnionego efektownych popisów widza. Fragmenty filmu, niektóre sceny, dialogi i narratorskie opisy zaskakują bo wyrastają znacznie powyżej konwencji jaka przeważa w przekroju całego obrazu. Wprowadzenie do filmu oplecione niebanalnym tekstem, mocno podsyca nadzieję na produkcję choć trochę odstającą od sztampy. W ogóle pojawiające się w filmie dygresje narratorskie, będące zapiskami z dziennika samego Abrahama Lincolna, jawią się jako gładkie w formie, przekazujące nieskomplikowane ale i niebanalne przesłanie. Niewykluczone, że to zasługa polskich tłumaczy. W każdym razie to jeden z najjaśniejszych punktów tej produkcji.
Aktorzy to na szczęście nie pierwsza liga, zatem oszczędzono nam oglądania po raz n-ty tych samych znanych gąb. O ile charakterologicznie i wizualnie zostali dobrani bez większego zarzutu, to już poziom zaangażowania i sposób odgrywania roli określiłbym jako „chłodny”. Emocje są sztuczne a aktorzy nie robią wiele aby nadać indywidualny rys swoim postaciom. Natomiast charakteryzację i wygląd wampirów należy pochwalić. Z kolei efekty podobnie jak aktorstwo są na bardzo dobrym poziomie ale sterylne i często nieprzekonujące.
„Historia pamięta bitwy ale nie widzi krwi…”
Film nie jest zły. Można go oglądnąć bez większego bólu. Oczywiście jeśli wspomniana konwencja nie powoduje u kogoś „zawieszenia systemu”. Może to moja wina, ale jak zwykle od fantastyki oczekiwałem czegoś więcej. Taki już jestem, ciężko się zmienić. Wychowywałem się na gatunku, który starał się czasami przemycić jakąś wznioślejszą myśl. Dziś historia znów zatoczyła koło i głównonurtowa fantastyka tak jak u swych początków wykorzystywana jest instrumentalnie, do celów czysto rozrywkowych. Nawet jeśli gdzieś tam z tła ktoś chce nam coś istotnego przekazać, to natychmiast przesłania go orgia latających przed oczami pocisków, skaczących i okładających się niestrudzenie postaci i chlustającej na wszystkie strony juchy.
p.s. Dla fanów rpg Deadlands – niestety nie ma tu wiele z tego świata. Wystarczająco dociekliwy jednak mistrz gry mógłby wyciągnąć kilka inspiracji.
bede szczery jak zobaczylem zwiastun stwierdzilem ze tworca tego gniota moze mi possac, ale jesli mam byc szczery bylem meeega zdziwiony tym co zobaczylem w pelnej wersji zwanej przez niektorych dvdrip – ta pirace filmy i jestem z tego dumny. Aktorstwo moze nie jakies porazajace ale bylo git chociaz pewne jest ze oskara nikt nie dostanie, fabularnie naprawde przyzwoite oczywiscie trzeba miec swiadomosc ze lincoln napiernicza sie z wampirami , ale ogladajac ten film nie czujesz ze tworca scenariusza napiernicza cie fiutem po twarzy. Efekty jak efekty cudow ni ma zreszta ostatnio ogladalem 2012 i tez jakos tak bez polotu. Wlasciwie ostatnim filmem gdzie widac bylo ze kolesie sie narobili byl matrix.
@Makbeton
E tam, ja się przymierzam nawet do kina wybrać. Krytycy marudzili na poprzednie filmy Bekmabetowa, a mi się umiarkowanie podobało i Wanted i obie części Straży. Zdecydowanie do obejrzenia.
Niech nakręcą “Lech Wałęsa – ujeżdżacz bobołaków”! 🙂
Jak zobaczyłem kiedyś w kinie trailer “Abraham Lincoln pogromca wampirów”, to z dziewczyną pękaliśmy ze śmiechu. Najśmieszniejsze jest to, że film nie jest komedią! Trailer kipiał akcją i mrocznym klimatem.
Konwencja konwencją, ale dla mnie to za duży poziom surrealizmu.
@Sadhu
dlatego przed nacisnieciem play na odtwarzaczu trzeba sobie odpowiedziec na jedno zajebiscie proste pytanie – czy akceptuje abrahama lincolna jako lowce wampirow
Na kaca dobre filmy 😀
Ogromny apetyt miałem na ten film. Szkoda że nigdzie w 2D nie wszedł. Recenzja bardzo spoko, k0d. Mimo krytyki widzę że obejrzę, jak tylko pojawi się na BD.
Abrahama obejrzałem niedawno i dla mnie ten film był po prostu nudny. Wydaje mi się, że chcieli zrobić horror/akcja/i film bitewny w stylu nie wiem braveheart. I nic z tego im nie wyszło akcji było fakt dużo ale efekty specjalne były bardzo słabe (szczególnie walka w tym stadzie koni, aż raziła w oczy), straszne sceny nie były straszne po prostu, a ta cała wojna źle przedstawiona. Co mi się podobało to kostiumy/klimat (widać chyba w tym specyficzny gust Burtona) i kolejna rzecz która była fajna to samo przedstawienie wampirów (czyli jako wampiry a nie smutaski;p). Co do wampiró to chciałbym żeby ktoś zrobić ciekawą adaptację np. wampira maskarady albo Nekroskopa Briana Lumleya (w tej książce wampiry były totalnymi potworami). co do IronSky to gdy wybierałem się na to do kina, spodziewałem się parodii/komedii coś w stylu kosmicznych jaj albo w stylu planet terror Rodrigeza. Sam początek był faktycznie całkiem smieszny, jak łapią tego murzyna i chcą go wybielić, ale po za tym juz nic smiesznego tam nie było, lekki niewypał IMHO. I tak na koniec co do dziwnych pomysłów na film to widziałem kiedyś trailer o Bin Ladenie i armii zombie, no i mam cicha nadzieje, że jeżeli został zrobiony Maczeta to zrobią jeszcze film pt.” Kobiety wilkołaki w szeregach SS”, który tez był pokazany jako trailer na końcu planet terror;)
Taka zbiorcza dygresja dla wszystkich, którzy się powyżej wypowiadali:
Film da się oglądać ale ciągle nie mogę się oprzeć wrażeniu, że z tego tematu można było wyciągnąć znacznie, znacznie więcej. Więcej mroku, więcej ciężkiego klimatu, większego skupienia na osobowości Lincolna a na pewno mniej przaśnej napierduchy. Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni zmarnowany potencjał.
Dobra recka. Namówiłeś mnie żeby dać filmowi szansę. A po recenzjach myślałem że jest fatalnie.
oba seanse wciąż przede mną, ale Abraham właśnie skoczył o pozycję wyżej od IS 🙂
Ni w ząb nie pojmuję waszego toku rozumowania. Odniosłem się do filmu mimo wszystko mało przychylnie. A tu tylu zachęconych. 🙂 Ale się cieszę. Bo lepiej zmierzyć się z czymś nietypowym, nawet nie do końca dobrze zrobionym, niż łykać tą samą jednostajną papkę, którą serwuje nam dzisiejsze mainstreamowe kino.
A mnie Iron Sky się baaardzo podobał. Oczywiście wysokie loty to nie są, ale sceny w ONZ świetne.