Star Wars Battlefront 2 – wrażenia z bety

Nitek dnia 5 października, 2017 o 9:56    38 

To całkiem zabawne, kiedy tak pomyśleć, że filmik zapoznający nas z zawartością bety, w którym to Boyega recytuje ficzery Battlefronta 2, jak i rzeczy dostępnych w becie, okazuje się być większy niż zawartość gameplay’u w części pierwszej. Ba, nawet mnogość dostępnych trybów zabawy i mapek z bety to lwia cześć jedynki. Bardzo fajnie.

Kurczaki, nie wiem od czego zacząć.

Tryby zabawy, o. Obecnie w becie są trzy do ciorania w multiplayerze oraz jeden, arcade, gdzie wykonujemy stawiane nam cele na multimapkach, ucząc się zdolności bohaterów, przy okazji ciesząc swe oczy nadmiernym użyciem Mocy przez tychże. Wiecie, jak Darth Maul wpada w oddział klonów i robi im zbiorowe pchanie mocą, czy lekkie podduszanie, to nie ma dzióbka we wsi. A miska się cieszy, bo dzieje się to w pałacu na Naboo, z epizodu pierwszego, a ten wygląda fantastycznie. Jak i pozostałe dostępne mapy, jakby żywcem wyjęte z planu filmowego. Obecnie w trybie arcade nie ma tego zbyt wiele, ot, wyrżnij dwudziestu pięciu pachołów, ale jakże jest to radosna rozwałka, z widokiem zza pleców z Maulem w centralnej części ekranu, szaleńczo motającego czerwonymi wykałaczkami na lewo i prawo. No jest moc, jest.

Zabawa w multi jest bardziej przyziemna. Na pewno w trybie galaktycznego szturmu, który przez rozmiar potyczek nie wydaje się specjalnie galaktyczny. Nie w swoich rozmiarach, bo to ledwo 20v20 graczy. Niemniej jednak mapa na Naboo skonstruowana w dość korytarzowej mierze, zapewnia ciągłe pju pju pju laserem ciągłych po bebechach przeciwników. Tu zabawa przypomina trochę Overwatcha, czy inne nastawione na działania drużynowe shooterki. Na początku celem atakujących jest przepchanie monstrualnego pojazdu MTT pod bramę do pałacu, wysadzenie jej, a później dominacja w kilku punktach pałacu. Przepychanie wozu to overwatch jak się patrzy, potem zaś naparzanka wypada niemniej dynamicznie, co Metro z BF3. Ciasno, acz nie ponuro, bo mapka, jak już wspomniałem, wygląda jak żywcem z filmu zdjęta. Mimo, że widziałem epizod pierwszy może z jeden raz, to serio jest ta miejscówka z filmu.

Strzelanie jest jakby mniej arcade’owe, a udostępnione mapki tak zawalone rożnymi gratami, że nie widać czy podobnie jak w jedynce, można laserowymi dzidami strącić cel z drugiego końca mapy. To dobrze. Sam pacing również wydaje się wolniejszy, przez co nie jest aż tak nachalnie szybko jak było dotychczas. Tempo jest fajnie zrównoważone przez co chaos jest odrobinę mniejszy i nawet, kiedy wszyscy dyszą sobie na plecy, nie trudno było się odnaleźć w całej akcji. Przy okazji przemodelowano lipny system zbierania tokenów z pierwszej części. Ot, jeśli nie graliście, w jedynce po mapie porozrzucane były znajdźki, które po zebraniu wrzucały nas do jakichś pojazdów czy zamieniały w bohatera niczym po misce dobrych płatków śniadaniowych. Teraz już tak nie jest, co bardzo chwalę. Zamiast tego podczas zabawy za wykonywanie celów, ubijanie przeciwników i w ogóle granie, zbieramy battlepointsy, które po dokonaniu żywota możemy spożytkować na odpalenie bohatera i wcielić się w Darth Maula, Boba Fetta, Hana sola czy Rey, ale także w galaktycznym szturmie, zasiąść za sterami jednostki powietrznej czy wyruszyć dominować klasą szturmowca wyższego szczebla działającego na ziemi, bądź hulającego z jetpackiem. Tak, jety nadal są, ale ma go tylko jedna klasa.

Zresztą zabawy klasowy to także inne bajka. Są cztery podstawowe, szturmowiec, heavy motający karabinem cięzki, jest oficer, którym de facto nie zagrałem i snajper. Do tego dochodzą wspomniane jednostki specjalne, czy to wariujące z mocniejszymi laserami, czy tez miotaczem ognia, oraz panowie z odrzutowymi plecakami, śmigający po katach niczym Pędziwiatry. Każda z klas ma swoje trzy zdolności specjalne, a te zaś możemy modyfikować odblokowując karty ulepszeń, po kilka na klasę. Broń? Również ma swoje ulepszenia. Pojazdy? Każdy jeden, a jest ich mnogość, po kilka gadżetów. X-Wingi mają insze rzeczy niż Y-Wingi czy bombowce, to samo po ciemnej strony mocy. Porównując to z jedynką, cóż, nie ma porównania.

Jednocześnie mierzi upychany na siłę, a jakże popularny i wszędobylski system otwierania skrzynek. Te zdobywamy za wbijanie poziomów, czy też, póki co za walutę farmioną z gry. Oczywiście nie ulega wątpliwościom, że mikropłatności przyjdą i będą , jak i same skrzynki, które nawet wepchnięto do samochodówek (Forza 7 [*] ). Skrzynki też mają swoje rodzaje, bo jedne odblokowują rzeczy dla pojazdów, inne dla piechurów, a trzeci rodzaj to te dla bohaterów. I oczywiście wypadający drop ma swój stopień rzadkości, więc będzie tu można nieźle popłynąć.

Wracają też biwty w przestrzeni kosmicznej. Nie spodziewałem się, że będzie to jeden z tych elementów, które rajcują mnie mocno. Żyjąc cały czas w tęsknocie za dobrym dogfightem, taki tu otrzymałem. Jest dobre kosmiczne pju pju pju. Kilka celi do wypełnienia, dużo przeciwników do zaorania, choć ich liczba nie zachwyca, bo to starcia raptem 24v24, ale dzieje się! Smaczku dodaje widok z kokpitu, nadal obecny, który odpowiednio tłumi fantastyczne dźwięki, generując pokłady kisielu u grającego. Jest fest, bardzo. WZIUUUUUUM. Tu wklej se Czytelniku, myślowy przekaz dźwięku lecącego Tie Fightera i dołóż wizualizacje jak mijacie się kokpit w kokpit. Tak, też tak można.

Zabawa w strike to nie wysapywanie zboża i palenie opon. To tryb dla mniejszej liczby graczy, niż taki podbój galaktyczny i tylko dla piechoty. Mapka to Takodana znana z epizodu siódmego iu z taką sama plejadą szturmowców, kaczkowców, bo te hełmy wyglądają jak Kaczor Duffy po wybieleniu. Nadal. Tu naszym celem jest kradzież artefaktu i zaniesienie go we wskazane miejsce. Mocny teamplay ratuje tu skórę, bo jak drużyna przeciwna zasadziła się w budynku, tak ciężko było zrobić cokolwiek. Do tego dochodzi kawałek lasu, gdzie w filmie szlajała się Rey i dziarsko zaparkowany Sokół, którego obecność tam jest mocno malownicza, a przez co zginąłem fefnaście razy, nie mogąc się napatrzeć. Gonienie się po lesie jest nadal pełne uroku, a brak destrukcji drzewek, choć odczuwalny, niespecjalnie przeszkadza. Bo to ładny las jest.

SS_Map_Vista_YavinZresztą Battlefront 2 zapowiada się mocno urodziwie. Naboo czy Takadana wyglądają jak ruchome pocztówki, bitwy w kosmosie to sen z dzieciństwa ożywający na ekranie. Modele postaci zrealizowane wybornie, wyposażone w nogi i możliwość robienia fikołków, serio. Dodatkowo co rusz oblepia szturmowców błoto po wybuchu granatów, liście wzbijają się w powietrze od podmuchów wiatru czy trzepotu skrzydeł licznych gołębi i konia z rzędem temu, kto ani razu nie zginie, bo se patrzył. A jak się lubi patrzeć to po prostu jest na co.

Zastanawiam się na ile Battlefront 2 przebije się w tym roku. Zawartością bryluje na salonach, rozpychając się niczym brzuch po dobrym posiłku. Beta robi dobre wrażenie, niemalże w każdym aspekcie. Jednocześnie musicie mieć na uwadze, że jednak Battlefront 2 nie jest realizmem podszyty. Lasery śmigają po całych mapkach, choć wydaje się, że jest to stonowane i nawet na dystans trudniej jest kogoś ustrzelić. Latanie w kosmosie miodne i intuicyjne. Walki na miecze świetlne kozackie. Szkoda, że nie ma teraz jakiegoś trybu każdy na każdego czy zwykłej przepychanki o punkty na mapie, ale rozumiem, że to było w jedynce, więc trzeba było pokazać, że gruszki nie zostały zasypane w popiele, a praca wrzała i wiele się zmieniło.

Tak bardzo, że mimo, iż podszedłem na chłodno, tak grałbym w calak. Aż całe biurko by się trzęsło.

Otwrata beta dla wszystkich dostępna będzie na Originie od jutra i potrwa do 9 października. gdzieś w tym okresie pogramy na streamie (www.twitch.tv/nitek69) wspólnie, także zapraszam. I na Discorda też! (www.discord.gg/nitek).

A jako ciekawostkę, dla nostalgicznych łotrów dodam, że stary Battlefront 2 (teraz zwany Classic) doczekał się wskrzeszenia multiplayera i crossplaya między użytkownikami goga (można wyrwać za 15pln) i Steama.

Ale kurde, te Tie fightery.

Obejrzyj transmisję na żywo z kanału Nitek69 na stronie www.twitch.tv

Dodaj komentarz



38 myśli nt. „Star Wars Battlefront 2 – wrażenia z bety

    1. Nitek Autor tekstu De Kuń

      @Revant

      aye,
      mam wersję z goga, ale przynajmniej u mnie widzę, że grają, że serwery zaludnione, acz nie udało mi się jeszcze połączyć. Może kwestia reinstalacji czy czegokolwiek innego, ale faktycznie zagrać mi się nie udało jeszcze. Ale sprawdzałem dzień przed betą, więc mają czas, aż beta się skończy!

      no i nie mogło być za dużo, bo coś musiało zostać do dojenia w dlc. teraz dlc za free, więc są skrzynki jako część ekonomii i mikro za walutę na owe skrzynki. niestety znak czasu i piniondza.

    1. Nitek Autor tekstu De Kuń

      @LiberNull

      jest tryb arcade, ale w becie wyzwania tam zapodane nie są na całej mapce, tylko na jakimś wycinku. Będzie kampania. W grze botów jako takich, wymieszanych z graczami, nie ma.
      I chyba są jakieś treningi i wyzwania customowe, ale nie ma ich w becie, więc pewnie i potyczki będą.

  1. larkson

    Będę cisnął jutro, tyle, że pierwszy Battlefront też mi się podobał w becie, a jak było potem w rzeczywistości to wiadomo, więc podchodzić będę do tego ostrożnie.

    Wybieram się prawdopodobnie na WGW, to jest Warsaw Games Week. Ktoś z szanownych gikzów również zaszczyci swoją obecnością? 😛

  2. emperorkaligula

    dla mnie to, że nie ma sztywnych squadów skreśla tą grę. nie po to robimy party z ziomeczkami aby strzelać co życie z innymi randomami… taktycznie granie pa pa. wielka szkoda bo gunplay,. zroznicowanie klas i oprawa miodzio. jeszcze lootboxy wkurwiają. juz chyba wolałem unlocki za kille/poziomy.

    1. lehusan

      @emperorkaligula

      Taaak…random squady ssą…Poza tym – nie mogłem się oderwać 🙂
      Edyta: protip, nie wiem jak u Was, u mnie FOV jest zablokowane na marnych 55, ale można wyedytować (wordpad) plik ProfileOptions_profile (“c:\Users\PCMASTERRACE\Documents\STAR WARS Battlefront II Multiplayer Beta\settings\”) i tam zmienić wartość przy GstRender.FieldOfView 1.345454. Podana przeze mnie zmieni Wam FOV na 74.

      1. emperorkaligula

        @aihS

        tutaj też sobie nie poradzili bo mapkę 16vs16 idzie skończyć jakoś w minute jak ktoś ogarnięty gra z randomami 😉 2 razy miałem sytuację: odradzasz się PO STARCIE MAPY, raz giniesz, czekasz na respawn i napis porażka bo donieśli flage 😀 nie dość że zjebali squady to jeszcze nie potrafią zbalansować gry dla randomów 😀 banda patałachów.

        a jesli walute do ulepszania kart i skrzyneczki bedzie mozna w nieograniczonych ilosciach kupowac po premierze to mamy elganckie p2w (np: 100% redukcji obrazen z ulepszoną kartą u boby fetta, 0% bez niej itd).

    1. Nitek Autor tekstu De Kuń

      @Stah-o

      Obie.
      To dwie zupełnie inne gry.
      COD szybszy, ale BF2 i bez tego jest niemniej dynamiczny. Inny klimat, inny setting, BF2 roztacza piękno wizualne w klimatach SW, no i jest pju pju. SW BF2 do wzięcia jest dla samych walk w kosmosie, z tymi wszystkimi laserami, wybuchami i rykami silników. miodzio.
      COD to szybkie wyrywanie chwastów na mniejszych mapkach w znanym sosie.
      Obie zaś nie mają jakoś specjalnie długich potyczek, przynajmniej nie w betach. COD to standardowe 10minut, acz w BF2 jakoś nie zwróciłem uwagi.
      Wczoraj graliśmy w piątkę i czas nam zleciał zastraszająco szybko. Tak, jak pisano wyżej, nie ma squadów, ale i bez tego bawiliśmy się przednio. Zresztą podczas lotów kosmicznych komunikacja siada w ogóle, bo ciężko określić własną pozycje, a co dopiero z przeciwnikami. I COD ze znajomymi też był bardzo w porządku.

      Tak czy siak to dwa inne od siebie tematy i należy sobie odpowiedzieć co fajniej by się tobie strzelało. Sci fi, czy historyczne fiction 😉
      Tak naprawdę co kto lubi. Ważne jest jednak to, że obie będą miały mikropłatności, ale tylko BF2 wszystkie DLC za darmo.

      Co sprowadza się do tego, że co kto lubi. Mi spodobały się obie, choć znacznie się od siebie różnią.

    2. jarqlo

      @Stah-o

      Pobawiłem się po parę godzin w obie bety i najwięcej frajdy dostarczyło mi polowanie na rebelianckie szumowiny z kokpitu Tie-Fightera. Walka na planecie W BF2 mnie nie wciągnęła, COD jaki jest każdy widzi :), ale w trybi Starfighter bawiłem się bardzo dobrze. Na tyle że nawet moja anty-growa żona też próbowała polatać … skoordynowanie ruchów myszki i 4 klawiszy trochę ją przerosło, nawet podłączyłem drugą klawiaturę żeby udawać komputer obsługujący moduły bojowe “Rakiety poszły !”, “Dopalacze pełna moc !”. Nie jest to niestety poziom skomplikowania starego X-Winga, ale daje radę.
      Farmienie losowych nagród ze skrzynek wygląda niestety słabo, grozi P2W albo długim grindem. Mam nadzieję że pełna wersja będzie oferowała odpowiednie zadania żeby zgarnąć więcej unlocków.

      1. Nitek Autor tekstu De Kuń

        @jarqlo

        Tak, obecność loot boxów w obu tytułach nie nastraja pozytywnie. Powoli stają się plagą każdej gry.
        Aczkolwiek dropy ze skrzynkach w CODach dotychczasowych były tylko kosmetyczne, tak jak słusznie zauważył Fjuczers, może być lipa w BF2, bo tam już nie tylko rzeczy kosmetyczne dropią.
        I tak gracze stają naprzeciw kolejnej próby wydojenia w dziwny sposób.

          1. emperorkaligula

            @Revant

            do tego w mordorze PONOĆ to co z nich wyciągniesz (mega legendarni lordowie) umierają na amen po przegranej w PVP 😀 PVP dla bogatych tylko 😉 dodajmy do tego w miarę wiarygodną plotę, że zwykły recenzent przez calutkie przejeście gry zebrał TRZECH bez płacenia 😀

            ps: ciekawe kiedy pierdolnie info że w assasins creedzie też będą 😀 tylko na egpit zostało mi trochę hajpu. sam miałem mordora brać, ale nie kupie nawet w promo – bo nawet jak już będzie promo to dalej będa naciągać na skrzynki.

              1. thewhitestar

                @Fantus

                Ja już Mankind Divided sobie odpuściłem, mimo że Human Revolution mega mi się podobało. Ale to co się teraz odpierdala to jakaś totalna masakra. Z gównoburz na na jutubie wynika że w BF2 trzeba będzie mega grindować by móc się równać z tymi co zapłacą.
                Ja ogólnie lubię FIFY, i tam jest taki tryb ultimate team który jest po prostu “b2w”. Kupujesz grę za 170zł i możesz sobie tylko pomarzyć o grze Messim czy Ronaldo… A najgorsze że te mikropłatności to jakaś absolutna masakracja jeśli chodzi o popularność, chyba wszystkie największe kanały na YT o fifie to otwieracze paczek i reklamiarze “najtańszych coinsów” do gry. I taki typo który jedyne co robi to otwiera te paczki które dostaje za darmo żeby naciągnąć dzieci oglądające go… występuje w reklamie plusa jak rozumiem jako gwiazda 😉 Po ostatniej Fifie czuję się tak wydymany w kapsko że bojkotuję wszystkie gry b2p z mikropłatnościami do odwołania.

                Chyba pora na trzecie przejście Wieśka, bo nie zanosi się w najbliższym czasie na grę AAA bez tej rakowej choroby zwanej mikropłatnościami… ;/

              2. Stah-o

                @thewhitestar

                Eee no weś, przecież nowy Fifol jest najlepszym Fifolem jaki się kiedykolwiek pokazał. Ten system kart ma swój balans, bo jest regulowany rynkiem transferowym użytkowników, a tam przy odrobinie szczęścia możesz kupić (za monety w grze) naprawdę świetne karty. A poza tym pojedynczy zawodnicy nie tworzą zespołu. Jak dobrze rozgrywasz piłkę to nawet przeciętniakami jesteś w stanie wygrywać. Czy nie? 🙂

              3. thewhitestar

                @Stah-o

                What?
                System kart ma balans bo jest regulowany rynkiem transferowym użytkowników? Nie rozumiem w jaki sposób. Dzięki właśnie temu rynkowi transferowemu karty Balea czy Ronalda kosztują miliony monet i jakbyś chciał ich mieć to musiałbyś się zatrudnić na pełen etat jako farmiarz kojnsów, i może po roku byś cię było stać na jednego tego formatu piłkarza. Bez jaj, nie rozumiem w ogóle o czym piszesz. A już zupełnie nie kupuję argumentu typu “hej, przecież jak masz skilla to ograsz Brożkiem Messiego”, może i ograsz, ale twój wpis kilka postów wyżej odnośnie BF2 i AngryJoe się z tym kłóci. Przecież też mogę napisać “jak masz skilla to ci te ulepszenia nie potrzebne”. To jest ta sama sytuacja. W fifie można ewentualnie zarabiać na rynku transferowym, tylko że znowu… to praca na pełen etat a nie bawienie się grą za którą zapłaciłem grubą kasę…

                Gdyby właśnie nie było tego rynku transferowego, a byłoby to rozwiązane wzorem takiego Hearthstona, gdzie każdą kartę możesz sobie zrobić przy odrobinie farmienia to byłoby ok. Ale w tym momencie jest to rozwiązane w najgorszy możliwy sposób tylko po to by niepłacący gracze czuli się gorsi, i nie mieli nigdy szans dorównać najlepszym. W grach f2p tego typu praktyki są piętnowane… ale z jakiegoś powodu fifowa społeczność nie widzi w tym niczego złego… Grasz w te fify? Powiedz, miałeś kiedyś skład złożony z piłkarzy pokroju Neuer, Ramos, Pogba, Bale, Messi, Ronaldo? Albo chociaż dorobiłeś się na choćby jednego piłkarza tego formatu? Bo ja nie, w trzech fifach, regularnie grając i bawiąc się w te zasrane rynki transferowe nigdy nawet się nie otarłem o to by być w stanie sobie kimś takim pograć.

              4. Stah-o

                @thewhitestar

                Serio jest ci od razu potrzebny Messi i Ronaldo w składzie? 🙂 Trochę przesadzasz chyba. Nie ma lepszej regulacji niż wolny rynek – tylko taki system pozwala na emocje podczas transferów. Gdyby nagle łatwo było nabyć najmocniejszych graczy po chwili grania – magia FUT uleciałaby bardzo szybko.

                Ja najpierw buduje i ogrywam wszystko (dla brązu) składem brązowym, wybieram wiodącą ligę i narodowość i do tego dobieram graczy. Potem srebrna, potem złota. Różnice kilku punktowe pomiędzy graczami bardzo drogimi i tymi na których mnie stać rekompensuje ustawieniami i taktyką. Owszem mając Ronaldo mam większy procent szans na celniejsze strzały czy dośrodkowania, ale słabo rozgrywając nawet nie byłbym w stanie przygotować jakiejkolwiek okazji do skorzystania z tego. Rozgrywka oparta jest przecież na graniu całego składu.

                Ilość kontentu w Fifie nie ma porównania z jakimkolwiek innym tytułem (imo). Jeżeli jednak czujesz się wydymany tylko dlatego, że nie możesz od razu mieć wszystkich najlepszych graczy… no to cóż, twoje prawo.

                Sytuacja w BF2 jest jednak trochę inna i nie porównywałbym jej do rynku transferowego w fifie.

              5. thewhitestar

                @Stah-o

                “Jeżeli jednak czujesz się wydymany tylko dlatego, że nie możesz od razu mieć wszystkich najlepszych graczy.”
                Od razu? Raczej nigdy. I dalej nie widzę różnicy między posiadaniem lepszych ulepszeń w BF2 bo się zapłaci od posiadania lepszej drużyny w Fifie bo się zapłaci.
                Możesz być lamą tak samo w FIFE jak i BFie, ale w pojedynku dwóch równych graczy zawsze wygra ten kto zainwestował $$.

              6. Stah-o

                @thewhitestar

                “… ale w pojedynku dwóch równych graczy …”

                I tu właśnie dotykasz istoty ważnej różnicy między tymi produktami. Algorytm sieciowy PvP Fify oceni twój wypasiony dolaresami skład i dobierze ci przeciwnika o tej samej “sile nabywczej” do pojedynku. Czy tak samo zrobi BF2? No właśnie nie. Niby nic a jednak. “Bogaci” chłopcy kopią piłkę z “bogatymi”, a ambitni z ambitnymi 🙂

              7. thewhitestar

                @Stah-o

                Eee.. co? W jakim niby trybie dobiera przeciwników po sile zespołu? Sory, ale mam wrażenie że ta rozmowa nabiera coraz bardziej absurdalnych kształtów.
                Najpierw obrona rynku transferowego, na którym jest 12 Ronaldów na całą milionową społeczność graczy, w związku z czym jego cena jest tak niebotyczna że rzucając pracę i poświęcając całe życie na farmienie kojnsów prawdopodobnie i tak nie zdążysz zarobić odpowiedniej kwoty do czasu zamknięcia serwerów (a mówimy tylko o jednym graczu, gdzie tam do całej jedenastki + rezerwowi), a teraz to…
                Nie mam siły. Obrona mikropłatności w grze za prawie 200zł to dla mnie jakieś kuriozum, rozumiałbym twórców gry czy tych bananów z jutuba którzy żyją z otwierania paczek… ale normalnego gracza nie zrozumiem.
                Nawet jakby to dobieranie rywali po sile zespołu było prawdą (a nie jest. Nie w fucie) to nadal kuriozalnym dla mnie jest że ktoś w ogóle może pomyśleć że jest dobrze, bo przecież niepłacący biedagracze mogą sobie grać z innymi biedagraczami… To jakby w BF2 zrobili serwery “dla biedoty” to by załatwiło wszystkie problemy?

              8. Stah-o

                @thewhitestar

                Znaczy zrozumiałeś, że bronię mikropłatności i dotarłeś jeszcze w swojej myśli przewodniej do punktu, w którym (niemalże) zapakowałeś mi hasło “serwery dla biedoty” (w formie sugestii). Niezły jesteś 🙂 Nigdy nie wydałem złotówki na mikropłatności i nigdy nie zamierzam.

                No ale skoro nie zgadzam się z twoją opinią o fifie – to na pewno jestem tym złym 🙂

              9. Nitek Autor tekstu De Kuń

                @Stah-o

                Niemniej jednak gry, w których nasz postęp i wszelki progres zamknięty jest za loot boxami wkładają nam siusiaka do buzi i każą szeroko uśmiechać. Także te, gdzie są boxy w single-only, więc mimo że Shadow of War jest genialny, należy praktykę piętnować, bo o ile wszelkie DLC i Seas Passy były denerwujące, tak przynajmniej miały jakieś granice wydatków na nie. Lootboxy jak ktoś poczuje smak hazardu takiego sufitu już nie mają i można doić w nieskończoność.
                TL;DR loot boxy ssą pałkę.

              10. Fantus

                @Nitek

                Z loot boxami się robi większa afera. Nawet może coś skrobnę, w wolnej (ha!) chwili. Dochodzi do tego, że w niektórych krajach chcą wprowadzenia regulacji ustawą czy coś, bo po pierwsze – hazard, po drugie – robienie w wała itp. itd.
                A myślałem, że po konsolach, grach mobilnych, wzrostach cen na PC, preorderach, day-zero-DLC już naszej kochanej branży nic gorszego nie dotknie.

              11. Stah-o

                @Nitek

                Pewnie, że masz rację Nitku. Dyskusja z kolegą nie dotyczyła jednak loot boxów tylko wolnego rynku transferowego w fifie. W skrócie: gracze sami wystawiają swoje karty na licytacje, sami ustalają ceny, a inni je od nich kupują. Monety zdobywa się w grze za po prostu granie, za wykonywanie zadań dziennych, tygodniowych i etc (szeroka dywersyfikacja). Te karty, których jest najmniej osiągają oczywiście najwyższe wartości.

                Kolega nie mogąc kupić kart najrzadszych czuje się “wydymany”. Ja z kolei starałem się przez chwilę pobronić fify i wskazać, że można się świetnie bawić, przez wiele wiele tygodni nie posiadając tego “elitarnego” zestawu piłkarzy, bo twórcy wypełnili ten tytuł po brzegi contentem, a nawet się ulewa. Ale zostałem szybko i sprytnie zasztyletowany 🙂 W sumie jest git 🙂

              12. thewhitestar

                @Stah-o

                Ale te karty które trafiają na rynek są… w loot boxach.
                Tak samo w BF2 możesz się pogodzić z byciem “gorszym” od innych i przez wiele wiele tygodni dobrze się bawić, bo “progres” jest spoko. Problem z fifą jest taki że ten “progres” dla niepłacącego gracza nie prowadzi do endgame’u, bo dochodzisz do ściany nie do przeskoczenia. Nie ma opcji dla “niepłacącego” gracza korzystać z najlepszych kart. I tak, to sprawia że czuję się wydymany, gdyż tak naprawdę wcale nie jestem “niepłacącym” bo przecież zapłaciłem 170 polskich złociszy.

Powrót do artykułu