W Warszawie kwitnie mini projekt, który jawi się jako dobra chwilówka. Ot, odpalasz i przezucasz hordy barbarzyńców, by rabować, pić i mordować w wioskach przeciwnikach. I niby to takie małe, okraszone muzyką Przybyłowicza (Wiesiek 3), i niby proste, a radość jest.
I oto jesteśmy, zanim zakwitnie Wam rzeżucha, zanim nastąpi premiera, CRUSH YOUR ENEMIES. Szybka trollerka wiosek przeciwników, gdzie poza szybkim mikrozarządzaniem jednostkami liczy się refleks i zdolność szybkiej mocy przerobowej wydarzeń na planszach. Nie wygląda skomplikowanie, ale jest dość miodnie, żeby grę okiełznać, jak wyjdzie już, oczywiście. Wartki humor przelewający się niczym zimne po schłodzonym kuflu w scenkach dialogowy na mapie taktycznej jest dopełnieniem zabawnej reszty.
Jasne, piksele, ale ładnie animowana trawa i razy sprzedawane wrażym wojakiem, cieszą. Same misje, pozornie proste, lecą ekspresowo, więc zapowiada się dobry przerywnik do porannej kawy. Ot, wpada dwudziestu rosłych chłopa na mapę, szybki przerzut do wioski, gdzie werbują im podobnych i szybkie decyzje czy lecimy w armor i axa, czy od razu porywamy się na przeciwników, czy aby może haczymy łuk i strzały, by orać z dystansu. Taktycznym twistem jest konieczność przejmowania każdego pola na planszy, co spowalnia nasze ruchy i uruchamia pajęczy zmysł taktyczny, co by może jednak walić z dystansu, albo sprzedawać doraźną piąchopirynę C na swoim terenie. Jednostki nie mogą się mieszać, więc zapomnijcie o oraniu pleców swoich barbów łucznikami, bo ci w swoje sprawy się nie mieszają. Byłoby zbyt prosto.
A na mapce taktycznej zimne można wychylić, wioski oswobodzić, misje poboczne wypełnić zbaczając ze ścieżki. Warto, bo bonusy są, no i ratingi. Jakie będzie miało to przełożenie na dalszą grę właściwą? O tym zapewne pogadamy po premierze, gdzieś wiosną 2016, kiedy włos na klacie będę miał zatrważający, jak gość z obrazka tytułowego.
Na pohybel AAAAAAARGH!
Komentarz przy przegranej bitwie był boski! Masz ten flow. Myślałeś o dorobieniu na boku jako komentator sportowy/ esportowy? 😉 A sama gra wygląda miodnie. Biere.
@michau
Sądzę, że Nitkowi wystarczają aktualni wrogowie i nie będzie mu się chciało szukać nowych. A jako celebryta wypływający na szerokie wody komentarzy sportowych musiałby się z tym liczyć.
@Daimonion
Ale są też jasne strony.Np potencjalni fani gotowi rzucić pieniądzem przy każdym rekordzie w liczbie słów na minutę. Albo potencjalni śmieszni antyfani.
@michau
dzięki, to fest miłe.
Póki co staram się być jako komentator w DLC do Darkest Dungeon 😉
Jakby się dało.