Do powstania tego wpisu przyczyniła się cała masa gier, między innymi ta, o której Nitek pisał ostatnio. Jak być może wiecie język, którym się posługujemy i nasze relacje z nim to skomplikowana sprawa, która ma wiele wspólnego z zastanym (kiedyś) i modelowanym (obecnie) środowiskiem, w którym żyjemy a także budową naszych organizmów, formą pracy mózgu i takimi tam. Tacy Chińczycy średnio będą mieli lepszą pamięć niż my dzięki alfabetowi, jakiego używają, ale ten sam alfabet, oparty na trochę innej konstrukcji niż łaciński, wpływa na to jak rozumują. Tyle wstępu. Teraz o tym, jak to się ma do gier. Bo ma się.
Chyba.
Patrzyłem jak Nitek gr w Vapour i nadziwić się nie mogłem jak taki koszmarek mógł powstać. Oczywiście istnieje prosta odpowiedź – kolesie i kolesianki z ekipy robiącej ową grę chcieli zrobić szybko karierę, przeglądnęli jakie tytuły ostatnio w miarę nieźle się sprzedają przy stosunkowo niewielkich nakładach finansowych na produkcję. I padło na horrory, bo przecież “wystarczy”, żeby mało co było widać na ekranie i co pewien czas wyskakiwały na bohatera znikąd potwory. Fakt, że ledwie widoczna grafika oparta jest na bohomazach tłumaczy się “brudnym” konceptem artystycznym i – oto jest! Przebój!
To jednak wytłumaczenie krzywdzące dla twórców. A że jestem człowiekiem obdarzającym ludzkość niemal bezgranicznym zaufaniem, o ile nie chodzi o mój święty spokój i pieniądze, próbuję znaleźć inną odpowiedź.
Zakładam zatem, że twórcy niezbyt udanych mają absolutnie szczere intencje, ale coś staje na przeszkodzie oddania przez nich udanego produktu.
Być może z grami jest trochę jak z fantastyką. Pewien czas temu odniosła ona mimowolny sukces w wyniku czego prawie wszystko w dzisiejszej popkulturze jest fantastyką. Filmy przygodowe, literatura młodzieżowa i znaczna część romansów, a nawet – o zgrozo – literatura piękna. Z fantastyką jest dziś trochę jak z prozą w czasach Moliera – masa czytelnicza nie zdaje sobie nawet sprawy, że właśnie ją czyta. Gdyby spytać wielu czytelników czy są fanami fantastyki, skrzywią się ze wstrętem. Ale jeśli zapytamy ich o ostatnie lektury/filmy, seriale, to zapewne wymienią między innymi jakieś Zmierzchy czy inne Niezgodne, albo to dumanie Jarmuscha o wampirach, Avengersów, Dom Grozy albo Murakamiego (wplata elementy fantastyczne, nie?). Fantastyka (często ku trwodze starych fanów) odniosła sukces.
I podobnie jest dziś z grami. O tym, że grają wszyscy, tylko na różne sposoby, pisałem dawno, dawno temu. Nie będę powtarzał tamtych tez. rzecz w tym, że gdy gry są wszechobecne pojawiają się przy nich nie tylko nowi odbiorcy, którzy dopiero poznają alfabet grania, ale i nowi twórcy (dla spokoju co niektórych dopowiem: tacy, którzy nigdy nie grali np. w pierwszego Fallouta). Tacy ludzie widzą powodzenie gier, cieszą się graniem w część z nich i wołają z radością: “Ja też! Ja też chcę!”
A potem powstaje potworek. Teoretycznie wszystko jest w nim na swoim miejscu. Na przykład podziemny schron i jego podejrzanie poukładana społeczność w świecie post apo. Nawet mrugnięcia do gracza są. A jednak nosi to tytuł Afterfall i okazuje się, że na jakimś etapie tworzenia tej gry ster przejęli growi analfabeci (PR-owi zresztą też, zważywszy na część kampanii reklamowych tej gry). Pierwsze strzelanki CI też robili goście (i gościówy), którym się wydawało, że jak jest giwera i celownik, a gracz może biec przed siebie w krajobrazie, w którym da się odróżnić niebo od trawy, to już znają receptę na zrobienie Medal of Honor (z lepszych czasów) albo Call of Duty. Potem nauczyli się alfabetu i ich gry stały się zaskakująco znośne, jeśli ktoś nie miał co robić.
Z tworzeniem gier jest jak z umiejętnością pisania. To, że będziesz wiedział jak wyglądają litery, nie znaczy, że zdołasz ułożyć je w zdania. Z tego, co widziałem na filmie Nitka w Vapour teoretycznie znajdują się wszystkie niezbędne litery – tajemnicza skrzypiąca chałupa, noc, zagadki, pioruny i rzeka krwi mające dodać klimatu (w jednej z moich ulubionych gier, Clive Barker’s Undying też są wszystkie te elementy). I co? I kicha. Ktoś znał wygląda literek ale nie miał pojęcia jak je poukładać. Nieszczęsny barbarzyńca zachwycił się rzeźbami Fidiasza i uznał, że też tak może więc zaczął okładać maczugą blok marmuru. A ponieważ jeśli wystarczająco długo pracujemy nad jakimś projektem, to zaczynamy go lubić, tracimy dystans i wydaje nam się, że dzieło wyszło na tyle znośnie, że można je pokazać.
Jasne, że można. Tylko trzeba się przygotować na konsekwencje.
Pamiętacie wymądrzanie się mózgu z początku tekstu? Coraz częściej mówi się, że dotarliśmy do rewolucji w ewolucji (he, he – jak to brzmi!), teraz sami ją kształtujemy. Zważywszy, na fakt, że ewolucja (w prostackim uproszczeniu) ewolucja polega na dostosowywaniu nas do środowiska, to rzeczywiście – przecież sami kształtujemy teraz swoje środowisko, nie? W związku z tym przekształcamy się tak, by pasować do komputerów, smutnych miast i natrętnych inwazji informacji. To ostatnie jest ważne w kontekście gier. Pamiętacie rozmaite badania mówiące o tym, że internet tak przebudował mózgi internautom, że ci zdolni są dziś absorbować w krótkim czasie większą ilość bardzo rozmaitych informacji niż ich rodzice wychowani na gazetach i książkach? Tak się zastanawiam, czy to nie tłumaczyłoby szalonej popularności gier typu MOBA i sieciowych RTS’ów a nawet MMO? One właśnie wymagają umiejętności reagowania na zmasowane równoczesne szturmy rozmaitych bodźców, nie wymagają natomiast dłuższego skupienia na jakimś szczególe, który mole książkowe byłyby skłonne kontemplować jakieś kosmiczne dziesięć sekund, podczas których tłum wrogów skakałbym im po głowach.
Jeśli tak jest, to internet przekształcił nam mózgi na tyle, że te zaczęły komunikować się w trochę zmodyfikowanym języku, a ten wyprodukował nowy rodzaj gier, stanowiący odpowiedź na zapotrzebowanie zmodyfikowanych mózgów graczy. To zaś świadczy, że język gier wciąż się zmienia i być może będzie nas w najbliższych latach zaskakiwał.
No chyba, że zwycięża analfabeci albo analfabeci wtórni. Na przykład jakaś zasłużona dla rynku firma, która próbuje nadążać za zmianami, ale nie chwyta tego nowego języka, chociaż rozpoznaje kształt jego literek.
Czyli co? Vapour jest tak naprawdę rewelacyjną grą, tylko napisaną innym, nowoczesnym “językiem”, którego my, stare zgredy, nie jesteśmy w stanie zrozumieć i w pełni pojąć jego zajebistości?
@Goblin_Wizard
Raczej “spłyconym” językiem, którego my nie doceniamy 😉 coś jak slang na ulicy – szybki i łatwy sposób do komunikacji, ale zarazem niechlujny i obrzydliwy 😀
@Revant
“coś jak slang na ulicy – szybki i łatwy sposób do komunikacji, ale zarazem niechlujny i obrzydliwy”
Aż mi się przypomniała pewna dyskusja, którą kiedyś prowadziliśmy na gikzie. Chodziło właśnie o takie obrzydliwe spłycanie przez Nitka wypowiedzi kiedy, gdzie tylko mógł, używał słowa “epicki”. 😉
@Goblin_Wizard
Nigdy nie nadużywałem słowa epicki. Wręcz w ogóle nie używam.
Dzbanek?
@Nitek
Uderz w stół… 😀
@Nitek
Realizacja wniosku może się opóźnić. Niestety proces zapamiętywania dyskusji z udziałem Goblina z defolta jest powolny, żebym w jego trakcie nie zrobił sobie krzywdy.
Na ten moment przypominam sobie coś takiego. Nothing more. 🙁
@Private_dzban
Eee… pomyliłem Nitka z Trawą. Przepraszam.
@Goblin_Wizard
pomyliłeś trawę z arymanem.
kawa była?
@Nitek
Dopiero wstałem, a kawy i tak nie piję. Nigdy.
@Goblin_Wizard
Zatem zaczepki sugeruję ogarniać koło 12 najwcześniej 😉
@Private_dzban
gdzie tu ja jestem? słaby troll goblin.
następnym razem poradź się dzbanka jak chcesz na kogoś wsiadać na podstawie dawnych waśni
@Nitek
Nie słaby troll, tylko słaba pamięć. Zresztą już przeprosiłem. Powinienem jeszcze raz? 🙂
@Goblin_Wizard
Pisaliśmy w tym samym czasie 😉
@Nitek
Nie to żebym się coś sugerował co do tego wsiadania, ale jako koń to się nadajesz 😛
@Private_dzban
Przypomnij mi, dlaczego nie masz plakietki “Archiwista Gikza”? 😀
@Revant
To kara za brak zdjęć dzbanki :v
@Goblin_Wizard
Widzę, że napisałem niezrozumiale. Na podstawie tego, co widziałem u Nitka to jest gra napisana przez analfabetów.
@bosman_plama
Napisałeś zrozumiale. Ale w końcu też wspomniałeś o analfabetach wtórnych 😉
@bosman_plama
Zrozumiale, tyle, że po pierwsze jakoś tak krótko (czułem lekki niedosyt po zakończeniu lektury), a po drugie, jeśli chodzi o mój wniosek.. no cóż, lubię czasami obrócić kota ogonem. 😀
@Goblin_Wizard
Krótko bo praca przeszkadza:P. Piszę o świtaniu, bo jakoś nie umiem się zmobilizować dzień przed.
Pięknie bosman, pięknie – teraz zamiast pracować będę się głowił nad zagadnieniem rosnącego analfabetyzmu u twórców gier 😛 ja bym jeszcze tylko zadał pytanie – czy wpływ “ułatwień” dostępnych dzięki technologii (np. autokorekta w mądrofonach) też ma znaczący wpływ właśnie na odbiór i zarazem tworzenie gier? Widać to np. przy cRPGach, gdzie pisane linie dialogowe zastępowane są normalnym “dźwiękowym” dialogiem. Ukońsolowienie się społeczeństwa to też wpływ ułatwiaczy – twórcy nie muszą się martwić optymalizacją na wielu sprzętach, nie martwią się czułością myszy czy skomplikowaną klawiszologią, itd. Gracze też sami sobie winni – kupowanie ślepo preorderów, kolejnych części tasiemców, lipnych dlcków ze skórkami czy “zbroją dla konia”. Ja ogólnie czuję regres w “słownictwie” gier. Kiedyś każdy kolejny rok przynosił coś kompletnie nowego, czy to sprzętowo czy w postaci nowego gatunku gier. Stworzono piękny i gruby słownik z wieloma wyrazami. W pewnym momencie jednak stwierdzono, że nie potrzeba go już rozbudowywać, skoro i tak większość graczy korzysta z paru słówek. Tak dla mnie wygląda teraz rynek gier.
PS. Też kocham Evę Green 😉
@Revant
Tak jest! Wszystkiemu winne są preordery! Zawsze to mówiłem. Piwo dla Ciebie. 🙂
@Goblin_Wizard
Dzięki za piwko, ale nie do końca się zgodzę. Preordery nie są takim złem wymysłem, ale są wykorzystywane niestety w bardzo niecny sposób. Twórcy dają podrasowane filmiki, cisną pięknymi prezentacjami, ale często blokują recenzję do dnia premiery, jeżeli nie później. To jest wypaczone i powinno być rugane wszem i wobec. Skłaniałbym się jednak do modelu, jaki np. ukazali nam Redzi – pokazy i relacje z grania w ich siedzibie, termin recek na tydzień przed premierą. Nie wspomnę już o wysyłce do sklepów i brak zabezpieczenia na końsolach, co skutkowało gameplayami przedpremierowymi 😉 Człowiek może przemyśleć sprawę i spokojnie anulować zamówienie. Ogólnie nigdy nie kupuję preorderów, ale muszę przyznać, że niezwykle wygodnie było sobie zamówić wieśka i odebrać go na spokojnie i bez kolejki w wieczór przedpremierowy w paczkomacie 🙂
@Revant
“Skłaniałbym się jednak do modelu, jaki np. ukazali nam Redzi – pokazy i relacje z grania w ich siedzibie, termin recek na tydzień przed premierą.” – zapomniałeś o tak pięknym Ultra, że dopiero za kilka lat powstaną komputery potrafiące do włączyć, a i tak będzie lepsze niż gry na PS5.
“brak zabezpieczenia na końsolach” – a to jest norma, masz płytkę to w single’a grasz.
@MusialemToPowiedziec
przepraszam, ale jestem zaintrygowany.
single’a?
@Nitek
Do multi mogą serwery poblokować przed premierą.
@Revant
No tak, ale Wiesław to niestety tylko wyjątek potwierdzający regułę. Właściwie teraz można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że jeśli gra nie ma dema, open bety, wczesnych wersji dla dziennikarzy czy czegoś podobnego to prawie na pewno jest jakimś ładnie zapakowanym pasztetem z szalonych krów. Tak jak napisałeś, preorder po zagraniu w demo czy betę jest zrozumiały, ale preorder kota w worku to czysty debilizm. Recenzjom w sieci też nie zawsze można ufać więc ja stawiam raczej na osobiste doświadczenie.
@Goblin_Wizard
Dokładnie. Smutne to i chyba następny preorder jaki zrobię to będzie na Cyberpunk 😉
@Revant
Moim pierwotnym pomysłem było, żeby zamiast ilustracji wrzucać same zdjęcia Evy:).
A jeśli chodzi o te mniej istotne zagadnienia – istnieje teoria, że alfabet, jaki znamy się zużywa. Piktogramy są praktyczniejsze dla świata prędkiego przekazu informacji. Chwila reklamy – jeśli przeczytasz “Niebiańskie Pastwiska” – tę moją space operę – to znajdziesz tam opis świata, w którym tylko nieliczni potrafią czytać na stary sposób, reszta komunikuje się czymś w rodzaju emotikonów – piktogramami zdolnymi zawrzeć cały przekaz odwołujący się bezpośrednio do konkretnych (trochę przetworzonych po-ewolucyjnie) obszarów mózgu. Coś jak emotikony, tylko bardziej. Bo emotikony pełnią raczej formę uzupełnienia do przekazu, a w przyszłości staną się najpewniej kwintesencją przekazu.
To zresztą nie tylko kwestia upraszczania i wzmacniania środków przekazu, ale też zmian samego języka. Dziś język jest coraz bardziej nacechowany emocjonalnie i te emocje zastępują przekaz intelektualny. Zobacz na gazety i sieć wykrzykniki bądź mrugnięcia okiem stają się ważniejsze od samej informacji. A w takim przypadku tradycyjny alfabet staje się raczej ciężarem niż pomocą.
@bosman_plama
Niom. Harder, Better, Faster, Stronger. Taki jest nasz świat, oby się jednak opamiętał 😉
A zdjęciem Evy nigdy się nie gardzi, więc daję i zabieram piwko! 😛
@Revant
Ostatnio oglądałem jeden film z Evą i.. jakoś od tego czasu jej widok bardziej mnie przeraża nic podnieca. Coś jak widok świra, któremu nie wiadomo co strzeli do głowy w następnej sekundzie.
@Goblin_Wizard
Fakt, bywa (w filmach) szalona. To jej dodaje +10 do rewelacyjności i seksownej nieprzewidywalności:).
@Revant
Kurka, musiałem wyszukać na karcie obok Evę, gdyż albowiem mi się jej imię i nazwisko przypisało do innej aktorki i teraz jestem zawieszony w próżni (kilka dni temu zdziwiłem się, że ta druga to nie Eva Green).
PS. Ta druga to Rosario Dawson (też musiałem wyszukać, bo jej prawdziwe imię i nazwisko jeszcze nie zdążyło trafić na swoje miejsce).
@urt_sth
Rosario też jest fajna. Tak fajna, że trafiła na okładkę jednego z polskich wydań Llosy. Do dziś zastanawiam się czy legalnie (następne wydanie tej powieści miało już kogo innego na okładce, choć zachowało linię graficzną serii; ja mam na szczęście to lepsze:D).
http://static.polityka.pl/_resource/res/path/3e/ea/3eea25bf-0a3a-42e7-9767-933f801b530d
@Nitek
Będę! Shani, szykuj głowę! 😀
@Nitek
Postaram się wbić, ts ten sam będzie?
@deathclaws
Nic jeszcze nie wiem. W razie czego będzie info na bieżąco. Sam nie wiem o której będę, bo spożycie się szykuje, ale ustawiamy się tak właśnie jakoś 22/23
@Nitek
zostawcie miejsce na serwerze i dla mnie! 😀
Gikz ustawka v 3.0. 8 sierpnia
Ogłoszenia duszpasterskie:
Dnia ósmego miesiąca sierpnia roku bieżącego odbyć się ma wspólne spotkanie ludzi, którzy pod przykrywką rozmów o grach i popkulturze wszelakiej chcą się napić. Przeważnie piwa. Dla Revanta skombinuje się coś z kapustą. Ludzie, którzy zaszczycą ten mały zlot gikzów swą niebanalną osobowością to:
Yerz – gra i pije, ale nie pali; czasem krzyczy; nocuje pijanych mężczyzn u siebie.
Revant – przybysz z odległej legnickiej galaktyki; zawsze ma przy sobie broń białą i latarkę.
Propa… Probal… Probaba… Probiotyk – nie ma planów, ale ma okulary Bacardi.
Beti – w wolnych chwilach od spacerów z Obcym dziurawi głowy znajomym. Również wirtualnie.
Oraz moja skromna osoba – lubię piwo.
Zapraszamy wszystkich chętnych z Wrocławia, okolic, z Polski całej!
Nieja (działkowicz – ma taboret w altance) zamiast upijania się z obcymi ludźmi z internetu wybrał hodowanie czerniaka nad polskim morzem.
Beti proponuje, czy może aby nie kolejny weekend. Ale z tego co pamiętam, Yerzowi nie pasuje, co by uniemożliwiało nocleg Revanta. Tak więc ustalamy 8 sierpień ostatecznie?
(Dzięki Nitek)
@Tasioros
Fak…
@Private_dzban
Bierz wolny weekend, siostrę i przyjeżdżajcie!! 🙂 Fot nie będziemy robić ]:->
@Tasioros
zawsze ma przy sobie broń białą i latarkę.
Hihi, lata gry w survival horrory 😉 jeszcze smarfon jako radio…
A kapusta już porzucona – wieczorem żona stwierdziła, że jest to tragedia i nie warto się tak męczyć. Jak tu się z nią nie zgodzić? 😀
@Tasioros
E, tylnia część ciała z otworem, nie ma mnie wtedy w Polsce:P.
@Tasioros
Wrzucam sobie w kalendarz i szukam tych okularów…
@Tasioros
No zobaczymy. Najwyżej podziurawię jedną czy dwie głowy więcej ;D
Ustaliliście już miejsce? Choperek czy coś nowego? :>
@Beti
Mi się podobało w Choperku. Dobre żarełko ^_^
@Beti
Miejsce to kolejny etap. Trzeba się na spokojnie zastanowić przy browarku. Ale Chopper nie jest zły.
@Tasioros
Dodatkowym plusem jest to, że można siedzieć w ogródku 🙂 dużym dosyć.
To może ja o dosłownym potraktowaniu tytułu. Tak się jakoś złożyło, i widzę tu pewien wpływ gier komputerowych, że z językami obcymi radzę sobie. Nie myślę o sobie w kategoriach poligloty ale jakoś się dogadam, kupię co trzeba i sprzedać się nie dam. Tak się również złożyło że kilka urlopów spędzałem w towarzystwie pewnego starszego małżeństwa. Ludzie byli sympatyczni, fajnie się z nimi gadało oraz spożywało różne płyny więc jakoś tak sobie do gustu przypadliśmy i w trakcie eskapad po kontynencie razem trzymaliśmy. Oni w językach obcych ni w ząb więc do kontaktów z tubylcami zawsze na ochotnika wystawiany byłem ja. I zawsze jakoś się tam udawało, dostawaliśmy co chcieliśmy. Pani H. zawsze była tym zachwycona że tak sobie radzę i zawsze było jej smutno że ona nie. I że czuje się w obcym kraju “niepełnosprawna”. W sumie najbardziej była zadowolona gdy byliśmy w Chorwacji – “bo ten język to prawie jak polski, przynajmniej się domyślam o co im chodzi”. Nie wtajemniczałem jej w to że “domyślam się o co im chodzi” to moja ulubiona metoda rozumienia języka nie będącego angielskim i, od biedy, niemieckim.
No ale kilka lat temu urlop zaprowadził nas do Izraela. I tam pierwszy raz poczułem co czuje Pani H. Wchodzisz np. do kawiarni, wiesz że na ścianie za plecami obsługi wisi menu i ceny. Ale co do czego? Nie dość że pisane to “od tyłu” to jeszcze te literki do niczego nie podobne. No tam już się nie domyślisz, tam się nie da przez podobieństwo wnioskować. MA-SA-KRA. Jasne, dogadasz po angielsku czy po rosyjsku ale na pierwszy rzut oka te szyldy po hebrajsku to inny świat. A że ceny mają abstrakcyjne to warto by wiedzieć wcześniej czy zaczynać rozmowę o kawie i ciastku czy dać se spokój i napić się mineralki noszonej w plecaku a kupionej jeszcze w biedronce pod domem 😉 I faktycznie, w takim otoczeniu można czuć się nieco niepełnosprawnie. Widzisz dookoła mnóstwo informacji której nie rozumiesz. Nie wiesz czy to reklama czy może zakaz. Słyszysz mnóstwo ludzi ale żadnego nie rozumiesz. Śmieją się z ciebie? A może zwracają ci na coś uwagę? Może przed czymś ostrzegają? Dociera do ciebie tyle samo bodźców co na ulicy w rodzinnym mieście (no, plus-minus, zależy gdzie mieszkasz) ale znaczna część tych bodźców jest nie do przetworzenia. Mózg nagle zostaje wrzucony na głęboką wodę. Zaczynasz szukać analogii do sytuacji w których już byłeś – a tu się okazuje że to zupełnie nowe doświadczenie. Ciekawe uczucie ale nie powiem żeby przyjemne. Taka bezradność podszyta jakimś strachem. Zawsze chciałem pojechać do Japonii, tam pewnie byłoby tak samo tylko że kilka razy bardziej 🙂 Kwestia skali…
PS. We Włoszech na kranie może stać “aqua caldo”. Wydawałoby się że to podobne do cold, więc pewnie woda zimna. No nie. Jak się raz sparzysz to już wiesz że nie. Freddo to zimne. Caldo gorące. W sumie gdybym najpierw spojrzał w menu i zobaczył Caldo bibite i tam kawę i herbatę to już bym wiedział. Ale że najpierw poszedłem do łazienki…
EDYTA: JA PRDL. Tyle napisałem??? W tym okienku edytora jakoś tak mniej się wydawało. Sorki.
@brum75
Spoko nie takie rzeczy się zapamiętywało 😉
@brum75
Ja zrozumiałem różnicę pokoleń (i poczułem się staro) gdy kiedyś wyrwałem z dziewczyną na wakacje na wschód i ona zaczęła tam narzekać, że wszystkie napisy są po marsjańsku, bo nie kumała cyrylicy.
@bosman_plama
Kurcze, przydało by się odświeżyć alfabet :(, gdyż plany urlopowe kierują mnie do Bułgarii. Na szczęście to cywilizowany świat i jakiegoś prepaida co by wujek google był dostępny się dostanie.
@bosman_plama
Kiedyś to chyba pisałem, w Czarnohorze spotkaliśmy dziewczynę, Polkę, która nie znała bukw ani rosyjskich, ani ukraińskich. Mimo to dawała sobie radę, np. autobus do Iwano-Frankowska rozpoznawała po tym, że na tabliczce była długa nazwa z kreską pośrodku.
Mam plan wycieczki do Gruzji, jak dziecka podrosną, czuję że będzie podobnie.
@furry
Kiedyś na C+ leciał na dalekich stacjach gruziński kanał nadający piracko najnowsze kinowe hity z USA (trafiły się i ze dwa nowe polskie filmy zresztą). Puszczali to w oryginale pomiędzy teledyskami o dumnie śpiewających wąsaczach (lubiłem te teledyski, bo goście pięknie śpiewali). W oryginale, ale z lokalnymi napisami. Po pół roku oglądania w ten sposób premier nauczyłem się rozpoznawać samogłoski:D.
@furry
O, alfabet z Wiedźmina! 😉
@brum75
tu próbują rozkminić co i jak ;–)
@brum75
Najlepsze co widziałem we Włoszech, to napis “Vietato fumare” – brzmi jak nazwa dobrego sportowego samochodu 🙂
@furry
To jakoś ogarniesz, zwłaszcza że z reguły nad tym jest przekreślona fajeczka 🙂 No i fumare można skojarzyć z łacińskim fumus czyli dymami. Od tego się przecież nasze per-fumy wzięły. Ale jak na drzwiach w knajpie masz napis gabinetto to myślisz że to gabinet jakiegoś menedżera albo coś i omijasz i szukasz dalej. A to tymczasem swojski kibel którego właśnie bardzo pilnie szukasz 🙂
@brum75
Do Japonii możesz spokojnie pojechać. Z powodu okupacji amerykańskiej wielu japończyków zna angielski.
@Epipodiusz
No właśnie ponoć nie za bardzo. Ponoć jakiś profesor z Japonii powiedział wprost, że Japończycy mówią po japońsku (w tym sensie, że słabo w innych językach). O ile popularne są wstawki z języka angielskiego, a elementy amerykańskiej kultury Japończycy implementowali na grunt swojej (heloł, mają Disneyland), o tyle o odpowiedź na pytanie gdzie kupić ryż, albo jak dojechać do wieży w Tokio, po angielsku, wcale nie tak łatwo. Tyle wiem z książek i reportaży jak to się ma do rzeczywistości, to nie wiem. Nitek miał brata w Japonii, może wie więcej.
@Private_dzban
od tego czasu dogadać się z nim nie potrafi 😉
@Private_dzban
Z tego co się orientuje to po wojnie rzeczywiście mocno japończycy się z amerykańskim zżyli, ale od iluś tam lat mają zdaje się nawet ustawę czy obyczaj, że nie można przekładać innych języków nad swój i nauczanie j,obcych jest na cholernie niskim poziomie – samo rozumienie jest na w miarę wysokim poziomie, ale mówienie totalnie spłaszczają, aby zachować swój typowo japoński akcent językowy (wystarczy spojrzeć w anime jak mówią postacie z zagranicy).
@Revant
To by korespondowało z informacjami jakoby Japończycy przejawiali tendencje do izolowania się od reszty świata.
Ej, ja wiem, że w pewnym wieku należy a nawet wypada narzekać i wspominać z rozrzewnieniem, jak to dawniej było lepiej, ale niestety nie było. Zawsze, w każdej epoce gier video trafiali się grafomani bądź ludzie chcący się dorobić tanim kosztem i w każda epoka była pełna Vapourów. I każda epoka będzie.
Oddalam ten filmik https://youtu.be/-EwI5kA48pw
Prawdziwe życie ulicy
@Nitek
oddalam ten filmik .
Film instruktażowy jak nie należy robić spotów społecznych.
@Nitek
Tak w temacie około narkotykowym. Radio donosi, że jakiś rolnik spod Słupska hodował marihuanę, żeby odstraszyć ślimaki od jego upraw. Ludzie mają pomysły.
@Private_dzban
Na wytłumaczenia…
Tak sobie myślę, że nie jestem w stanie odróżnić celowego skoku na kasę od nieudolnego procesu produkcji.
Chyba zakładamy, że każdy, kto bierze “zielonych” studentów, którzy zrobią grę za 200zł, ewentualnie za wpis w CV, jest świadomy tego co się stanie i cała otoczka “dopiero się uczymy, ale jesteśmy pełni entuzjazmu i robimy co w naszej mocy” to marketingowo-prowy bełkot.
W nowe gry od CI Games podobno ga się grać, choć robią je niemieccy podwykonawcy. Ale przyznam się, że kupiłem dla beki “Terrorist Takedown 2” i… całkiem nieźle się bawiłem, przeszedłem do końca.
Bo naprawdę nie wiem jak zakwalifikować Hatred czy Afterfall: Insanity (pomijając ekstremalnie głupi marketing). A nie z naszego podwórka, czytam czasem recenzje gier z pakietów Bundle Stars, mające oceny metacritic około 50.
@furry
piwo za TT2
NITEK !!!!! daj mu TT3 😉
@Epipodiusz
Mamy zwycięzce konkursu? 😀
@Revant
Ale to nie jest zgodne z zasadami. Przypominam
https://youtu.be/xqNqiJqL-xI?t=20m24s
Bosman nie oglądaj, bo wiesz, snajperzy
Opublikowany 19.12.2013
Najdłuższy konkurs na świecie
😀
@Epipodiusz
Meh, jak będę chciał, to sam sobie kupię, znam dobrego dilera. Zalety życia w stolicy 😆
@furry
To Twój diler ????
http://bi.gazeta.pl/im/7d/87/11/z18378877IH,Szemrany-diler-ze-spotu-GIS.jpg
@Epipodiusz
Oddalam tego dilera
@Epipodiusz
Nie wiem, nie jestem pewny, to przez te okulary 🙁
EDIT: wiem, że podobnie jak cały internet zastanawialiście się, jak googlowe AI poradzi sobie z piesełem. Proszę:
http://kwejk.pl/obrazek/2385295/piesel-deep-dream.html
niestety nie mogę znaleźć wersji bez napisów.
Zajawka X Filów
https://youtu.be/CFJnWwh12j0
@Nitek
Ale ciary mam.
W3 1.07 patch będzie dostępny w ciągu 24h
@Nitek
Dodam, że w zależności od platformy, patch będzie ważyć 5-7 gb. Na Steamie może być troszkę później niż na GOG.
A propos, sytuacja z dzisiejszego popołudnia.
Idzie pani z pieskiem, piesek kuca sobie na trawce i wybałusza oczy. Pani szuka czegoś w torebce i po chwili wyjmuje chusteczki. Myślę, nie ma woreczka to kupkę weźmie w chusteczkę, więc zaciekawiony patrzę. Piesek skończył, pani się pochyla i… wyciera mu pod ogonem. O.O Chusteczkę do śmietnika i nara.
End of story.
@projan
Trzeba na nią nasłać Slipknota: https://www.youtube.com/watch?v=stF1V28_olY
@projan
W dupach się poprzewracało… . Dla tych co mieszkają w miastach i mają psy powinni dowalić specjalny podatek tak, żeby można było sfinansować służbę, która będzie codziennie sprzątała parki, trawniki, itp. bo jakoś nie wierzę w to, że ludzie się kiedykolwiek nauczą sprzątać po swoich pupilach. Co do wycierania psu dupy rodzi się jedno pytanie: po co? Jak pies poczuje potrzebę to se wyliże, c nie?
@Goblin_Wizard
Ale ta pani pozwala pieskowi lizać siebie po twarzy.
@lemon
A później taka jedna z drugą idą pocałować chłopaka albo męża (o dziecku nie wspominając). Urocze.
@Goblin_Wizard
No to mnie najbardziej szoknęło. Pani chyba już ma nasr… w głowie. 😉