Pięć szybkich uwag na piątek

bosman_plama dnia 1 maja, 2015 o 9:35    13 

Jest coś ironicznego w fakcie, że święto pracy obchodzimy uciekając od pracy w dzień wolny. Jakby nie dało się urządzić pochodu np. wieczorem, już po obiedzie, a pracę uświęcać wyjątkowym przykładaniem się do roboty. Wiem, teraz możecie być na mnie źli za to, że dokonuję zamachu na kolejny długi weekend. Ale to nie koniec. Przyszło mi jeszcze parę rzeczy na myśl, w związku z pierwszym maja.

Święta teoretycznie rządzą się swoimi prawami. I np. w część świąt kościelnych też mamy wolne, ale przy okazji zmieniły się one w wielkie konsumpcyjne szaleństwa. Rozmaite kurczaczki, baranki oraz święte Mikołaje, które na wszelki wypadek w filmie animowanym sprowadzono do zupełnie zsekularyzowanego, istniejącego na tej samej zasadzie, co wymyśleni dziecięcy przyjaciele, “Północnego”, niemal zupełnie zdesakralizowały te święta. Jeśli nie jesteś wiernie przestrzegającym rytuałów chrześcijaninem możesz łatwo zapomnieć o metafizycznym wymiarze Bożego Narodzenia a nawet Wielkanocy. O właściwym tle pierwszego maja też łatwo zapomnieć, ale nie dlatego, że sklepy bombardują nas z każdej półki pluszowymi Leninami i kartkami z uśmiechniętymi ludźmi maszerującymi w pochodzie, bądź przeciwnie – obrazkami o siepaczach systemu masakrujących pochody. Konsumpcja nie tknęła właściwie jedynego święta, które tak bezpośrednio wiąże się z zarabianiem pieniędzy. Kolejny paradoks pierwszego maja?

pochod2

A może nie, może pluszowe kurczaczki i baranki pierwszego maja zostały zastąpione przez grille? Nie przystrajamy choinek, tylko kiełbasy i karkówki, a zamiast zapraszać do domu grubasa w czerwonym stroju sami tyjemy podczas grillowych uczt urządzanych na majówkach. Być może taki właśnie jest wymiar majowej komercji. Jednak, nawet jeśli tak, to pierwszy maja i tak nie może się równać z fajerwerkami wyprzedaży przed świętami religijnymi.

elementarz_1_maja

Pierwszy maja, inaczej, niż miało to miejsce za mojego dzieciństwa, jest świętem wolnym. Ponieważ nie atakują nas reklamy i nikt nie wciska naszym dzieciom pierwszomajowych zabawek, możemy po prostu dobrze się bawić nie zwracając uwagi na to, że w ogóle ma miejsce jakieś święto. Nikt już nie stawia pał (znaczy: “ocen niedostatecznych”) za zignorowanie pochodu, nikt nie sprawdza na nim list obecności. O ile nie zaangażowaliśmy się za bardzo w życie tej, lub innej partii, możemy nie tracić czasu na rytuały i zabijać czas, jak chcemy. Rodzina nie wpadnie do nas wymuszać wierność tradycji.

Możemy np. siedzieć cały dzień przed kompem bądź konsolą i grać.

Jeśli zdecydujemy się na takie rozwiązanie, być może przyjdzie nam do głowy refleksja związana ze świętem zawłaszczonym przez sierp i młot.

rom

Być może się mylę, ale mam wrażenie, że komunizm jest najrzadziej zwalczanym systemem w historii gier. OK, też pamiętam Raid over Moscow. Ale wiem też, że we wszystkich cyberpunkowych – i nie tylko cyberpunkowych – grach (i książkach i filmach) nawalamy się z wrednymi kapitalistycznymi korporacjami. W strzelankach nawalamy do faszystów i muzułmanów, Rosjan – jeśli to strzelanka drugowojenna – traktując tam jako sojuszników. Ale przecież sojusznikami byli nawet w CoD4 – fakt, że tylko jedna frakcja. W Cywilizacji 2 Komunizm był jednym z najskuteczniejszych ustrojów, m.in. ze względu na szybki rozwój nauki i mniejsze koszta utrzymania armii. Nie wiem jak jest w Hearts of Iron. Być może gry strategiczne nie radzą sobie z komunizmem, ponieważ – w przeciwieństwie do niego – muszą opierać się na racjonalnym gospodarowaniu zasobami. Gdyby próbowały oddać rzeczywistość, gracz musiałby przegrać po kilku rundach.

redal

Nie, żeby nie pojawiali się źli komuniści. W Sniper Elite Berlin płonie, faszyzm upadł a nasi amerykańscy przełożeni zorientowali się, że sojusznicy spod znaku czerwonej gwiazdy stają się coraz mniej sojuszniczy. W tej grze rywalizujemy z czerwonoarmistami. Podobnie jest w Medal Of Honor Spearhead, gdzie też ganiamy po płonącym Berlinie, żeby zdobyć ważne dokumenty, nim zrobią to Rosjanie. Pewnie trafiłoby się jeszcze trochę gier szpiegowskich, których akcja została osadzona w czasach pierwszej Zimnej Wojny.

sev2

Są strzelanki, których akcję osadzono w Wietnamie, choć to dość śliski temat. Mam jednak wrażenie, że ogólnie rzecz biorąc komunizm i komuniści w grach są trochę mniej źli niż np. faszyści czy fundamentaliści. Wyobrażacie sobie np. Red Alert, w którym superlaski w eleganckich mundurach zamawiają pięć piw ku uciesze wesoło sklonowanego Adolfa? Albo odsłaniają wszystko poza twarzami by śpiewać radosną pieśń Proroka?

Red-Alert-3-HD-Wallpapers-2

Komuniści w popkulturze – a co za tym idzie w grach – kojarzą nam się najczęściej z jowialnymi podpitymi Rosjanami a przez to stają się trochę mniej straszni, bardziej oswojeni. Możemy się z nich trochę pośmiać, możemy sobie wyobrazić, że siadamy z nimi przy ognisku i pijemy bimberek dogadując się jak człowiek z człowiekiem. Niewiele gier zdecydowało się na manewr z Homefront i pokazanie komunistów jako zbrodniarzy, w których nie ma nic jowialnego i zabawnego.

mohs

Swoją drogą to zabawne, ale też trochę symptomatyczne, że gdy ubrano bohatera Medal of Honor Allied Assault: Spearhead w rosyjski mundur, by podkreślić jego maskowanie po raz pierwszy w tej grze pokazano, że żołnierz ma brudne ręce. Czerwoni się nie myli;).

Pierwszy maja nie jest świętem komunistycznym, chociaż komuniści bardzo chcieli, by kojarzył się głównie z nimi. Na szczęście nie udało im się. Socjaliści – zwłaszcza nasi – dokładają wszelkich starań, by wyprzeć z własnej i naszej pamięci wspomnienie wielkich, obowiązkowych pochodów ku czci jedynie słusznej partii, podkreślają więc role ludzi pracy, przypominają jak niekomunistyczne systemy wysyłały swoich siepaczy na robotników. A gra o ruchach robotniczych, o rewolucji (prawdziwej, nie w Fable3) chyba nie spieszy się, żeby powstać.

Nie ma też – chyba – cyberpunku, który mógłby się zaczynać np. tak: “Niebo nad miastem miało barwę sztandaru powiewającego nad pierwszomajowym pochodem”. W popkulturze siepacze korpo ciągle są groźniejsi.

Dodaj komentarz



13 myśli nt. „Pięć szybkich uwag na piątek

  1. Fantus

    Gry robią, głównie, amerykanie i to ich punkt widzenia przedstawiają. Naród to dumny i nie lubi mówić o porażkach. Z nazistami wygrali, terrorystów leją (tak twierdzą). Z komunistami mieli styczność w Wietnamie… i dlatego nie lubią by o tej porażce przypominać. Nie byli też efektami tego ustroju dotknięci wprost jak np. spora część Europy czy Ameryki Łacińskiej, ale co takie rejony przeciętnego Johna Smitha obchodzą?
    Oni nie uważają komunizmu za tak zbrodniczy ustrój jakim faktycznie jest. Co więcej komunizm ma dla wielu z nich posmak przygody i pozytywnego buntu…

      1. bosman_plama Autor tekstu

        @pan-hydraulik

        McCarthy ukształtował ich bardziej, niż komunizm, to fakt. Bo dla Amerykanów to on stał się symbolem ograniczania wolności i zamachów na wolność słowa. Do dziś rzadko powstają popkulturowe dokonania skłonne uczciwie spojrzeć na sprawę z obu stron. Jednym z nielicznych jakie znam jest… Blacksad, w którym FBI to dranie mające w nosie prawa obywatelskie a paranoja opanowuje elity. Tyle, że równocześnie działa międzynarodówka komunistyczna, która naprawdę kradnie co się da (w tym technologie broni jądrowej). A pomiędzy nimi detektyw mający na pieńku z jednymi i drugimi.

  2. aryman222

    Hearts of Iron (mówię o 3ce, w 1kę nie grałem, 2ke ledwie pamiętam) próbuje oddać potencjał strategiczny i charakter państw dość realistycznie, a tam gdzie Paradoxowi zadrżała ręka (poprawność polityczna…), tam modderzy pokazali fakty takimi jakie były.

    Komunizm jest bardziej kuszący i mniej krytykowany niż nazizm choćby z tego powodu, że po lewej stronie nie ma czegoś takiego jak przyznanie się do winy. Niemcy co roku przepraszają za nazizm, uczestniczą w obchodach zwycięstwa nad nimi i odcinają się od strasznego piętna III Rzeszy. W związku z powyższym wśród poważnych ludzi nie ma dyskusji typu: “może Hitler nie był taki zły”, “mimo wszystko III Rzesza uczyniła wiele dobra” itp. Skoro temat jest oczywisty i zamknięty, to nic dziwnego, że nawet kompletny laik w dziedzinie polityki i historii zapytany o nazizm odpowie “straszne zbrodnie, man… wielkie zło, Hitler był wcieleniem szatana”.
    A jak patrzy Rosja na swoje dziedzictwo? Czy są jakieś żałobne uroczystości państwowe w dawnych gułagach? Czy jest w Rosji zakaz propagowania zbrodniczej ideologii komunistycznej? Kilku przywódców coś tam napomknęło o tym, że Stalin zrobił parę nieciekawych rzeczy, ale ogólny przekaz jest taki, że komunizm pokonał największe zło świata (nazizm) dzięki geniuszowi swego przywódcy. ofiary były, ale w szczytnym celu: żeby zbudować potęgę i pokonać najeźdźcę. “Co złego to nie my, a jak my to w celu większego dobra”. Więc niech nikt nie śmie krytykować Stalina, bo podważa to fundamenty państwa rosyjskiego. Skoro nie ma pełnego, powszechnego i powtarzalnego przyznania się do winy, to zawsze znajdzie się ktoś podważający nieprzyjemne (dla niego) fakty. Jeśli przekaz na dany temat jest zbyt skomplikowany (występują przeciwstawne opinie) to wielu “zwykłych zjadaczy chleba” nie zada sobie trudu wyrobienia ostatecznej opinii na dany temat. Potem taki nieuk/leniuch tworzy “sexy komunizm” w grze, filmie czy książce, a jemu podobni konsumenci łykają podrzucone ujęcie tematu.

    PS Ale pustka na Gikzie – grill time!

  3. Daimonion

    „Niebo nad miastem miało barwę sztandaru powiewającego nad pierwszomajowym pochodem” – jeśli nie dopiszesz dalszego ciągu do tego zdania (nie musi koniecznie być to powieść, wystarczy opowiadanie), popełnisz zbrodnię na literaturze polskiej.

Powrót do artykułu