Na Szybko – Ta wasza Naj

Nitek dnia 28 grudnia, 2012 o 5:53    78 

Najukochańsza, najulubieńsza gra minionego roku.

Obok naszego plebiscytu na największe kalarepy roku 2012, minionego roku można już powiedzieć, jaki jest wasz typ na grę naj?

Jeśli przyjąć za kryterium czas jaki gra nam ukradła w moim przypadku będzie to bez wątpienia Torchlight 2 (43h). Borderlands 2 (31h), ani nawet Assassin's Creed 3 (30h) czy też Far Cry 3 (15h) nie są jeszcze blisko tego pułapu. Natomiast jeśli za kryterium weźmiemy zabawę jaką dany tytuł nas obdarował, mój typ wędruję w ręce Borderlands 2, bo nawet Far Cry 3 nie daje mi takiej frajdy z bezmyślnego siania chaosu, które zdaje się być rzeczą normalną na Pandorze.

A jaka gra będzie tą NAJsłabszą? Hitman. Hitman, który nie umie mnie przyciągnąć do siebie na dłużej. Brakuje mu w moich oczach czynnika wow, który zespoiłby mnie do monitora na długie godziny jak w przypadku powyższych tytułów. BA! Zamiast w Hitmana wolę pobudować sobie w starusieńkim Zeusie czy Caesarze 3, które wyhaczyłem z goga. To nie tak miało być Panie Hitmanie. 

 

A jakie są wasze typy? Co w tym roku wyjęło wam najwięcej godzin zza pasa, a co sprawiło największy zawód? Czy może jest jakaś gra, którą rzuciliście w kąt i nie macie zamiaru do niej powrócić? No i jakie macie plany na sylwestra? Huczny melanż czy spokojny wieczór z piwkiem przed kompem? Ja wolałbym wariant drugi, ale jak to bywa, pewnie nic z tego.

 

No to do przeczytania w 2013!

 

p.s. W ogóle top najwięcej czasu spędziłem ostatnio w Minecrafcie, bo chcąc sprawdzić na czym polega jego fenomen zakupiłem go. Nadal nie wiem na czym polega fenomen MC, ale była 5 rano, dorobiłem się stalowej zbroi i chciałem wykopać jeszcze jeden bloczek, jeszcze jeden bloczek, jeszcze jeden…

Widział ktoś już Hobbita? Jak wrażenia? Na którą wersję się wybrać? Tylko nie mówcie, że na tą z Szycem w roli Goluma…

 

2012_12_27_zrzucic_pare_kilo.jpg

Dodaj komentarz



78 myśli nt. „Na Szybko – Ta wasza Naj

  1. mokraTrawa

    Sylwek u znajomych, wolę nie myśleć jak się skończy …

    Moja gra zeszłego roku to Mark of Ninja, właśnie przechodzę 4 raz i dalej mi się nie nudzi 😛 Poza nią najwięcej zabawy miałem z nowym xcomem. O Hobbicie słyszałem że w czy de się nie opłaca iść, ale sam jeszcze nie widziałem.

  2. bosman_plama

    Journey.

    Aż mi wstyd, że zapomniałem o niej w nominacjach na te wszystkie gry roku.

    W świecie, w którym twórcy licytują się na najwypaśniejszą grafikę “Journey” zaproponowało grafikę wysmakowaną i urokliwą, ale prostą i bez wodotrysków. A przy tym piękną, jedną z piękniejszych jakie widziałem w grach. I robiącą olbrzymie wrażenie, jak wtedy, gdy podczas ślizgu przez piaski wjechałem między starożytne ruiny, kamera zmieniła perspektywę i przez kilkanaście sekund widziałem z boku jak ślizgam się między przysypanymi piachem kolumnami na tle pięknie wschodzącego (a może zachodzącego) słońca.

    W świecie gier, w których każde moje dokonanie jest kwitowane pieczątkami osiągnięć “Journey” jedynie opowiadało mi o mojej podróży i pokazywało jak różnie mogła się potoczyć, choć gra nie podbijała bębenka dramatycznych wyborów i nie waliła po łbie drogowskazami typu: “powiedz tak, albo nie, bo od tego zależą losy świata”.

    W świecie natrętnego uspołeczniania gier “Journey” nie oddało mi prawie żadnych narzędzi komunikacji ze spotkanymi graczami. Więcej – zapewniało nam niemal całkowitą anonimowość. Wszyscy wyglądaliśmy z grubsza tak samo, a swoje imiona poznawaliśmy dopiero po zakończeniu podróży. Często wtedy dopiero dowiadywałem się, że podróżowałem z więcej niż jedną osobą.

    W świecie, w którym gry wymagają, byśmy strzelali do siebie nawzajem, albo współpracowali ze sobą w imię pokonania innych, bądź osiągnięcia wspólnego celu, w “Journey” podróżnicy pomagali innym podróżnikom, bo tak, bez nagród, bez znajomości tego, komu pomagają, bez zakończenia podróży wspólnie nawet. Raz obserwowałem jak kompletnie nieznany podróżnik cierpliwie wracał po moją siostrę, choć wiedział, że musi się to dla niego skończyć dopadnięciem przez “smoka”.

    Miałem napisać, że żadna gra nie zrobiła na mnie w tym roku wielkiego wrażenia. Ale przypomniałem sobie, że “Journey” wyszło właśnie w tym roku.

  3. EveryEnd

    Najwięcej czasu to zdecydowanie Diablo 3 – ponad 350h. A tak poza tym to ciężko mi się wypowiadać, bo zwykle kupuję gry po przecenach, więc często gram w tytuły z zeszłego roku.
    Wyjątek to może Sleeping Dogs, bo gra z sierpnia a dzięki przeceną na muve nabyłem ją niedawno. I muszę przyznać, że przyjemnie się w nią gra. Choć może walk w ręcz mogłoby być mniej. Przez to skupiam się teraz na głównym wątku i odpuszczam zadania poboczne – bo i tak sprowadzają się tylko do sklepania kilku osób.
    Z zaskoczeń na plus wymienię jeszcze DE:HR, dopiero teraz ją nabyłem i bardziej z myślą aby tylko obaczyć co i jak. Skończyło się, że szukałem czy czegoś nie pominąłem z wątków pobocznych i oczywiście na ukończeniu tytułu.

    Z rozczarowań nie mam nic, bo raczej nie napalam się na żadne tytuły, więc nie mają mnie jak rozczarować. Plus kupuje je za grosze, więc nie czuję się wyrolowany, gdy jakiś mniej mnie wciągnie (ot choćby jedynka Borderlands).

      1. Tasioros

        @Nitek

        Być może nie ma w tym wiele “gry”, ale to też zależy od definicji gry. Ja rozegrałem TWD bez problemów od początku do końca, bez kombinowania i sprawdzania różnych ścieżek (no raz tylko na początku drugiego epizodu). Przyjąłem tę grę taką, jaką starała się być, a ostatni epizod był świetnym zwieńczeniem historii. Do tego wywołała u nie sporo emocji.
        Ale pieprzyć to, teraz jestem batmanem!

              1. mokraTrawa

                @Nitek

                W HR nie grałem, więc nie wiem, ale jakby historia była fajna to ja bym się nie czepiał. Taki interaktywny film z ułudą wyboru i masą emocji towarzyszących, super sprawa. O ile nie zrobi się z tego moda, to od czasu do czasu fajne odświeżenie. Ale ok przyznaję rację, gry w tej grze mało 😛

              2. Nitek Autor tekstu De Kuń

                @mokraTrawa

                HR jest mocno podobny tylko sterowanie bardziej wybajerzone, bo więcej machania padem/movem.

                i tak polecam jesli jeszcze nie ograłeś Indigo Prophecy/Fahrenheit, tych samych gości co HR no i na podobną modłę co TWD/HR
                i historia fajna, mindfuck dobry, a komp Ci pozwoli w to zagrać. także jak nie grałeś to weźże idź to gdzieś kup, bo to suchar tani już.

              3. Tasioros

                @Nitek

                No historia była świetna, ale do pewnego momentu – trochę twórców poniosło. W tym tytule jest więcej gry, mimo iż spora jej część opiera się na QTE, które momentami mogą być frustrujące (ale przynajmniej trudniejsze niż walki na pięści w Wiedźminie). Swego czasu była to naprawdę udana produkcja.

              4. Nitek Autor tekstu De Kuń

                @Tasioros

                pogubiłem się czy mówimy o HR czy Fahrenheicie 🙂
                w obu była masa QTE, ale w obu przez to była poniekąd większa imersja niż w TWD, gdzie masz samo klikanie myszką/mashowanie przycisków (jako odpowiednik QTE)

                chociaż jeśli mówimy o historii fajnej ‘do momentu’ to podejrzewam, że mówimy o F 😀 fakt. niemniej jednak gra świetna a sama scena otwierająca robiła niezłe ‘kuku’

              5. MusialemToPowiedziec

                @Nitek

                Wydaje mi sie, ze Heavy Rain to wytykano przez mase durnych QTE, w ramach ktorych probowano ukryc gre – no bo jaki sens ma krecenie padem w celu zrobienia jajecznicy?
                W TWD nie przypominam sobie bezsensownych QTE, tylko “wciskaj by sie bronic” – dzieki nim sa nagle skoki adrenaliny i takie tam. Gdyby te “wciskaj Q” wepcheli do kazdego przetnij-lancuch, napraw-plot, zetnij-wlosy to historia bylaby pogrzebana pod tym calym “cwiczeniem palucha”, przez co znacznie gorzej ocaniana bylaby cala gra.

              6. MusialemToPowiedziec

                @Nitek

                Point’n’click jest duzo, duzo, DUZO lepszy od wielosekundowego machania galka w celu otworzenia drzwi czy zrobienia jajecznicy.

                Nie wiem w jaki sposob “machanie galka” powoduje, ze gra nie jest prosta – jest tak samo prosta jak “wcisnij raz, aby uzyc”, tylko dodatkowo meczaca i to czterdziestym maszowaniu guzika w celu otworzenia drzwi ma sie juz tego dosc.

                Ja w gry gram dla historii i akcji, a nie zeby startowac w zawodach silowania na palca.

              7. Nitek Autor tekstu De Kuń

                @MusialemToPowiedziec

                mówiąc, że TWD jest point and clickiem obrażasz p’n’c, chociażby serię monkey island, maniac mansion, sam and maxy etc.

                TWD opiera się na schemacie pomieszczenie – kliknij gdzie się da – parę zombie z QTE – pomieszczenie, wyklikaj co się da – powtórz.
                Nawet jako takich zagadek nie ma, a jeśli są to polegają na wyklikaniu czegoś w kolejności takiej jak wymyślili twórcy gry.

                tak jak niektórzy mówią, że Max Payne 3 jest odmóżdżony, tak samo TWD jest odmóżdżone z gameplay’owej warstwy. zatem tak, myślę, że zakreślanie kółek paluchem, które poniekąd odzwierciedlają wykonywany przez bohatera ruch, jest fajniejsze niż klikanie w aktywne miejsca na ekranie.

                z tym mashowaniem przycisków trochę przesadzasz, ale podejrzewam, że męczyły Cię napadające zwierzaki w FC3 😉

              8. MusialemToPowiedziec

                @Nitek

                Nie nazywam TWD p’n’c, tylko ze uzywa tego systemu. I ja widze wady TWD, jego mala growosc, dlatego tez nie startuje gry po raz drugi, tylko u brata podejrzalem kilka momentow, ktore chcialem zobaczyc jak sie zmienia. TWD to jest gra na jeden raz, moze na drugi. Ale szkoda, ze Telltale nie poszlo o krok dalej i nie wrzucilo jakis smiesznych rzeczy, ktore mozna by zobaczyc przy drugiej grze. Nie mowiac juz o zupelnie innych rozwinieciach historii (moze przy drugim sezonie, kto wie…).

                Co do zwierzakow w FC3 – szybko je wszystkie upolowalem z karabinu maszynowego, a potem juz specjalnie sie nie widywalismy, wiec same mnie nie zmeczyly – i do tego akurat w tym przypadku to ma jakis gameplayowy sens, bo sie bronisz przed zwierzakiem. Bardziej mnie juz meczy to wszystko razem dodane – bardziej sensowne zwierzaki w FC3 czy zombiaki w TWD, do tego calkowicie bezsensowne wentylacje w Batmanie i usypianie ludzi w Hitmanie i nagle robi sie tego duzo.

                Ps.: Prawde mowiac, samo machanie galka JESZCZE mnie nie denerwuje, to bardziej niechec do walenia w jeden klawisz.

              9. Nitek Autor tekstu De Kuń

                @MusialemToPowiedziec

                🙂 🙂
                ja lubię jedno, Ty lubisz drugie

                TWD jest na jeden raz, fakt. nie umniejszam opowiadanej historii tylko temu, że jest mało gry w grze. rzecz wytykana kiedyś, teraz jest stawiana na piedestał. tak dziwnie.
                pamiętaj, że obrona przed zombiakami to mashowanie Q, a potem wciśnięcie E czy innych, nie pamiętam jak na klawiaturze. i to QTE i tamto QTE : )

                brakuje mi w TWD zagadek, łączenia przedmiotów, kombinowania. tego nie ma. jest schemat, który opisałem powyżej. Schemat, który wyklucza TWD z grona p’n’c, bo nijak do niego nie pasuje. Ot,m interaktywny filmik, który nie jest p’n’c. To dobra historia do obejrzenia, ale ciężko powiedzieć, że do zagrania.

                porównaj sobie Sam & Maxy, Monkey Island, Back To The Future – wszystko od Telltale Games i zobacz czym mogłoby być, a nie jest TWD – podkreślam, że pod względem gameplayu

              10. MusialemToPowiedziec

                @Nitek

                Pamietam, ze obrona przed zombiakami to QTE, ale w TWD (tak jak i w FC3) ma przynajmniej jakis sens gameplayowy, w przeciwienstwie do Batmana, gdzie musze wymaszowac spacje, zeby wentylacje otworzyc. I wkurza mnie, ze coraz wiecej gier uwaza, ze trzeba wpychac takie klikanie gdzie sie tylko da – czy naprawde uwazaja graczy za jakies twory z ADD czy innymD, ktore musza caly czas cos naciskac?

                I dlaczego wmawiasz mi, ze twierdze, ze TWD to gra p’n’c. Ja tylko twierdze, ze uzywa systemu “point’n’click”, tak samo jak chocby Windows (najpierw pointujesz na ikone, a potem clickujesz by cos sie dzialo). I ze system p’n’c jest dla mnie duzo lepszym systemem do interakcji ze swiatem w grze niz QTE.

              11. Nitek Autor tekstu De Kuń

                @MusialemToPowiedziec

                jakby tego nie było to narzekałbyś, że musisz się gapić na gacka otwierającego wentylację.

                byłoby tak.

                wszystko gdzie klikasz jest p’n’c, ale używanie stwierdzenia, że TWD jest przygodówką z systemem p’n’c obraża wszystkie inne przygodówki p’n’c. Bliżej TWD do Mad Dog McCree niż do monkey island. jest tylko lepiej napisane.

              12. MusialemToPowiedziec

                @Nitek

                Ale i tak musze patrzec na gacka otwierajacego wentylacje. Tylko gdyby nie bylo maszowania spacji, trwaloby to krocej i mniej cierpial by klawisz i palec.

                No i znowu wciskasz mi, ze mowie, ze TWD jest gra p’n’c, podczas gdy ja potwierdzam twoje slowa, ze uzywa on systemu p’n’c…

                To tak, jakbym stwierdzil “San Andreas ma system rozwoju postaci wzorowany na TESach” (bo ma, im wiecej strzelasz, tym lepiej obslugujesz bron), a ty z tego zdania wyciagasz wniosek, ze twierdze, ze San Andreas to kolejna czesc TES.

      2. Pjotroos

        @Nitek

        No Ty miałeś akurat pech niemiłosierny z tymi bugami. Gdybym sam przeszedł TWD od lewa do prawa 10 razy też by mi sporo magii z tego uciekło, niezmiennie jednak po jednym przejściu jestem zachwycony. Co z tego że “mało gry w grze”, co z tego, że to czasem iluzje wyboru a nie prawdziwe wybory, grunt, że wrażenie zostawia piorunujące, i że nie szło rąk oderwać od pada od początku epizodu aż do końca.

  4. thesheep

    Mój Hobbit był 2D. Po weekendzie będę miała relację z pierwszej ręki z 3D, więc wtedy mogę się wypowiadać na ten temat. Dubbing może i się sprawdza dla niektórych, ale te wszystkie głosy mają takie przyjemne lokalne akcenty, że szkoda je zastępować polskimi aktorami 🙂

        1. Nitek Autor tekstu De Kuń

          @thesheep

          oglądałem dwa dni temu coś co nazywa się Pan Popper i Pingwiny z J. Carryem.
          i dziwnie mi było.

          Meride Waleczną czyli Brave oglądałem w wersji oryginalnej i ciężko mi wyobrazić sobie jak tam dubbing wygląda. wszak wszyscy tam zaciągają po szkocku i w wersji PL byłoby to… conajmniej dziwne.

              1. MusialemToPowiedziec

                @mokraTrawa

                Lektor to na pewno zlo wcielone. I choc wiele osob sobie ceni ten przeklad Stalkera, dla mnie to bylo okropne. Stad tez omijam telewizor, najwyzej bajki ogladajac.
                Dubbing – to juz zalezy, jak zrobiony. Trzeba naprawde sie postarac, aby zepsuc dubbing gier Bethesdy, z jej pelnymi emocji aktorami itd. Ale juz dubbing ME2 byl straszny. Najgorsze, ze dubbing zabija oryginalny humor, nieraz go zupelnie nie zastepujac. Ale jak sie jezyka nie zna, to jezeli nie wybiora glosow tak jak w ME2, to nie slysze problemu 😛

  5. borianello

    Dla mnie grami tego roku zdecydowanie są obydwa Batmany – totalne zaskoczenie, bo mam awersję do superbohaterów, a oto za śmieszne pieniądze nabyłem 2 gry idealne – serio, nie potrafię wymienić żadnej wady.
    Z tegorocznych tytułów to Torchlight 2 / XCOM.
    A korzystając z tego, że dorwałem się do internetu na trochę – pozdro dla wszystkich gików.

  6. mr_geo

    Najwięcej czasu spędzone?

    Alpha Centauri (tak, TA Alpha Centauri :p) i Dwarf Fortress z Masterworkiem.
    Gdzieś blisko za nimi BF2 + AIX2.0 oraz Tom Clancy’s Ghost Recon.

    Czyli rok staroci (a żeby było śmieszniej w lutym sprawiłem sobie laptopa-potwora który rózne Crysisy na high details wciąga portem USB, przeżuwa i wypluwa spod spacji…;) )

    Kupione, ale nie eksplorowane w minimalnym stopniu ze względów różnych:

    Deus Ex HR – nie wiem czemu, próbowałem parę razy i w sumie było fajnie ale zawsze coś się nie składało…
    HoM&M V – chociaż 2 i 3 zagrywałem do zajechania płyty w napędzie do V jakoś nie mam serca. No grafika ładna, muzyka wpada w ucho, mechanika i poziom trudności ok, ale… czegoś brak. Nie ma tej iskry, tego “no jeszcze jedna tura”. Może jak zachachmęcę od braciaka dodatki to coś z tego wyjdzie.

  7. Pdzm

    Ja się cały czas zastanawiam, dlaczego na grę roku nie wytypowałem Chivalry. Właśnie przed chwilą zorientowałem się że gram w to niemal codziennie, przynajmniej po dwie godziny. Najbardziej intensywne przeżycia w rozgrywce online tego roku.
    Po trybie Team Objective, duele to najwspanialsza rzecz w tej grze 🙂 Wczoraj zdarzył mi się chyba najdłuższy pojedynek 1vs1 od czasu premiery, nabite mam około 80 godzin. Coś koło 5 minut się z kolesiem okładałem, a każdy z nas tak skutecznie manewrował i blokował że szok 🙂 Nie było nam dane rozstrzygnąć pojedynku bo czas się skończył. Ale mogę powiedzieć że po tej walce naprawdę się zmęczyłem 😉

        1. Mathius

          @Pdzm

          Dla mnie Chivalry to jedno z wiekszych rozczarowan roku, jakbym mogl to bym chetnie oddal i odzyskal pieniadze. Ta gra jest w wersji beta, pelno bugow i bledow (znikajaca przegladarka ftw), w dodatku sama rozgrywka jakos do mnie nie przemawia, 1 na 1 jest fajne, ale te deatchmatcze czy cos to zawsze ktos ci miecz w plery wbija jak walczysz z kims innym, lucznicy wnerwiajacy, totalny chaos. A jak masz ping wiekszy to detekcja trafien to totalny random.

  8. Yerz

    Najwięcej spędzonego czasu – Guild Wars 2.
    Najlepsza gra tego roku – Far Cry 3.
    Największe rozczarowanie roku – Darksiders 2.

    Tak by to wyglądało u mnie. Ale w wiele tytułów nie grałem.
    Teraz pewnie PC pojdzie nieco w odsiadke. Własnie siede z mega zakwasami po pierwszej wczoraj grze na Kinect.
    A dziś widze ze w promocji jest Walking Dead na XBLA.

  9. k0d

    Dla mnie sprawa prosta. Pomimo świetnych gier, które mnie pochłonęły bez pamięci jak Torchlight 2 czy Far Cry 3, to i tak jest jedna, która konsekwentnie zajmuje mi kilkaset godzin w roku. Oczywiście Football Manager 2013. Obecnie mam już grubo ponad 200 godzin i coś czuję, że przynajmniej jeszcze jeden zespół obejmę jak skończę obecną karierę.

      1. k0d

        @thesheep

        Zawsze zaczynam testowanie nowego FMa od gry moim ukochanym Atletico Madryt. Później jak już osiągnę wiele i udowodnię całej Europie, że Atletico jest naj, biorę się za średniaki lub słabiaki La Ligi, najlepiej takie bez osiągnięć. Lubię dawać szczęście kibicom :). Jak się znudzę Hiszpanią lubię zaglądnąć do ligi francuskiej, czasem do ligi angielskiej. Najwięcej jednak czasu spędzam w Hiszpanii. W tym roku święciłem już tryumfy z Granadą. Obecnie rozpędzam się z Celtą Vigo. Jest naprawdę fajnie 🙂 poza je…nymi zwiechami przed wczytaniem meczu :/

          1. Bleszczynski

            @truten_org

            [quote]Hmmm, mam na liczniku 370h w FM12 i ani jednej zwiechy, więc musisz mieć coś nie halo z kompem, albo instalką.[/quote]

            K0d pisze o FM2013.

            A ja nowego FM-a odpuściłem, jako pierwszego w historii. Chcę wreszcie przegrać więcej niż 7-8 sezonów, bo na tyle zwykle mi czasu starczało zanim wychodziła nowa edycja. W FM2012 męczę ciągle Plymouth Argyle, którym ostro walczę o mistrza Anglii i zwycięstwo w Champions League.

  10. thiefi

    U mnie w skrócie :

    1) Gra roku – Diablo 3

    2) Zawód roku – Resident Evil 6

    3) Miłe zaskoczenie roku – The walking dead (ciekawa historia i inny niż typowy gameplay taki na wzór Heavy Rain)

    4) Przeżycie gamingowe – przejście na laptopa (wydajniejszy od starej stacjonarki więc da sie grać!), przejście na win7 (wyrzut sumienia, że dałem zarobić microshitowi pozostał) i zainstalowanie steama (uruchamiam go tylko dla gier jakie zakupiłem i go wymagają, z później gówno pośpiesznie wyłączam)

    5) Postanowienie na 2013r. – ograć najlepsze pozycje ze spiżarni, nie kupować premierówek, jeśli kupować to w super cenie (cyfrowo to do 30 zł za coś super), grać tylko w najlepsze gry i strzec się shitów i przygotować się na najlepiej jak można na uderzenie fali biedy w PL. Jeśli człowiek nie ma aktywów to chociaż ciąć pasywa.

  11. Waldek-Mat

    Najwięcej w tym roku grałem w Lord of the Rings Online, około 200 godzin. Następnie CK2 i Civilization 5, która z dodatkiem zaczęła być taka jaka być powinna od początku. Do tego XCOM i Mass Effect 3, ten ostatni sądziłem że ukończę kilka razy a skończyło się na wymęczonym jednym razie.

  12. Nimar

    Cieżko mi wybrać jedną najlepszą grę. Jeżeli miałbym poatrzeć na ilość godzin poświęconych grze to wygrywa xcom: enemy unknow, dużo czasu poświęciłem GW2 (które w końcu sie znudziło) i dzięki dodatkowi do Anno 2070 znowu wróciłem do budowania miast przyszłości, a i jeszcze Walking Dead;) Do największych zawodów Assasin Creed 3, znudził mnie kompletnie, dishonored.
    Co do Hobbita to byłem w środę i film świetny. Ja byłem zmuszony na 3d ponieważ multikino w zabrzu 2d dało tylko w godzinach rannych.

  13. teekay

    Najwięcej czasu spędziłem przy następujących produkcjach:
    Diabełek – pewnie koło 130 godz.,
    Mroczne Dusze – ponad 80 godz., a jeszcze nie skończyłem ;(
    oraz Crusader Kings II (bo “dwóch króli-krzyżowców” brzmi głupio) – koło 40 godz.
    Przy okazji uważam powyższe gry za najlepsze w tym roku. Chociaż ostatnio kupiłem Lone Survivor i Mark of the Ninja i muszę przyznać, że moc jest w nich silna. 🙂

  14. Pjotroos

    No to lecimy po pytaniach 😀 Odpowiedź na każde z nich okazała się dla mnie niespodzianką, no bo tak: Gra roku to “The Walking Dead”, o którego istnieniu dowiedziałem się dopiero w okolicach drugiego epizodu. Najwięcej godzin zeżarł (a jeśli jeszcze nie zeżarł to wkrótce zeżre) dodatek “Gods & Kings” do piątej Cywilizacji, którego w ogóle nie planowałem kupować. Największy zawód sprawił zaś “Mass Effect 3”, mimo że jedyne oczekiwania, jakie wobec niego miałem, to nie spieprzyć doszczętnie tego, pod co jedynka położyła podwaliny. A w kąt poleciało w tym roku wybitnie dużo gier. Zacząłem go, jeśli mnie pamięć nie myli, od wywalenia z dysku “Dead Space” drugiego stycznia. Kiedyś obsesyjnie próbowałem kończyć każdą zaczętą grę, w tym wreszcie przestałem tracić na to czas.

  15. maladict

    Mojej gry roku nie podaję, bo jako jurorowi w DM mi nie wypada. Choć kto ma weszyć spiski to i tak będzie węszył. A najwięcej czasu mi zeszło pewnie przy EUIII. Piszę ‘pewnie’, bo być może wiecie, nie tylko Steam sprzedaje gry. Rozczarowania nie mam, bo premiery i produkcje AAA omijam szerokim łukiem. A nie, przepraszam, sprawdziłem statystyki Steama i okazuje się, że w Port Royale 2 grałem całe 19 minut.
    Zaraz, co? Chodzi o gry wydane w 2012? Spytajcie mnie za rok.

  16. truten_org

    No ten tego, wg godzin (większość czasu ogrywane w tym roku, chociaż niekoniecznie wydane w 2012):
    1. BF3 408h
    2. FM12 370h
    3. CK2 144h

    Wg miodności wydane w tym roku:
    1. CK2
    2. TWD
    3. GW2/Xcom

    Gry, które zawiodły:
    1. DE:HR
    nic więcej mnie nie zawiodło, bo gnioty staram się omijać i przeważnie mi się udaje.

  17. Eschelius

    Pod wzgledem czasu to Binding of Isaac: Wrath of the Lamb. Przed dlc miałem przegrane jakieś 30 godzin, po DLC przebiłem setkę.

    A po za tym to Wargame: EE, Fall of the Samurai, Diablo 3, Hotline Miami i Dishonored. W Crusader Kings 2 oraz dodatek do Civki zagrać nie miałem okazji (ale Gods&Kings zgarniam w niedzielę, będzie za jakieś 10 złotych na greenmangaming)

  18. kredens76

    Co do gier to mimo wszystko SWTOR:), tyle o grach, co do “Hobbita” to właśnie wróciłem z seansu i jestem bardzo zadowolony, choć nie jest to hobbit książkowy. Byłem na 3D, pomimo, że nie podoba mi się ta technologia, ale wiem, iż kolejne razy będą już w 2D, a tylko ciekawość jak P. Jackson sobie z tym “ficzerem” poradził spowodowała obejrzenie tej wersji. Oglądałem z napisami. Muszę zajrzeć do Hobbita książkowego, aby się upewnić co w filmie jest i w książce zarazem, którą czytałem z 20 lat temu:). Acz mimo wielu wtrąceń, poniekąd chyba nawet nie do znalezienia w twórczości Tolkiena dot. Śródziemna w ogóle (np. spotkanie w Rivendell pewnych postaci), to ów zabieg dodaje wiele uroku historii, poprzez jej wzbogacenie i mocniejsze zacieśnienie z 10 letnią już przeszło filmową trylogią. Rewelacyjny jest też pomysł wykorzystania drobnostek właśnie z trylogii, a które w adaptacji filmowej Władcy Pierścieni się nie znalazły jak np. motyw wywieszenia plakatu na bramie do ogrodu Bilba. Wg mnie już ta 1 część pokazuje, że świetnie Jackson połączył historie z obu dzieł literackich Tolkiena, lepiej niż Tolkien sam nawiązywał we Władcy do Hobbita, no cóż reżyser miał łatwiej:). Widać cały czas budowanie atmosfery mroku w Hobbicie, która przepełnia nam 3 nakręcone części trylogii. Tu widać zalążek tej czyhającej grozy, czego w samym książkowym Hobbicie nie dojrzy się z wiadomych względów. Odebrałem pierwszą część jako doskonale skonstruowany prolog do trylogii. Technicznie bardzo dobrze, 3D chyba zbędne, bo dla mnie niedostrzegalne, ale ocenię widząc 2D, pewnie wnet:P. Nieco przesady z hmm kinem akcji:D (we Władcy scena jadącego na tarczy Legolasa już powodowała pewne zniesmaczenie, a tu ciężko się od nich opędzić, ale idzie przywyknąć, a potem się to zaczyna podobać:D). Aktorstwo dobre, scenariusz przemyślany i mimo, jak wyżej piszę, wielu zmian w stosunku do książki, nie kaleczy jej istoty, a dodatkowo wzbogaca opowieść oraz świetnie ją (już na etapie 1 części z 3 – lol z Hobbita 3 części takiej maciupkiej książki:P) łączy ze znaną nam trylogią. Scenografia, charakteryzacja i efekty pierwsza klasa. No i muzyka Howarda Shore’a nie do zapomnienia. Mocno powtarzane motyw z poprzednich filmów i bardzo dobrze:). Humor też świetnie dawkowany. Miłe zaskoczenia w obsadzie:). Czuje się magię świata tolkienowskiego i tego jak to przedstawił Jackson. POLECAM!

  19. Mathius

    Najwiecej grane Diabel 3, Dota 2, LoL
    Mile zaskoczenie- Far cry 3, Smite
    Niespodziewany indie hit- Mark of the ninja, Legend of Grimrock
    Najwieksze rozczarowania- Max payne 3, Mass effect 3, Darksiders 2
    Najlepsza gra z nedznym gameplayem i fajna historia – Walking dead

    Najlepsza gra- Dark souls
    Najlepsze indie- Mark of ninja
    Najgorsza gra- Max payne 3

  20. KWX

    W tym roku zdecydowanie najbardziej zapadły w pamięć dwie gry: Mass Effect 3 (40h w singlu i jakieś 20h w multi – na mnie dużo) i… Guitar Hero :P. Kilkadziesiąt godzin, różnie przez cały rok. Ostatnio jednak sobie odpuściłem – ile razy można grać w kółko Sweet Home Alabama? 😉

    A Hobbit? W poniedziałek osąd…

Powrót do artykułu