Na szybko – na zimno

bosman_plama dnia 3 grudnia, 2012 o 14:41    138 

Na całej połaci śnieg.

Przegapiłem jego przybycie. Kiedy wstałem dziś rano, zastanawiając się, jak by tu się wykręcić ze spędzenia poniedziałku (bo działo się to w poniedziałek) w pracy, on już był. Biały, niespecjalnie puszysty, za to ciężki i mokry, czyli taki, jaki pierwszy śnieg być powinien. Choć lubię śnieg i zimno, to tego poranka jęknąłem: "Jak tu teraz grać w Skyrim?"

 

Czemu w "Skyrim", kiedy jest tyle nowych świetnych gier? Ano temu, że zbierałem się do nabycia dodatku, co to ukazał się na świecie już czas jakiś temu, a u nas dopiero co, w miarę niedawno. Wiem, większość z Was zdążyła już zapomnieć o tym, że taka gra jak "Skyrim" w ogóle się ukazała. Też prawie o tym zapomniałem. To, co nie daje mi zapomnieć ostatecznie, to fakt, że nigdy tej gry nie ukończyłem. Oczywiście, to nie moja wina, prawda? "Skyrim" zawiera kilka elementów zachęcających, by włóczyć się po świecie przedstawionym w grze, ale bardzo niewiele zachęcających, by ją ukończyć. Tak to bywa z cyklami – a gry, do których dodaje się kolejne DLC, czy bardziej rozbudowane dodatki – to coś na kształt cyklu właśnie. Cykle zaś coraz rzadziej służą do tego, by je kończyć. Nie mają końca filmowe i komiksowe Batmany i Bondy. Martin i Erikson nie potrafią zakończyć cykli swoich powieści (tak, wiem, Erikson niby zakończył, ale już pisze kolejne trylogie umieszczone w świecie Malazańskiej Księgii Poległych; wracają w nich niektózy bohaterowie niby to zakończonego cyklu), nawet Cook wraca do Czarnej Kompanii. Cyklu "Koło czasu" nie przerwała nawet śmierć jego autora, podobnie wygląda to w przypadku serii powieści Ludluma o Jasonie Bourne. Nie mają końca cykle gier ze słynnym CoD na czele. 

 

Kiedy zastanawiałem się o czym (prócz śniegu) napisać w tym "na szybko" i dumałem jak opisać pomysł na serię przygodówek o Panu Samochodziku i cRPGa "Czterej Pancerni", przyszła do mnie wiadomość z internetowej księgarni, że czwarty tom "Pana Lodowego Ogrodu" już na mnie czeka. Patrzyłem na ekran komórki i zastanawiałem się, czy chce mi się dziś po tę powieść iść. Nie chodzi o to, że zimny a mokry śnieg trochę utrudnia dziś spacery. Rzecz w tym, że z każdym nowym tomem powieściowych cykli, filmem, częścią gry, mój stosunek do danego tytułu staje się chłodniejszy, a zapał związany z poznawaniem przygód dawno nie widzianych bohaterów topnieje. Coraz częściej przyłapuję się na przekonaniu, że historie powinny być zamknięte, kończyć się w miarę szybko i ostatecznie. Póki jeszcze losy postaci przyspieszają bicie mojego serca. Nieważne, czy czekam na kolejny tom zbyt długo i nie pamiętam już kim byli Starkowie a kim Lannisterzy, czy kolejne części gry wyskakują po sobie z taką prędkością, że musi to odbijać się niekorzystnie na ich jakości. Po prostu coraz bardziej lubię skończone, zamknięte historie. Chyba wolę czuć niedosyt niż przesyt; tęsknotę do bohaterów i światów, niż zmęczenie nimi. Podobno lubimy grać w te gry, które już znamy. Wcale nie jestem tego pewien. Już nie.

 

Być może największą, niedocenioną, zaletą Planscape:Torment jest właśnie to, że mamy do czego tęsknić. Być może powinniśmy modlić się, by dalszy ciąg tej opowieści nigdy nie nadszedł. Nie dlatego, że może być zły. Dlatego że, być może, odbierze nam coś wyjątkowego. Coś, co sprawia, że do tej gry wciąż podchodzimy pełni gorących emocji.

Dodaj komentarz



138 myśli nt. „Na szybko – na zimno

  1. Makbeton

    Co lubie w zimie to ze albo mam kurde dzwona samochodem albo mi sie cos zjebie w samochodzie, tej zimy cos mi sie zjebalo ponoc tak zwany regulator napiecia dzieki temu moge pedalem gazu regulowac jasnosc swiatel na desce rozdzielczej oraz przednich zreszta z tymi przednimi jest zabawnie bo sie pala wiec dzisiejsza podroz do pracy kosztowala mnie trzy zarowki wypas. Kurde bele jak ja nie trawie tej pory roku.

        1. urt_sth

          @Makbeton

          Jest coś magicznego w nieprzewidywalności drogi, która ma się do przebycia. Z jednej strony pamiętam zimy w maluchu, gdzie miałem jedno z kół łyse z tyłu. Często musiałem prosić o pomoc przy wyciąganiu samochodu z rowu. Jeździłem też przez dwa lata skrótem przez pole (dodam że FWD ale wysoko zawieszony) i po odwilży i przymrozku zostawały bardzo głębokie koleiny. Było tego ze 400m, ale adrenalina niesamowita. Niestety często się spóźniałem do pracy. (Na marginesie pozdrowienia dla właścicieli 4×4, którzy mnie wyciągali). Pomimo, że za każdym razem gdy utknąłem lub regulowałem rachunek za naprawę auta mówiłem sobie, że to ostatni raz, to dopiero zmiana samochodu (i budowa autostrady) mnie wyleczyła.

  2. gc_reader

    “Podobno lubimy grać w te gry, które już znamy”.
    —————
    Tak jest u mnie szczególnie jakoś w okresie grudniowym, świątecznym. Co próbuję zasiąść do jakiegoś nowego tytułu, to przychodzi znużenie dość szybko. Z drugiej strony nadchodzi tęsknota do jakiegoś starego, dobrego tytułu sprzed 15 lat. I tak będzie pewnie w te Święta… Mikołaj przyniesie moc nowych gier, a ja w wolnej chwili przeniosę się do złodziejskiego Miasta by szukać Oka, albo do Doliny Lodowego Wichru tłuc gadziny z błogim uśmiechem na twarzy.

  3. Makbeton

    a wlasnie kupilem te gry od thq za dolca i powiem szczerze ze red fraction armageddon jest w morde swietna gra przyjemnie sie strzela ladne to graficznie fabula jakas tam jest w stylu z dziury wyszli kosmici no i rozpieprzanie czego sie da tez daje rade, multi z trybem atakuje mnie banda kosmitow i trzeba sie bronic zajebioza wiec jak macie dolca na zbyciu koniecznie kupcie

    1. borianello

      @Makbeton

      Ja dałem dolców 7, bo i tak chciałem kupić Saint Row 3, odpaliłem wczoraj i… po 10 minutach wyłączyłem ze zgrozą. Wymuszone poczucie humoru, gameplay kijowy, strzelanie zjebane… Może później się rozkręca, wszak nie przeszedłem tutoriala, ale póki co kaszana.

      1. Makbeton

        @borianello

        saints row gralem u kumpla mniej wiecej hmmm tez 10 minut i podobnie zazgrzytalem zebami poza tym zachowanie pojazdow jakies takie do dupy graficznie cudow ni ma ale to akuratnie pal szesc. Ale przyjemnie zostalem zaskoczony darksiders no i ten red fraction szkoda ze zmienili idee rozgrywki z otwartego swiata na bieganie w “tunelu” ale gra i tak sie broni wiec jak cos to mozemy zrobic ustawke w multi 🙂

              1. Pjotroos

                @Nitek

                Ale ja nie twierdzę, że gra jest do dupy bo jest inna. Ja twierdzę, że jest do dupy bo jest do dupy. Główny bohater to debil, reszta obsady to antypatyczne snoby, fabuła jest płytka jak kałuża szczochów, zwroty akcji tandetne i przewidywalne a wszystko to upchane w gigabajty zbędnych scenek przerywnikowych pojawiających się co 10 sekund.

              2. Nitek De Kuń

                @Pjotroos

                ja tam nie wiem o co chodzi.
                nie nastawiałem się na nic grając za pierwszym razem w MP3. ani na mroczne opowiastki jak w 1 czy 2, ani na jakąś głęboką, niczym butelka 0.7, fabułę. raczej na poziom Szklanej Pułapki. I mniej więcej to dostałem.

                To, że wy spodziewaliście się nie wiadomo jak wyniosłej historii i mrocznej gry (serio, dalej tak myśleliście widząc foty maxa w hawajskiej koszuli?) to też nie moja wina. Myślę, że odegrało to dużą rolę w moim i waszym odbiorze MP3.

              3. Pjotroos

                @Pjotroos

                Ja już jakiś czas temu pogodziłem się z faktem, że MP3 Ci się podoba, mimo, że to kał. Dać adres, pod który masz wysłać ciastko, czy puścisz mi po prostu kasę na zakup przelewem? Mam cukiernię blisko pracy, więc w sumie wszystko mi jedno.

                A napisy to po prostu jeden z przykładów tandety w tej grze. Robią na minus tak samo jak i cała reszta.

              4. Nitek De Kuń

                @Pjotroos

                zabieg ten był w Człowieku w Ogniu, którego uwielbiam
                http://youtu.be/izGZenABw84
                niestety YT nie jest bogaty w urywki z tegoż filmu, żebym mógł Ci to bardziej zobrazować. tutaj jeszcze z napisami hiszpanskimi, ale powyzej 3min widac o co mi chodzi http://youtu.be/UfxxWEFsXyc
                to też było tandetne? mi się to bardzo podobało, podobnie jak to, że MP jest takim właśnie Człowiekiem w Ogniu. Mimo, że też przez to fabuła nie jest czymś nowym, tak mnie ujął.
                ugadamy się co z tym ciastkiem – haha

              5. borianello

                @Pjotroos

                Nadużywasz wyrazu “kał” Piotrze, napisz raczej “mi się nie podoba”, będzie uczciwiej.
                Gra ma b. dobrą grafikę, muzykę, fizykę ciał, przyjemnie się strzela, fabuła jest nie najwyższych lotów, jak w 99% gier, filmów i książek. Wrzuć na luz.
                Fabuła w Crysis stawiana jako wzór?! Przyleciały kosmity, coś z tym trzeba zrobić, wysyłamy Power Rangers? 😉
                Trochę dystansu…

              6. Pjotroos

                @Pjotroos

                Fabuła z Crysisa 2 nie jest stawiana jako wzór. Fabuła z Crysisa 2 jest używana jako wyznacznik kompletnego braku jakości w nowym Paynie. “Mi się nie podoba” obiecuję pisać, kiedy coś mi się zwyczajnie nie będzie podobać. Kiedy będę uważał, że coś reprezentuje poziom, który powinno się zetrzeć papierem toaletowym i spuścić w muszli, tak właśnie będę to określał 🙂 Co z tego, że Tobie się coś podoba, skoro mi nie podoba się kompletnie Mnie nawet ta dudniąca muzyka doprowadzała do szału, a fizyki nie pochwalę, bo się buguje, i przeciwnik po jednym strzale w skroń potrafi wystrzelić pięć metrów w lewo i zacząć tańczyć breakdance.

              7. borianello

                @Pjotroos

                Dziwnie definiujesz ten cały “kał” – gra ma wszystko na wysokim poziomie oprócz fabuły, której nie ma większość gier, albo ma ją tylko formalnie i to wystarcza, żeby Maxa zjechać jak nieprzymierzając jakiś Afterfall czy inne Uprising?
                Ok, nie będę Cie przekonywał, nie płacą mi za to, ale moim zdaniem zabrakło Ci dystansu.

              8. Pjotroos

                @Pjotroos

                Już pisałem, że “wszystko na wysokim poziomie” to Twój odbiór sytuacji, nie mój. Zresztą bagatelizowanie fabuły w grze, która co i rusz ma cutscenki po kilka minut, kłóci się z logiką. Męczę się przy graniu. Nie będę do tego podchodził z dystansem. Rozumiem, że Wam się podoba, nie próbuję Was nawracać, ale mojego odbioru nijak to nie zmienia. Moim zdaniem ta gra jest do dupy, i już.

          1. borianello

            @Pjotroos

            Zwyczajnie: niekończąca się amunicja, kiepskie czucie broni, kiepska fizyka ciał, brak przyklejania się do przeszkód, bullet time’ów, czy czegokolwiek, co strzelanie by urozmaiciło, fatalna animacja skoków…
            Ale tak jak mowię, gralem 10 minut, może potem będzie lepiej.

            1. Pjotroos

              @borianello

              Niekończąca się amunicja jest tylko w tutorialu, potem schodzi bardzo szybko. Zamiast przyklejania się do przeszkód masz urozmaicacz, czyli używanie wrogów (albo cywili) jako żywych tarcz. Masz też bardzo fajnie wkomponowaną w całość walkę wręcz. Fizykę ciał miałem w nosie, grunt, że headshoty soczyście wchodzą i robią dużo kuku. Reszta to już kwestia gustu.

              1. Pdzm

                @Nitek

                Walka była urozmaicona, zależnie jakiej kombinacji użyłeś i z której strony przeciwnika(bok, przód, tył)a także czy w biegu czy też nie. Arcadowe strzelanie 😉 a co to? symulator :D? na bank się lepiej strzela niż w “militarnym” Spec Ops The Line, co jest zresztą przezabawne.

        1. bosman_plama Autor tekstu

          @Pdzm

          SR3 to nie jest gra, to jest maksymalne wyluzowanie, odcięcie się od świata, coś jak piąte piwo na dobrej imprezie:). Nie wiem, czy mi się ta gra podoba, czy nie, ale czasem ją odpalam i wstaję po dwóch, trzech kwadransach rozluźniony.

              1. projan

                @Pjotroos

                Historia (prawie) prawdziwa. Synek (2 latka) właśnie został położony do łóżka i zaczął swoje rytualne gadanie i kręcenie się po całym łóżeczku. Byłem w trakcie analizowania, czy chcę kupić pack z Saints Row 3, gdy uspokoiło się w pokoju małego. Poszedłem zatem by go normalnie położyć (jak zwykle zasnął wciśnięty w kąt na zwiniętej kołdrze w nogach łóżka) i gdy go delikatnie podniosłem on w półśnie wyszeptał “kupaa”… Po przewinięciu malca zdecydowałem, że nie kupuję SR3 (nawet skrót pasuje 😉 ).
                🙂

  4. Pjotroos

    A ja chciałbym skorzystać z okazji i przeprosić Teekaya za powątpiewanie w czystość jego intencji. Myślałem, że przesadza z tym jebaniem Maxa Payne 3 za wszystko, że faktycznie ma jakąś osobistą wendettę. Wczoraj skończyłem chapter 7 (z bodaj 14-tu) i nie mam sił na chapter 8. Teekay, nie przesadzałeś, to jest kał śmierdzący. Tyle z mojej strony. Dziękuję.

      1. Pjotroos

        @Makbeton

        Teekay już całe bloki tekstu na ten temat wygenerował więc nie będę dublował. Powiem tylko, że po tym, co widziałem do tej pory, tytuł gry zmieniłbym na “Max Moron”. Ból odczuwam tutaj głównie ja, patrząc jak on się miota po ekranie jak jakiś matoł jebany, nie rozumie ani słowa z tego, co do niego mówią ludzie, i wszystko, co mógłby zrobić źle, robi źle. Zakończenie chapteru 7 jest tak niemiłosiernie z dupy, że po prostu witki mi opadły.

        1. Marcin O

          @Pjotroos

          Powiem tak, skończyłem Maxa – przeszedłem go do końca. Ale w okolicach 7 chapteru miałem nadzieję , że to już okniec. Później już trochę na siłę grałem. Gra niby fajna, ale jakoś tak bez sentymentu do niej będę podchodził. Myślę że nic nie tracisz nie kupując.

      2. borianello

        @Makbeton

        Źle zrobiłeś, mi się Max podobał, zacząłem nawet drugi raz przechodzić. Tak jak pisałem wcześniej:
        – muzyka 5/6 (byłoby 6, gdyby kawałki były bardziej zróżnicowane),
        – grafika 5/6 (6 daję, jak jest model zniszczeń)
        – strzelanie – 3+
        Zdecydowanie nie jest to gra, tkórą warto nabyć za 100 złotych, ale za 25 jak najbardziej.

          1. borianello

            @Makbeton

            Widzisz, nie dowiesz się, póki sam nie sprawdzisz – kwestia gustu, zdania są podzielone. Mi się podobało, Nitek z tego, co pamiętam też 3 x przechodził, Teekay i Piotroos są zawiedzeni.
            Z drugiej strony Teekayowi podobał się Alan Wake, który imho jest całkiem z dupy i usupiający jak proszki Payna, a Pjotroos pisał tu peany na cześć Saint Row 3, który pierwsze wrażenie zrobił na mnie fatalne i to pod każdym względem, najbardziej mnie te wymuszone żarty wkurwiły.

            1. Nitek De Kuń

              @borianello

              yup, trzeci raz mam rozgrzebany, bo nie mam czasu się przestrejfować przez całość jeszcze raz, ale ostatnio włączyłem ‘na chwilę’ i zgubiłem się na godzinę z okładem. Tylko, że ja oglądałem 7 części Piły i nawet mi się podobało, więc jestem dziwny 🙂
              +1 za opinie o Alanie, bo jest grą najzwyczajniej taką se, jeśli nie słabą.
              Podobnie zresztą Saint’s Row 3.

              Jak widać – kwestia gustu 🙂

              1. Pjotroos

                @projan

                Mówiąc kompletnie poważnie, zgadzam się. To jest cenna wiedza w kontekście przyszłych rekomendacji i antyrekomendacji. W związku z tym sprostuję jedno – Alan Wake podobał mi się średnio, zdecydowanie nie będę tej gry przechodzić ponownie mimo świetnego klimatu, bo gameplay był mocno taki sobie.

              2. Invazer

                @projan

                A wiecie że ja też lubię MP3? Co więcej grałem chwilę u kumpla w SR3 i bardzo chciałem to wyłączyć. O fabule czy humorze nic nie powiem bo grałem dosłownie chwilkę ale to tym gorzej świadczy o gameplay’u. Strasznie kojarzył mi się z GTA III – nie chodzi o grafikę ale o to coś (chyba związane z Engine’m fizycznym – kiedyś to było dobre ale teraz już nie jest).
                Co do MP3 to baardzo podoba mi się strzelanie do przeciwników – jest takie jak w dwójce tylko lepsze. Reszta jest ok. Trochę szkoda klimatów Noir ale człowiek w ogniu też może być.
                Ogólnie bardzo pozytywnie, po prostu fajnie się napierdala do przeciwników:).

            2. bosman_plama Autor tekstu

              @borianello

              Cieszę się, że napisano wreszcie coś mniej pozytywnego o Alan Wake. Odpalam to od czasu do czasu i próbuję się wczuć w tę grę, którą tylu ludzi tak się zachwycało. I jakoś nie mogę. Może to się później rozkręca, ale na razie widzę niezłą koncepcję i bardzo średnią – jak dla mnie – grywalność.

    1. teekay

      @Pjotroos

      Cóż, jakoś w sumie nie czuję (zbyt dużej ;p) satysfakcji z tego powodu, że ktoś podziela moją opinię nt. MP3, bo jednak wolałbym żeby to była dla mnie lepsza gra. Osobiście również żałuję, że jednak przez większość graczy marka ta będzie utożsamiana z tym co zrobiło R* przy trzeciej części, a nie z dziełami Remedy ale cóż, tak bywa. Przy oczywiście całym szacunku dla tych, którym ostatnia odsłona podobała się , dla mnie ta seria już umarła i w sumie mam gdzieś czy R* zamierza kontynuować tę serię czy nie.
      Co do tego 7. rozdziału i tego w jaki sposób się kończy, to Max daje się tak załapać w grze jeszcze ze dwa razy… A i tak to jeszcze nie są wg mnie najgorsze momenty w grze. ;p Na przykład w dalszej części w dwóch momentach gra daje nieskończoną ilość amunicji do zwykłej broni, tyle przeciwników jest do zastrzelenia. ;] Generalnie w moim przypadku po pewnym czasie kontynuowałem grę właściwie głównie dla beki, a nie dla intrygi, co przy tytule o takim nomen omen kalibrze to chyba największy grzech.
      W ogóle jak myślę o tej grze to mam wrażenie, że R* po prostu nie zrozumiało poprzednich części i źle podeszli do tematu kontynuacji. MP3 wbrew pozorom ma naprawdę duży potencjał, niektóre miejscówki i sceny robią wrażenie, ale jednocześnie są przesadzone po stokroć, albo po prostu kiepsko napisane.

            1. teekay

              @Nitek

              Wypraszam sobie, żadnym staruchem nie jestem ;p Ale masz rację, nowej publiki stare Maksy chyba nie zgarną, kto miał zagrać w te gry, ten już je ograł, choć jak pojawia się antologia w przecenie na steamie, to widać po liście bestsellerów, że jednak ktoś te gry kupuje.

  5. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

    Śnieg? No fakt. “Niejeżdżony” od pewnego czasu samochód żony tradycyjnie odmówił współpracy. Akumulator, wiadomo. Więc wczoraj rano w taksóweczkę. A wieczorkiem: klucz, wykręcić akumulator, wtargać do domu, podpiąć pod prostownik… Dziś rano szybki montaż póki ręce nie zgrabieją iiiiiii…. brum, brum 😉 Sukces! Odpalił!
    Mam tak co roku – odkąd pamiętam. Zima 2012 oficjalnie rozpoczęta.
    PS. Najlepszy samochód na zimę to maluch był.
    1) nikt nie miał pretensji że nagle gaśnie “na światłach” – wiadomo, maluch.
    2) można go było łatwo przepchać we dwie osoby
    3) “ręczny gaz” pozwalał samodzielnie się z zaspy wydostać ;D
    4) Statystycznie 40latkowie i starsi prawdopodobnie zaczynali swoją przygodę z motoryzacją właśnie od malucha. Wystarczyło takiego poprosić o pomoc i zawsze pomogli przy okazji racząc swoimi wspomnieniami z jazdy maluchem 🙂
    PS2. O Skyrim się nie wypowiem bo nie grałem to w komciu w offtop zimowomotoryzacyjny poszedłem, o!

    1. borianello

      @brum75

      Tikacz był nie najgorszy:) Leciutki, więc po śniegu mknął bez problemów, żadna naprawa nie wyniosła mnie więcej niż 300 złotych, po złożeniu tylnich siedzeń miałem małe kombi:D
      Wady: dupy nie Tico trudno wyrywać, trzeba nadrabiać mięśniem, albo osobowością (jak się ją posiada).
      Akumulator miał taki fajny, że zimą codziennie brałem go do mieszkania pod kołderkę – co dodatkowo wyrabiało mięsień do popisu przed kobiałkami:D

      1. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

        @borianello

        Tikacz to był mój drugi etap motoryzacyjny. Nie był może tak “kultowy” jak kaszlaczek ale: miał diabelnie wyżyłowany silniczek przy jednocześnie niskiej masie więc na skrzyżowaniach startował jak oparzony 🙂 Do tego miał więcej drzwi więc gdy (rzadko bo rzadko ale jednak) kogoś woziłem to już luksusik był. No i miał bagażnik. Zasadniczo: “full wypas opcja, igiełka”. Na tyle że mogłem się tikaczem wybierać w trasy dalsze niż 60 kilometrów od domu 😉 (dla malucha to była granica mojego szaleństwa)
        I fakt, zimą też było nienajgorzej – zwłaszcza że miałem do niego zimówki!

        1. Nitek De Kuń

          @brum75

          miałem kiedyś Tikacza.
          Tylko, że spłonął. Same z siebie zapaliły się kable pod maską i zanim zorientowałem się, że coś jest nie tak, ogień wypalił i rozpuścił pół akumulatora. Na światłach koło spodkach w katowicach o 6:50 przed pracą w niedzielę….
          I tak się pali, dym leci, zerkam pod maske – o kurwa, pali się. Szybka reakcja – gdzie jest gaśnica. Znalazłem, patrzę – de fuk, jak to działa. przecież tym o podłogę nie uderzę… zorientowałem się w końcu jak spryskałem się gaśnica z góry na dół. auto ugaszone, strach i terror, bo zawartość akumulatora zaczęła rozlewać się na ulicę…
          Zanim zepchaliśmy auto ze skrzyżowania już nie miało się co wylewać. i tak pożegnałem mojego Tikacza. Z wypalonym lakierem na masce i zawartością pod nią w pianie.
          RIP

          1. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

            @Nitek

            Mój Tikacz zaczął odchodzić w mniej groźnych okolicznościach. Wracałem do domu z Gdańska, gdzieś parę kilometrów za Trójmiastem coś mi zaczęło makabrycznie zgrzytać pod maską. Jakby ktoś tam jakiś kawał pręta wrzucił i on od tych wibracji się mielił. Zatrzymałem się, zerknąłem pod maskę (choć nie wiem po co bo się nie znam), nie zobaczyłem nic groźnego (bo się nie znam) więc odpalam ponownie i jadę. Zgrzyta znowu. No nic, zagryzłem zęby i jadę. Po góra dziesięciu minutach coś chrupnęło, brzdękneło i ucichło. Silnik pracuje normalnie. Zatrzymałem się, przeszedłem się po poboczu obserwując jezdnię bo myślałem że może ten “pręt” wyleciał ale nic nie znalazłem.
            Spoko, dojechałem do domu bez problemu. Ale potem już było coraz gorzej. Chłodnice podwieszałem na takich opaskach zaciskowych, powoli rezygnowałem z 5 biegu, potem już nawet 4 była ryzykowna. Potem ta belka (ławka ?) która z przodu podtrzymuje to co pod maską się chowa z przeżarcia rdzą opadła a wraz z nią wszystko się o kilka dobrych centymetrów obniżyło – więc wężyki, kable i inne takie się zdrowo ponaciągały…
            Aż w końcu gdy z zakupów do domu wracałem już tylko na dwójce powiedziałem “basta!”. Samochód zaparkowałem, zabrałem co się da i zacząłem szukać nowego. Nadeszła era fiata punto. A tikacz stał, stał, stał, zima przeszła i znalazł się jakiś kupiec, chyba 250 złociszy dostałem…

            1. Nitek De Kuń

              @brum75

              ja swojego spalonego Tikacza sprzedałem za chyba 350, albo 450. 50zł, bo tyle zatankowałem tego samego dnia jak uległo spaleniu.

              uwielbiam spoglądać pod maskę, bo też się na niczym nie znam, ale czasami jak człowiek spojrzy to się wszystko uspokaja.
              Chyba dlatego zawsze to robię 😀

              1. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

                @Nitek

                Z zaglądania pod maskę to umiem: sprawdzić (i uzupełnić) olej – tego się nauczyłem gdy zatarłem kaszlaczka. Umiem dolewać płyn do chłodnicy (to już w punciaku musiałem zrobić, powodu nie podam bo się wstydzę do dziś ale powiem że chodziło o podążanie za GPSem ustawionym wcześniej na “pieszy”). W Tikaczu wymieniłem przewody zapłonowe – ale to w sumie żadna sztuka, podłączyć odkurzacz do prądu przecież każdy umie. No i mam opanowane w każdym samochodzie demontowanie i montowanie akumulatora 😀 W Tikaczu zmieniałem też żarówki, w Punto jest to jakoś tak absurdalnie wymyślone że po 15 minutach wzbogaconych o przekleństwa najgorszego sortu się poddałem i zleciłem sprawę ochroniarzowi który też punciakiem jeździ. Facet też klął ale zrobił na tyle że dojechałem do stacji diagnostycznej na darmowe sprawdzenie świateł i tam mi poprawili 🙂

              2. Nitek De Kuń

                @brum75

                widzę, że jesteśmy bardzo samochodowi i mamy podobne skille.

                “na pieszego’ mnie rozwaliło 🙂

                żarówki w obecnym wozie zmieniam często, bo co chwile któraś mi siada. Takim Unem to umiałem jeszcze przejechać 30km z zepsutymi hamulcami. Autostradą i drogami bocznymi. w zimie. coś mi chrobotało jak hamowałem i jak palnąłem po pedałach, jak mi się zakleszczyły, jak musiałem im zajebać kluczem… tak później gdzieś chyba zgubiłem płyn hamulcowy , a do domu trzeba było wrócić.

              3. Pdzm

                @brum75

                Często taka mała pomyłka kosztuje dużo nerwów i nieporozumień;) różnica niewielka w roczniku, ale w tym czasie mogli już upychać inne części;)
                Był kiedyś taki jegomość, strasznie się upierał że ma silnik szesnasto-zaworowy, sprowadzałem mu część 2 razy, różne wersje, koleś ciągle odnosił a ja musiałem się rypać ze zwrotami do hurtowni 😉 w końcu nie wytrzymałem i wyszarpałem mu dowód rejestracyjny z łap i po kilowatach doszedłem że jednak nie ma takiego silnika, głupi łeb 😉

              4. urt_sth

                @Nitek

                Zaglądać pod maskę to lubiłem jak jeździłem punto 1.1 i mogłem mu rozrząd wymieniać na środku jezdni, albo do malucha (tu akurat klapę) gdzie zrobiłem remont silnika i części mi zostały (po za tym z powodu braku szlifierki wykręciłem kolanka z głowicy i trzeba było przegwintować :)). A teraz, otwierasz maskę i blok plastiku.
                Co do tikacza historia z mojej pracy: po imprezie (raczej w trakcie) zmienił właściciela za 250PLN (na chodzie i z gazem) i litra, aczkolwiek ani stary ani nowy właściciel nie pamiętali negocjacji.

              5. Nitek De Kuń

                @urt_sth

                ja to podziwiam za zdolności mechaniczne. Szwagier mój tez kozak straszny. Grzebie w tych autach i grzebie.
                Maluch to jeździł? To pewnie nic ważnego.

                Właściwie to się cieszę, że mam ograniczone zdolności mechanikowania. Mam tendencje do dotykania i psucia. Jedyne w czym mogę grzebać to komputer. Chociaż ostatnio naprawiłem sobie pralkę. Nawet bez tutoriali na YT ! 😀

              6. urt_sth

                @Nitek

                I pomyśleć, że gdybym się urodził 15 lat później to mogło być zupełnie inaczej. Nieśmiertelny polonez i pralka automatyczna w ciągłej naprawie przez ojca (oczywiście nie był mechanikiem), a jako jako dzieciak robiłem za przynieś, zanieś, pozamiataj.

                Od małego mam podobne zdolności do psucia, choć czasem uda się tez naprawić. Jak nie zepsujesz to nie zrozumiesz 🙂

              7. urt_sth

                @Nitek

                Oj, niegrzecznie zapomniałem odpowiedzieć na pytania. Jeździł i to jak. Tuż po remoncie zapakowałem do niego 4 osoby i gigantyczny stos bagaży na dach (niestety bagażnik dachowy to źle znosił). Dodatkowo miałem wtedy kursy wzdłuż Biebrzy z kajakami na dachu.
                Powroty na pusto po tej drodze to chyba moje najbardziej emocjonujące doświadczenie za kółkiem, choć 100 na liczniku nie gościło. Jak już spływałem to mogłem podziwiać idiotów jak ja, co nie mieli tyle szczęścia i wypadali na złą stronę drogi.

  6. Bleszczynski

    A ja nie wiem co dokładnie ten Skyrim miał w sobie, ale skończyłem go z przyjemnością, poświęcając mu blisko 100h. Uwielbiałem się włóczyć po tym świecie.

    Poza tym wiesz – niby masz rację, niby fajnie mieć zamkniętą całość, zamiast rozwadniania wspomnień, ale i tak się czeka na kolejne losy Starków z utęsknieniem. Złotym środkiem jest chyba przypadek Fallouta: New Vegas – klimat i świat starych części, przygoda nowa, bohaterowie też.

    A tak w ogóle, to przedwczoraj skończyłem Walking Dead (rewela), wczoraj zacząłem Maxa Payne’a 3, a dziś żonka leci mi kupić na mikołajki Far Cry’a 3. Nic tylko grać.

      1. Bleszczynski

        @aihS

        Nie rób mi smaka, bo się boję, że się rozczaruję. FC1 uwielbiałem, przechodziłem z 10x, modowałem itd. FC2 kupiłem w preorderze, napalony jak szczerbaty na suchary i po paru godzinach rzuciłem go na rok w kąt. Potem przeszedłem, nawet przyjemnie potrafiło być, jeśli tylko te pieprzone posterunki się omijało. Nauczony tym wolę nie mieć względem FC3 żadnych oczekiwań 😉

  7. Sekal

    Bosman, odnosząc się jeszcze do niekończących się serii, to to się nie zmieni, dopóki będą się sprzedawać. Reklama dźwignią handlu, znany tytuł przyciąga kolejnych chętnych. Nikt już nie zakończy nic definitywnie, bo sie nikomu to nie opłaca. Dlatego chyba korci mnie powrót do Baldura, przebicia się znów przez wszystkie części. 450 godzin, mogę grać przez rok. 😀 Są jeszcze gdzieś stronki z najlepszymi modami? Bo BG:EE nie do końca mnie zachęciło. No i jego to tylko 1, znacznie słabsza, część.

    1. aihS Webmajster

      @Sekal

      [url=”http://hrothgar.pl/topics16/baldurs-gate-trilogy-mega-installation-vt69.htm”]BGT mega instalacja[/url] – z tego możesz skorzystać, ale z głową bo instrukcja jest przeterminowana i nie wiem czy nowe wersje modów nadal są zgodne.

      Być może będziemy coś sklecać z Klucznikiem w kwestii nowej i na pewno mniejszej instrukcji, póki co hasam po Rook Island i ciężko mi się oderwać, cholernie ciężko.

  8. Pjotroos

    A, przekleję z forum, bo tam chyba mniej osób zagląda 🙂

    Zgodnie ze swoimi pogróżkami w “Na szybko” przed paroma tygodniami, opublikowałem na swojej stronce kolejne opowiadanie. Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, wyjaśnienia znajdziecie [url=https://www.gikz.pl/artykuly/ogloszenia/na-szybko-prywata]TUTAJ[/url], zainteresowanych nowym tekstem zapraszam zaś [url=http://czytelnia.prochera.pl/nrww]TUTAJ[/url].

Powrót do artykułu