Na szybko – kino polska

Nitek dnia 12 maja, 2013 o 21:49    66 

Polskie filmy nie mają ostatnio dobrej opinii „wśród ludu”. Według stereotypu przeciętny polski obraz to nieśmieszna komedia romantyczna, zagrana przez tych samych aktorów, co zwykle, wyreżyserowana i napisana przez nołnejmów, a wyprodukowana przez kolesia, który, bardziej niż szacownego przedsiębiorcę, przypomina przekrętasa z pierwszych lat budowy kapitalizmu.

Czy jednak ci wszyscy pomstujący na polskie kino nie przegapiają czegoś? Skala hejtowania już dawno przerosła zwykłą niechęć. To najczystsza odraza, repulsja, nienawiść. I jak wszystkie tego typu namiętności, bardzo nieracjonalna. Powiedzmy szczerze: gdyby Steven Spielberg miał moc zbycia swoich niezbywalnych praw osobistych i przepisał autorstwo „Szeregowca Ryana” na Ciebie lub mnie, polscy widzowie szybko stwierdziliby że:
 

• Film jest pełen błędów rzeczowych i logicznych.
• Grają w nim ci sami te same twarze, co zawsze.
• Efekty specjalne rażą amatorszczyzną.
• Scenie na plaży Omaha brakuje rozmachu.

 

Dlaczego to piszę? Ano zastopowałem z serialami, przestałem grać w grę, którą zamierzam zrecenzować dla gikza i obejrzałem kilka filmów. Polskich. Dobrych. Data premiery: 2011 i później. Nagle okazało się, że powstają u nas dobre rzeczy, a aktorom chce się grać.


Ciekaw jestem, czy będziecie potrafili zgadnąć, co widziałem w minionym tygodniu i tak mi się spodobało. Na początek wrzucę teledysk do pierwszego z filmów. Znacie jakieś inne, dobre, polskie i w miarę nowe?

 

 

Dodaj komentarz



66 myśli nt. „Na szybko – kino polska

  1. bosman_plama

    Jasne, trafiają się niezłe polskie filmy. Trafiają się i dobre. Tyle, że:
    1. Rzadko należą do filmów rozrywkowych. Zwykle ich celem jest zrycie bani i doprowadzenie do załamania psychicznego widza.
    2. Tyle mają promocji, ile przeczytasz amatorskich opinii w necie (tu zdarzają się wyjątki).

    Filmy rozrywkowe – czyli te na całym świecie przyciągające największą publikę i generujące konkretne zyski – są zwykle gorsze od dzieł Uwe Bolla, a polskie komedie ostatnich lat są równie finezyjne i zabawne jak niemieckie porno garażowe.

    Podobnie jest z serialami. Na jeden serial udany i w miarę oryginalny przypada stos nieuleczalnej kiły. Swego czasu zapytana o polskie telenowele gwiazda seriali kręconych w którymś z południowoamerykańskich krajów odpowiedziała, że różnice pomiędzy tym, co przeważnie uznajemy za symbol kiczu a polskimi dokonaniami polegają na tym, iż: “u nas (znaczy w Ameryce Łacińskiej) mimo wszystko jest fabuła, a akcja zmierza do z góry założonego celu”. A to właśnie na serialach uczą się przeważnie nasi scenarzyści i reżyserzy. Wykuwają więc doświadczenie produkując dzieła bez fabuły i celu, przyzwyczajając się do pracy z naturszczykami udającymi aktorów i aktorami udającymi naturszczyków. Świetny warsztat, nie ma co.

  2. Makbeton

    dodac trzeba ze te “dobre” polskie filmy to takie doly ze czlowiek po pol godziny gryzie sie w reke ze smutku. Ach pamietam jak moja byla wyciagnela mnie do kina na Plac Zbawiciela … noszzzz kurwa mac tydzien mi sie zyc nie chcialo. Dlatego Polskie kino to dobre i to w ktorym gra Szyc nalezy omijac szerokim lukiem.

    1. bosman_plama

      @Makbeton

      Dlatego jest była?;)

      Swoją drogą skupianie się na filmach mających zmasakrować odbiorcę to chyba nasza rodzima specjalność. Rosjanie, na przykład, kręcą od groma filmów i seriali, czasem na trudne tematy (“Karna kompania” na przykład), ale zawsze starają się – wzorem Usańców – wkręcić w nie coś pozytywnego i rozrywkowego. Jak już film musi być o bandzie bandytów zmuszonych do nawalania się z faszystami, to przynajmniej dowódca oddziału będzie skrzywdzonym przez system ideowcem, a między bandziorami zacznie się wytwarzać braterstwo broni.

      Jeszcze lepsi są Niemcy, którzy jakieś dwadzieścia lat temu uznali, że nie ma co pamiętać o własnej tradycji filmowej i wszystko kręcą jak Usańcy, tylko bardziej po amerykańsku. Jeśli oglądniecie dowolny niemiecki serial kryminalny, to pełen on będzie zawsze super lasek i mega sympatycznych kolesi z giwerami, zazwyczaj zupełnie nie po niemiecku olewających system.
      Nawet Chińczycy kręcący produkcyjniaki o tym jak fajnie jest poświęcać się w imię komunistycznego państwa wiedzą, że film powinien mieć sympatycznego bohatera, dużo akcji i przynajmniej jedna laskę.

      Nie wiem, czy istnieje jeszcze jedno kino, prócz polskiego, wyspecjalizowane w umartwianiu się i opowiadaniu o ponurych zapitych typach, którzy i tak są lepsi niż rzeczywistość brudu i niemożności. Cholera, nawet Hiszpanie wypłynęli na kręceniu horrorów, Duńczycy kryminałów a twórcy z byłych republik radzieckich kolorowych obyczajów, których nikt nie jest w stanie zrozumieć, ale które nie przyprawiają widza o skłonności samobójcze. Nawet Czesi nakręcili filmy o swoich triumfach wojennych. Czesi!
      My jak już nakręciliśmy film spod znaku płaszcza i szpady, to miał służyć pojednaniu z Ukraińcami i opowiadał o złych Polakach. To już lepiej to za nas zrobili Włosi, których wersja “Ogniem i Mieczem” opowiada o super zarąbistych Polakach i super wrednym Bohunie:).

      1. Makbeton

        @bosman_plama

        hehehe prawdopodobnie dlatego padla nasza znajomosc bo za kazdym razem jak na nia patrzylem widzialem dewelopera budowalanego ktory oglasza upadlosc oraz bank zabierajacy moje mieszkanie. Co do ruskich to byc moze masz wieksze doswiadczenie z ich kinematografia ale po ogladnieciu filmu cargo 200 spedzilem pare dni pod prysznicem placzac i zajadajac sie krakersami

        1. bosman_plama

          @Makbeton

          No, “Ładunek…” był przemocny, fakt.
          Dla mnie zaskoczeniem było ile Rosjanie kręcą teraz seriali drugowojennych (no, u nich to “wielkoojczyniane”). I to na rozmaite sposoby i tematy. Lubią, zdaje się, seriale o “powracaniu do normalności” po wojnie (widziałem ze dwa niedrogie seriale, których akcja działa się w kołchozie – zdaje się, że nawet w tych samych dekoracjach były kręcone). Jest bardzo poważny serial o karnej kompanii (taka rosyjska “Kompania Braci”), ale jest też naprawdę fajny serial o pancernym pociągu, którym gromada niedobranych przypadkowych ludzi ucieka przed Niemcami.

          Więcej o rosyjskim kinie powiedziałby Ziuta, bo on siedzi mocniej w tym temacie. U nich powstaje masa obyczajów, i całkiem dużo kryminałów. Samego Fandorina (cykl powieści retro o rosyjskim detektywie w czasach carskich) powstały chyba cztery ekranizacje (w jednej grał Olbrychski – Szkota:)).

          1. Ziuta

            @bosman_plama

            Powtórzyłbym to, co napisałeś 😉
            Rosjanie potrafią. Do “Karnego batalionu” dołączyła ostatnio ekranizacja powieści Grossmana “życie i los” – rozlilczeniowy film wojenny z bardzo dobrą batalistyką (która w KB z 2004 była prościutka). Do tego dochodzą filmy przygodowe, komedie, fantastyka (superprodukcja na podstawie Strugackich!).

        1. bosman_plama

          @szelbisz

          “Ogniem i mieczem”:). Oni to nakręcili na fali produkowania masowego filmów historyczno – przygodowych, w latach 60 zdaje się. Brali wszystko, co im wpadło w ręce i ekranizowali. Wersja włoska odbiega co nieco od powieści, ale podział na dobrych i złych jest niemal oczywisty. Piszę: “niemal”, bo w włoskiej wersji Zagłoba jest bardzo dwuznaczną postacią, raczej negatywną niż pozytywną, ale nie do końca. Wyraźnie scenarzyści nie potrafili sobie z Zagłobą poradzić:D.

  3. Marcin O

    mi wiarę w polskie kino przywrócił film BOISKO BEZDOMNYCH ( wiem staroć z 2008 ale widziałem go w ubiegłym roku) [url=”http://www.youtube.com/watch?v=DcoOkV02OB4″]TU LINK[/url]
    ale komedie romantyczne made by Poland omijam szerokim łukiem, bardzo szerokim.

  4. Ziuta

    Jednego zapomniałem. Kiedy już dyskusja schodzi na temat “co zrobić z polskim filmem” pojawia się rozwiązanie, żebyśmy przejęli rozwiązania kina międzynarodowego (zwanego również hollywoodzkim). A ja tego właśnie nie chcę. Czeskie kino słynie z bycia czeskim, francuskie – francuskim itd. Czy wyobrażacie sobie Japończyków mówiących: “ej, przestańmy być tymi szalonymi Japońcami, zróbmy coś, jak inni, wtedy odniesiemy sukces!”
    Co do telenowel – to jest błąd złej definicji. Bo my nie robimy telenowel. Telenowela to melodramat zamknięty w dużej, ale skończonej liczbie odcinków. Przy czym to może być albo klasyczny wyciskacz łez o sierotce, ale Latynosi już dawno grają konwencją – jest już telenowela a la Archiwum X o kolesiu badającym duchy i inne dziwne sprawy. To co zaś u nas nazywa się “telenowelą” to zwykłe opery mydlane.
    Co do frekwencji. Całkiem dużą (a olbrzymią, jeśli brać pod uwagę, ze to debiut) miała “Sala samobójców” Komasy. Znajomy kolegi, Hiszpan, więc koleś bez patriotycznych sentymentów oglądał i stwierdził, że bardzo dobre. Niemcy z jakiegoś festiwalu przecierali oczy ze zdumienia, bo u nich 600 tysięcy na krajowym filmie to astronomiczna suma.
    Facet od “Sali…” zaczął teraz zdjęcia do filmu wojennego o Powstaniu warszawskim. Trzymam kciuki.

      1. Ziuta

        @bosman_plama

        Komasa ma jakiś sprytny pomysł formalny na ten film, ale trzyma go w tajemnicy. Mnie na razie cieszy myśl, że chyba wszystko jest dobrze przemyślane – chociażby że zjadą pół Polski za plenerami.

        BTW – wiesz, że wyciekł sobotni finał Doctora? Ktoś przez pomyłkę wysłał do części Amerykańskich zamawiających płyty z drugą połową sezonu (zamiast pierwszej). Ale BBC poprosiło, żeby nie wrzucać tego do internetu,a ni nie spojlerować. I nikt nie spojeruje. Takich fanów ma doctor 😀

        1. bosman_plama

          @Ziuta

          O pomyśle Komasy słyszałem od gościa, do którego firmy reżyser uderzał o kasę, więc coś może być na rzeczy. Ale też miało to miejsce coś z rok temu, więc sporo mogło się zmienić.
          Ha, o wycieku nie słyszałem. Na szczęście z obecnym sezonem jestem trochę w plecy, więc i tak bym nie skorzystał.

    1. bosman_plama

      @Ziuta

      Wiesz, ja nie mówię, żebyśmy od kogoś ściągali. Nie musimy. Ale oprócz tradycji “kina moralnego niepokoju” istnieje u nas starsza jeszcze, bo przedwojenna, tradycja polskiej komedii. I ta tradycja gdzieś zniknęła, nikt do niej nie sięga, może dlatego, że nie umie? Dzisiejsze polskie komedie to właśnie nieudane kalki zachodnich produkcji.

      Rosjanie też kręcą filmy po swojemu, ale ze świadomością, że widz w kinie lubi także odpocząć.

      1. Ziuta

        @bosman_plama

        Ciekawa sprawa z niedawnym serialem o Annie German, który jest de facto serialem rosyjskim. Oczywiście były zdjęcia w Polsce, reżyserował Polak, zagrali polscy aktorzy, ale pieniądz przyszedł z Moskwy. Dowcip polega na tym, że to był największy hit TVP od czasu “Ranczo”, ale kiedy proponowano naszym współprodukcję (zarówno stacji publicznej, jak i prywatnym), to prezesi odpowiadali: “serial o zapomnianej pieśniarce? nie sprzeda się!”
        A mamy renesans Anny German.

        1. brokilon

          @Ziuta

          No cóż w ogóle mnie to nie dziwi. Gdyż właśnie to jest chyba jeden z głównych powodów miernoty obecnego polskiego kina. Pieniądze płyną ze źródeł, które nie chcą robić dobrego kina, tylko chcą jak największych zysków wygenerowanych po najmniejszej linii oporu.
          Jest jeszcze niby jakiś tam instytut czegoś tam, który rozdaje budżetową kasę, ale on z tego co pamiętam dofinansowuje według dość zawiłego klucza, więc średni to ratunek dla sprawy.

        2. bosman_plama

          @Ziuta

          Prezesi nie łapią, moim zdaniem, dwóch rzeczy – siły sentymentu oraz potrzeby posiadania jakiegoś bohatera. Dla mojego pokolenia Anna German to postać prawie nieznana, ale przecież moi rodzice się w niej zasłuchiwali. To całkiem spora grupa odbiorców.

          Ale nie mniej ważna może być sprawa druga – ludzie potrzebują bohaterów. A polskie kino im zbyt wielu nie dostarcza. Ostatnim był chyba “Boguś Linda”, który do dziś budzi emocje. Serial o Annie German pokazuje kobietę, która wbrew wszystkiemu doniosła sukces. Kiedy wszystko się na taką historię jest imo większe zapotrzebowanie niż na film o tym, jak urzędnicy potrafią zamordować biznes.
          I o tym będzie jutrzejsze NS, ale na razie – SZA!

  5. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

    Filmy może i są dobre.
    Ale remonty są zawsze złe! Z gruntu! Z definicji! Są przesiąknięte odwiecznym ZŁEEEEM!
    Primo: są fachowcy. Fachowcy zawsze na początku mówią “tak to się nie da” ale w końcu zrobią, nawet lepiej niż tego oczekujesz. Ale na starcie się nie da.
    Secundo: jest wybór. Nie tęsknię za PRL w którym takie np. kafelki (zwane tu i ówdzie glazurą albo flizami) się “załatwiało” i “organizowało” a potem brało co przyszło do sklepu – ale jak masz 8 firm i każda ma katalog grubości Encyklopedii Brittanica to tak naprawdę nie da się wybrać. Z farbami jest jeszcze gorzej. A z drzwiami? 72 miliony kombinacji jak życzliwie podpowiedział sprzedawca 😀
    Tertio: jest wybór, ale… Jak już wybierzesz co tam potrzebujesz to ZAWSZE wyskakuje ale. Ale akurat tego to nie ma nawet u producenta, ale to nie będzie tu pasować ze względu na trzy milimetry różnicy, ale to z tym się nie spasuje, ale ta opcja niby jest w katalogu ale montażysta nie poleca bo na 10 egzemplarzy miał 9 razy problemy i odradza, ale…
    I tak całkiem na boku do tego jest koleżanka małżonka która usiłuje mnie zmobilizować do pomocy przy wyborze kolorów a ja już naprawdę nie pamiętam jakiego koloru są fronty, jakie blaty, jakie kafelki i czy ta farba będzie pasować oraz czy potem wybrać te czy te włączniki świateł. I jakie potem będą firanki i dodatki. Normalnie Simsy w realu. Ale tam “undo” mogę kliknąć!
    Reasumując: zamiast pisać głupie komentarze muszę zabrać się za robotę, zarobić mnóstwo pieniążków i przy następnym remoncie wybrać się do jakiegoś architekta wnętrz by zlecić mu cały ten pierdolnik i mieć święty spokój 😉 Notabene przeglądałem wczoraj w tej desperacji stronki www różnych lokalnych designerów i muszę przyznać że niektóre ich projekty ładnie wyglądają. Trochę to przygnębiające bo we mnie za grosz talentu plastycznego i takie sprawy podbudowują me kompleksy…

      1. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

        @powazny_sam

        🙂
        Ale fakt remontów dookoła widać sporo. Po śmietnikach łatwo poznać, widać co powystawiane i ile worków z gruzem naskładowanych. Albo jaki dziki tłum wczoraj wieczorem po Castoramie się przewalał. Bardzo charakterystyczne obrazki: z przodu prze kobieta z błyskiem w oczach, za nią powoli człapie zrezygnowany i umęczony facet 😉

            1. urt_sth

              @thiefi

              Niestety się nie zmieścili, wersja zr tarasem była optymalna, ale pogoda się zepsuła.dopiero likwidacja stołu dla dzieci pomogła.posiadanie składu desek co zostały z układania podłogi i resztek z cięcia bali pozwoliło sklecić kilka ław.
              Z powodu sanatorium właścicielki umowę mieliśmy podpisać na tydzień przed. Niby ktoś nie przekazał potwierdzenia rezerwacji (telefon tylko stacjonarny) i dlatego podpisała z kimś innym, to oczywiście powód oficjalny.
              EDIT: Ilość to kwestia rodzeństwa wujecznego i zasada wzajemności. Pół rodziny szykowało żarcie. W sumie połowa została, a napoi to 1/3 poszła razem z rozdawnictwem, no ale szykowałem się na upał.
              Generalnie dom z piwnicą, mały warsztat stolarski i jeszcze nie ucięte ręce się przydają.

    1. thiefi

      @brum75

      “Notabene przeglądałem wczoraj w tej desperacji stronki www różnych lokalnych designerów i muszę przyznać że niektóre ich projekty ładnie wyglądają. Trochę to przygnębiające bo we mnie za grosz talentu plastycznego i takie sprawy podbudowują me kompleksy..”

      Nie martw sie, ten cały projektant też ma lewe ręce do roboty, on tylko pracuje wyobraźnią a od roboty ma najemników.
      Wymyślać łatwo, a jak trzeba zrobić to każdy spieprza.

  6. teekay

    Mitologizowanie kina rosyjskiego (które tutaj się nieśmiało pojawiło) jest pewnie podtrzymywane w myśl zasady wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, a wystarczy włączyć na satelicie (jeśli oczywiście ktoś ma) kanał, na którym lecą non stop obrazy made in russia, żeby się przekonać, że 3/4 z nich to teatr telewizji robione właśnie w myśl zasady “kino moralnego niepokoju”. Miałem okazje obejrzeć też parę ruskich filmów akcji – wszystkie na miarę epopei amerykańskich odpowiedników z Dolfem Lundgrenem czy innym Seagalem z efektami specjalnymi rodem z wczesnego Bollywoodu. 😉 Przepraszam bardzo, ale ja już wolę “polskie pierdzenie”, ale przynajmniej z pierdolnięciem, które zapamiętam dzięki czemu coś mi tam w głowie pozostanie.

      1. Ziuta

        @thiefi

        Ja oglądam.
        I fakt, boom rozkręciła koniunktura na syberyjski gaz, sporo z tych filmów i seriali jest z ducha putinistyczne, ale i tak trochę im zazdroszczę. Fantastyki, thrillerów, śmiesznych i romantycznych komedii romantycznych, udanego podejścia do tematyki historycznej nie-wojennej (chyba tylko Brytole potrafią lepiej), nawet tych kiczowatych filmów, bo widać, że chłopaki się starają.

    1. furry

      @teekay

      /łapie się za głowę/

      EDIT: nie wiem jakie filmy lubisz, ale z nowszych polecam np. to:
      http://www.filmweb.pl/film/Wyspa-2006-379398

      Że nie wspomnę o klasycznym “Solaris” Tarkowskiego (tym, w którym nie gra tyłek Clooneya), które Lem zjechał, ale mi bardzo podeszło. Film jest bardzo “rosyjski”, że tak powiem, końcowa scena jest wręcz kwintesencją rosyjskości. No i jak Tarkowski to “Stalker”, bez efektów, wybuchów itp., ale bardziej klimatyczny niż jakakolwiek z gier z serii.

        1. Ziuta

          @teekay

          Dobre, rozrywkowe filmy rosyjskie z ostatnich kilku lat:
          Straż nocna
          Straż dzienna
          Przenicowany świat
          Rekruci
          Osobliwości narodowego polowania
          Osobliwości narodowego wędkarstwa
          Piter FM
          Taryfa noworoczna
          Radca stanu
          Turecki gambit
          Czarna błyskawica
          Bikiniarze

          To tak. Na szybko. Fantastyczne, sensacja, kryminały retro, komedie, komedie romantyczne, jeden przerewelacyjny musical.

        2. furry

          @teekay

          Rozrywkowe? Polecam to, choć dość specyficzne i może być, że biez wodki nie razbieriosz 🙂
          http://tinyurl.com/d359v2x
          Filmów z cyklu “Osobliwości” było kilka, ale z czystym sumieniem mogę polecić pierwsze dwa, potem seria dryfuje w stronę soft porno, kosztem fabuły i humoru.

          Ewentualnie stary “Kin dza-dza”, ale to już tylko dla koneserów:
          http://tinyurl.com/bonrzuq

          EDIT: W nawiązaniu do posta Ziuty: obie “Straże” na podstawie książki Łukjanienki faktycznie warto.

    2. bosman_plama

      @teekay

      To niezupełnie mitologizowanie kina rosyjskiego. Jasne, że kręcą sporo byle czego. Kłopot w tym, że u nas masz albo szit albo traumę i (prawie) nic pomiędzy. A u nich jednak coś pomiędzy się znajduje. Możliwe, że to kwestia proporcji – więcej kręcą, to większe mają szanse, że coś im wyjdzie.

    3. projan

      @teekay

      Zgodzę się z Teekayem. “Trawa jest zieleńsza po drugiej stronie płotu” to temat przewodni komentarzy. Ile osób z was tak naprawdę zna na tyle głęboko (czyli tak jak polską) filmografię innych krajów, bo móc porównywać. Każdy kraj produkuje mnóstwo badziewia tylko ten nie wychodzi poza granice ich państw. Do nas trafiają te najlepsze filmy z innych krajów, więc porównać to można tylko te najlepsze polskie.

      Jedyne, co mnie smuci w polskim kinie, że nie umiemy kręcić filmów akcji, mimo faktu, że operatorów kręcących akcyjniaki w USA mamy świetnych.

      Ziuta temat zarzucił sprytnie. Napisał, że na polską kinematografię mnóstwo hejtu (bo polskie) i proszę, uderzył w stół, a zewsząd nożyce nieświadomie dźwięczą potwierdzająco.

  7. thiefi

    Z Polskich ostatnich filmów podobały mi się:

    -Generał Nil
    -Imię Róży
    -W ciemności
    -Matka Teresa od kotów
    -Obława

    Ogólnie lubię poważne i historyczne Polskie firlmy, nienawidzę kiczu i pseudo komedii, bo te skończyły się w latach 90-tych.

        1. bosman_plama

          @furry

          Konecki i Saramonowicz zrobili interesujące i momentami (to zbiór różnych historii – scenarzyści przynoszą producentowi coraz to nowe pomysły na zadane tematy, więc są i filozoficznawe “Gwiezdne Wojny” i “Romeo i Julia” w wersji a’la “Psy” itp.) świetne “Pół serio” oraz dobre “Ciało” i do zniesienia “Testosteron”. Potem i u nich się coś posypało.

        2. Tasioros

          @furry

          A no dzień świra przecież. Wiem, wiem to nie jest komedia. Ale dla mnie jest, i to przezabawna. “A jeśli Polska to ta ojszczana klapa?”
          Kiedyś pół przypadkiem obejrzałem w kinie “To nie tak jak myślisz kotku” – przygotowany na pseudo komedię romantyczną byłem bardzo mile rozczarowany, bo film był autentycznie zabawny. Taka lekko przerysowana komedia pomyłek, całkiem strawna.

Powrót do artykułu