Na szybko – hit z zaskoczenia

Kirq dnia 27 stycznia, 2013 o 12:11    63 

Nie wiem jak Wam, ale mi czasem przytrafia się tytuł, który od dnia jego zapowiedzi, do momentu premiery uważam za wybitnie mało interesujący, zaś po oglądnięciu pierwszych nagranych przez samych graczy gameplayów i przeczytaniu niesponsorowanych opinii, napalam się na niego w jeden dzień mocniej, niż na niejeden agresywnie promowany tytuł AAA.

Już bardziej jestem w stanie zrozumieć gry, które przeleciały pod moim radarem aż do dnia premiery. Pomyślcie jak wybitnie głupio musi być promowana gra, żeby do jej zakupu skłoniły cię dopiero reakcje samych graczy. Jednym z największych zaskoczeń ostatnich lat był dla mnie F3AR. Spójrzcie na sam tytuł? Idiotyzm. Pamiętam, jak szydziłem prorokując, że następna część będzie nosić nazwę FE4R. Pamiętam też tandetne filmiki, kręcone przy użyciu prawdziwych aktorów, które miały nas przekonać do nowej konwencji serii. Plastik i tania efektowność.
Jakże wielkie było moje zaskoczenie, kiedy ujrzałem sam gameplay i jeden przerywnik – wrzucam go na końcu. Nabyłem grę kilka dni po premierze i przeszedłem ją dwa razy – solo i w coopie z kumplem. Pograłem też nieco w tryb hordy. Ogólnie dobrze wydane pieniądze. Nie jest to tytuł objawienie, ale bez dwóch zdań solidnie wykonany FPS ze świetnym klimatem. Tylko dlaczego twórcy tak bardzo starali się mnie do niego zniechęcić? Co ciekawe, gra została przyjęta raczej chłodno, szczególnie przez tych, do których trafiała kampania marketingowa. Fajnie choć raz być po tej drugiej stronie. Za dużo już razy czekałem na gry, które okazywały się być kierowane do innych odbiorców, niż wskazywały obietnice twórców.
W ten weekend miałem kontakt z kolejną grą, która zaskoczyła mnie in plus. Mowa o promowanej na steamie Chivalry: Medieval Warfare. Spodziewałem się czegoś dużo gorszego, a gra – pomimo wielu niedoróbek – broni się znakomicie, i w mojej ocenie wypada lepiej od War of the Roses. Ma w sobie to coś, czego brakuje jej wysokobudżetowemu odpowiednikowi. Grywalność jest ogromna, a poziom realizmu dużo wyższy, niż mogłoby się wydawać po oglądnięciu gameplayów.

 

A Wy w co graliście w ten weekend?

Oto obiecany przerywnik. Chodziło mi o ten pierwszy film. Jeśli ktoś ma ochotę, to dalej może oglądnąć resztę cutscenek z całego rozdziału.

 

Dodaj komentarz



63 myśli nt. „Na szybko – hit z zaskoczenia

  1. bosman_plama

    Grałem w… “Age of Wonders”. Wiecie, takie “hirołsy”, tylko z dużo fajniejszym systemem walki, większymi mapami, bardziej istotną dyplomacją i pierońsko długimi (w porównaniu z dzisiejszymi normami) kampaniami. Ale nie nagrałem się zbyt wiele, bo weekend miałem pod znakiem finałów Australian Open i najpierw oglądałem, jak -UWAGA SPOILER;) – Azarenko przy użyciu swojego sonara pokonała ku niezadowoleniu większej części publiki Li Na, a potem jak serbska maszyna do odbijania pokonała maszynę szkocką.
    Obecnie jestem w nastroju iście poniedziałkowym, czyli nic mi się nie chce.

    1. s2892 Honorowy dawca organów

      @bosman_plama

      na zywo bosman wygladalo to jeszcze bardziej niesamowicie, chciaz nikt tu nie szanuje azarenki za akcjie z polfinalu.. a chyba jedynym plusem poruszania sie na wozku jest to ze udalo mi sie oba finaly (plus final mixta i gry na wozkach) zobaczyc z relatywnie blizkiej odleglosci.
      Co do AoW.. dziwie sie ze dopiero teraz ta gre odkryles

  2. Lipton

    W jedynkę i dwójeczkę grało mi się bardzo przyjemny. Swego czasu były to spore hity, a trzecia część przeszła właściwie bez echa. Zarówno recenzja jak i opinie graczy były raczej chłodne. To znaczy – mówiono, że gra całkiem porządna, ale w porównaniu do świetnych, dopracowanych poprzedniczek, to raczej cienko. Dlatego moje zainteresowanie grą było raczej średnie. Swego czasu chciałem kupić przede wszystkim dla coopa. Jednakże okazało się, że lokalnie ten tryb w tej produkcji na PC nie działa. Może kiedyś kupię za jakieś grosze na steamie, za taką cenę chyba gra jest naprawdę okej z tego co widzę. A może i jakiegoś znajomego nakręcę by kupił, to sobie razem ukończymy.

  3. Makbeton

    UWAGA POTWORNE KLNIECIE!!!

    Czy tych jebanych studzienek w drodze nie da sie postawic na jakims sensownym fundamencie tak zeby sie nie zapadly 20 cm i dzieki czemu mam w jezdni co 20 metrow jeb! . I czy trzeba je pakowac co 20 metrow nie da rzadziej. Jednoczesnie czy te pierdolone studzienki musza byc kurwa mac akuratnie tak ulokowane ze czlek musi napierdalac w nie kolem no chyba ze chce slalom gigant uprawiac. Nie da sie ich dac na przyklad w srodku pasa ruchu zeby nie napierdalac w dziure skoro byc moze niezapadanie przerasta umiejetnosci drogowcow

    1. Goblin_Wizard

      @Makbeton

      Ciesz się, że w nocy jakiś specjalista od recyklingu nie zdecydował się przywłaszczyć sobie pokrywy studzienki. Widziałem nie dawno taką sytuację. Oczywiście ktoś z rana nie zauważył i się wpierdzielił, a ponieważ to ruchliwa ulica i do tego jednopasmowa… można sobie wyobrazić co się działo.

      [quote]UWAGA POTWORNE KLNIECIE!!![/quote]
      Wypraszam sobie! Ja nie klnę.. no przynajmniej nie potwornie ;).

    2. Revant

      @Makbeton

      U mnie zaś w mieście postanowiono zabrać się za remont “kawałka” ruchliwej ulicy dopiero w listopadzie, przerwano pracę w grudniu i pozostawiono bez ostatniej warstwy asfaltu. Piękne trzy-cztery studzienki wystające (!) z 20 cm. Oczywiście oddano ten kawałek ulicy do użytku.

      1. urt_sth

        @Revant

        Na takim odcinku swego czasu pozbawiłem ojca dwóch opon i jednej felgi, bo jakiś pajac zapomniał postawić znaku z ograniczeniem prędkości do 20. Teraz wezwałbym policję w celu potwierdzenia stanu i wniósł o odszkodowanie, no ale wtedy bardziej się martwiłem co ojciec powie.

    3. shani

      @Makbeton

      Juz spiesze z wyjasnieniami 😉 Zaznaczajac ze nie odpowiadam za stan drog i ilosc oraz rozmieszczenie studzienek w drogach, ale … to ze studzienki sa “pozapadane” to wina drogowcow. Aktualnie przy wykonywaniu nowych drog ekipy staraja sie licowac je z nawierzchnia. Zazwyczaj 😉 To, co ile je trzeba pakowac to tylko i wylacznie kwestia odbiorcow ktorzy oddaja swoje scieki do oczyszczalni. Czyli jak jedziesz ulica gdzie masz dom, za domem, kamienica, za kamienica, to normalne ze bedziesz mial co kilkadziesiat metrow kolejna studzienke, gdyz kanalizacji sanitarnej nigdy nie laczy sie z instniejaca (magistarlna czyli glowna) na tak zwane trojniki, tylko zawsze musi byc studzienka, przy kazdej zmianie kierunku trasy – studzienka. A to ze slalomem musisz jezdzic to wina kolejnej kanalizacji, czyli deszczowej. Deszczowa i sanitarna sa oddzielne (praktycznie w kazdym miescie, gdzie niegdzie mozna jeszcze spotkac laczone) czyli jedna siec idzie kolo drugiej, gdzie deszczowa studzienka pojawiajac sie co jakis czas zbiera scieki z wpustow ktore sa w drodze. Co do lokalizacji to da sie na srodku pasa dac, baa, sanitarne aktualnie tak sie projektuje, co wiecej projektanci staraja sie uciekac poza droge z sanitarka jak tylko moga, ale siec ktora jest bardzo stara nie zostanie przelozona gdzies indziej, bo poprostu nie ma nigdzie indziej tyle miejsca, no i kwestia kasy. Deszczowka to juz inna bajka bo ona w ulicy musi byc. Mam nadzieje ze jakos udalo mi sie nakreslic problem kanalizacji sanitarnej i deszczowej 🙂

  4. Marcin O

    Ja weekend mialem i zreszta mam nadal (urlop) pod znakiem noworodek w domu (w srode urodzil mi sie drugi syn) :). Nie gralem bo czasu jakby troche brak i sily . A propo f3ar to tez mnoe pozytywnie zaskoczyl szczegolnie jak dla mnie slabej dwojce. Ale i tak nic nie przebije darksiders ktore to dla mnie jest totalnym objawieniem.
    Ps. Chcialem o synie napisac chwile po narodzinach ale jak dostalem dziecko na rece to juz nigdzie nie chcialo mi sie pisac :p

      1. nicolai0

        @powazny_sam

        Eee, to chyba o mnie 🙂 Ostatnio mój młody L4D porzucił, a pyka w CS:GO. Obiecałem mu, że jak będzie radził już sobie dobrze z najtrudniejszymi botami, to mu pozwolę grać online.

        Natomiast jest wiernym widzem, jak ja gram w WarZ. Ogólnie tematykę zombie wszelakich uwielbia. Grunt, to dobre wychowanie.

        Serdecznie gratuluję syna!!!

  5. powazny_sam

    Chyba lepiej gdy gra przerasta swoją kampanię promocyjną niż odwrotnie, bo chyba niestety zwykle jest odwrotnie. Oczywista oczywistość że dobry produkt sprzeda się sam.
    Ja mam za to śmieszną historię, chciałem w końcu wypróbować tę rewolucję Mainkam… tfu Minecraft, zarejestrowałem się na stronie, ściągam grzecznie demo a tu klops – error jakiś. Krótki research na forach i jeden gościu zaproponował “patcha” do dema – ściągnąłem, zainstalowałem, działa. Po paru godzinach skapnąłem się że mam pełną wersję (demo powinno się skończyć po dwóch dniach w grze chyba!).
    Jeszcze sobie trochę “demo” popróbuję, i raczej skłaniam się aby grę zakupić, ale zastanawiam się czy w takim układzie jestem piratem, w końcu intencje miałem dobre :p Swoją drogą dwie noce to trochę mało żeby ocenić czy taka gra jak minecraft jest dla ciebie czy nie, a kosztuje w sumie niemało. To nie jest gra którą można “przejść”, powinno być możliwość grania przez minimum 2 dni ale rzeczywistego czasu a nie “wirtualnego” moim zdaniem.

  6. Tasioros

    W FEAR 1 grałem sobie w zeszłym roku i mimo upływu czasu, grało się całkiem miodnie. Dwójeczkę trzeba by jakoś niedługo ograć, ale boję się, że się będę bał 🙂
    Na weekend standardowo Batman! I tu pytanie: czy jak ukończę wątek główny, to będę mógł sobie dalej hasać po mieście i szukać te wszystkie znajdźki itp.?
    A do tego przygodówka Still Life i zagadka, która lekko napsuła mi krwi i ostatecznie zmusiła do rozpisania na kartce (otwieranie zamka wytrychami) – jak za starych, dobrych czasów.

    1. Pjotroos

      @Tasioros

      [quote]I tu pytanie: czy jak ukończę wątek główny, to będę mógł sobie dalej hasać po mieście i szukać te wszystkie znajdźki itp.?[/quote]Tak. Odblokowuje się NG+, ale uruchamia się je z osobnego przycisku w menu głównym, więc z pierwszym sejwem nic złego się nie dzieje. Ja 90% poboczniaków i znajdziek zrobiłem po skończeniu fabuły.

      1. Tasioros

        @Nitek

        Oj tak. Ta kulinarna była wredna i czasochłonna. A do tego przepis za bardzo różnił się od mojego, te ciastka nie mogą być dobre! W Black Dahlia nie miałem okazji zagrać za młodu (w czasach, kiedy większość gier się miało na “piratach”, 8 CD na jedną produkcje to jakaś masakra była). No i gry “Mystopodobne” też dawały w kość.

    2. Lipton

      @Tasioros

      Toć to w ogóle straszne nie jest. Grałem w jedynkę i w dwójkę i jedyne przerażenie miałem w pierwszej części, przy motywie z drabiną, powinniście kojarzyć. Klimat dwójka ma mroczny i ponury, lecz horrorem zdecydowanie nie jest. Jak zresztą i jedynka.
      Z mrocznych przygodówek polecam Black Mirror, choć jest dosyć staromodna i taka… przaśna. W każdym razie trzeba trochę samozaparcia, by się przebić przez jej mało atrakcyjną, zewnętrzną powłokę, ale warto.

      1. Tasioros

        @Lipton

        Przaśna – i już mnie zachęciłeś 😀 tak na serio to w jedynkę kiedyś grałem i czasami zastanawiam się nad dwójką. A co do straszności s.t.r.a.c.h.u to faktycznie jest jedynie “efekt buu”, który po czasie raczej się przejada. Ale parę razy na początku można czuć się zaskoczonym.

        1. Lipton

          @Tasioros

          FEAR miał swoje momenty. Ogólnie atmosfera bardzo fajna, mroczna, choć mogło być straszniej.
          A powracając do BM – skończyłem również dwójkę niedawno. IMO dużo lepsza pod względem samego gameplay’u i grafiki, ale klimat już zdecydowanie inny. Tak czy inaczej, warto się zapoznać.

  7. gc_reader

    Wczoraj znalazłem chwilę wieczornego spokoju i dość siły, by w coś “pociąć” chwilunię. Z półki uśmiechnął się AC1. Myślę, no dobra – poskaczemy trochę po Damaszku. I w mordeczkę, ni się obejrzałem, a tu ciemna noc mnie zastała i choć jeszcze bym pograł, to jednak te minimum 5 godzin snu są dla mnie nie do przeskoczenia.
    Dzisiejszy wieczór/noc, chyba będzie wyglądał podobnie…

  8. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

    W PoE grałem i podobało mi się – chociaż lamię strasznie i co chwila umieram. Jak wpadnę w szał bitewny to zapominam o popijaniu magicznych eliksirów 😉
    Odpaliłem też Chivalry. Nie powiem, sympatyczne. Ale jakoś tak graficznie coś nie bardzo bo po kilkunastu minutach grania łeb mnie zaczął boleć. Niektóre gry z pierwszej perspektywy tak na mnie działają. No ale zrobiłem samouczek i wlazłem na jakiś serwer. Walki na arenie. OK. Biegniemy wszyscy a tu nagle jacyś kretyni zaczynają się w przejściu między sobą napierdzielać :/ No witki mi opadły razem z mieczem. I żeby to raz – praktycznie za każdym razem gdy się mecz zaczynał ktoś już w tym wyjściu na arenę leżał.
    Przy innym podejściu wrzuciło mnie do czegoś a la “bliski wschód”, ale tam już z trybem “każdy z każdym”. No nic, parę razy zginąłem, kilku ukatrupiłem. Szału nie było, “alby nie urywa”…

    1. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

      @brum75

      A, i o 19.50 wlazłem na forum Armowe a tam widzę że o 20 jakaś rozgrywka się szykuje. No to dawaj łączyć się na gwałt… I oczywiście ani TS ani Arma :/ Ech. Swoją drogą gikzowy TS też mnie jakoś nie lubi. Wiem że głos mam taki bardziej do milczenia no ale taka dyskryminacja?

      1. biker48

        @brum75

        brum75, jesli mówisz o armowym forum GCT to wczoraj zebrało nas się jakieś 12 osób. Niestety, mamy ostatnio problemy z hostowaniem misji na tylu ludzi i gra się nie odbyła. W niedługim czasie wyjnamiemy serwer, więc problemy się skończą i wrócimy do walki z nowym zapałem. Koniec końców, skończyliśmy wczoraj na PoE.

        1. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

          @biker48

          Mhm, o tym właśnie mówię 🙂 Widziałem na stronce że na TSie tłok…
          Co do serwera: takie hostowanie gry to bardziej wymaga mocy obliczeniowej czy szerokiego łącza? Bo właśnie stoi (leży) obok mnie PowerEdge 2950 z Xeonami 5160 i może dałoby go jakoś wykorzystać póki nie mam dla niego sensowniejszego zadania od Seti@Home 🙂

          1. Pdzm

            @brum75

            Pamiętaj żeby wspomnieć na forum że zamierzasz się pojawić. Często misje robione są pod pewną ilość osób (od – do maksymalnej ilości slotów). Jeżeli też zechcesz z nami grać, warto abyś był jakoś widoczny na forum, żeby Cię ludzie poznali. Dowódcy muszą wiedzieć kogo będą mieli pod sobą, aby sprawnie zarządzać swoimi zasobami.

  9. Goblin_Wizard

    A mnie ostatnio coś wzięło na granie w karcianki. Ciupciam na przemian w Tyrant’a i Clash of the Dragons. Obie bardzo zacne muszę powiedzieć. Dopóki się gra w kampanię singlową to nie czuć nawet, że to gry pay to win lub ewentualnie grind to win. W przerwach trochę PoE. I tyle.

  10. Revant

    Miałem podobnie z F3AR. Po poprzedniczkach spodziewałem znów porządnego FPS-a z porządną dawką horroru, a tu wszystko zapowiadało takie sobie pseudo-horrowe cuś. Skończyć fabułę jednak się zachciało, więc spróbowałem i zapadłem się w piaski niesamowicie miodnej grywalności. Genialny system osłon, któremu dopiero troszkę dorównał ten z FC3. Po skończeniu kampanii od razu zabrałem się za ścieżkę Fettela.
    A co się grało w ten weekend? Zabrałem się ostatnio za przejście Fallout New Vegas ze wszystkimi DLC. Mimo upływu czasu gra nadal zachwyca (przynajmniej mnie :P) grafiką, gameplayem i questami. Mimo tego, że jest to już któreś podejście, wciąż znajduję coś nowego ^^

  11. furry

    FEAR jakoś zupełnie mi nie podszedł, pamiętam strzelanie w tych biurach do tych żołnierzy, nadzieję że może będzie lepiej. Ale nie było i w pewnym momencie zrobiłem po prostu singlowy rage quit 🙂 z odinstalowaniem gry włącznie.

    A w weekend nie pograłem w FTL. Okazało się, że nie da się grać na laptopie z kartą graficzną Intel X3100 – już działanie myszki w menu głównym skutecznie mnie odstraszyło. Dziwne, biorąc pod uwagę niezbyt wysokie wymagania.

  12. Nitek De Kuń

    Fear każdy jest słaby. łohohoho.
    skończyłem je tylko, bo miały bullet time, który cieszył moje oko.
    każdy fear cechował się rodzajami przeciwników w liczbie 4 tudzież 5, usiłowaniem straszenia efektem BU na tyle, że było to już nudne i nic nie straszyło, a opisywany f34r 🙂 to już nuda totalna. dobrze przynajmniej, że niemożliwie krótki 🙂

  13. Sadhu

    Ja w ten weekend wziąłem udział w grze terenowej “Nuklear Winter Night”, organizowanej przez stowarzyszenie FIA, w którym działam od pewnego czasu.

    Opis imprezy: http://fia.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=310&Itemid=

    FIA z kilkoma innymi ekipami tworzyło granicę do strefy zamkniętej dla stalerów i broniło im wejścia. Stalkerzy próbowali się przez nas przebijać w wielu miejscach frontu. Kusiły ich artefakty znajdujące się w Zonie. Robili ataki pozoracyjne, prowokowali do pościgów itp, itd. Ja byłem w drużynie QRF (Quick Reaktion Force), czyli ekipie, która jest w odwodzie i wpada zrobić porządek, tam gdzie jest akurat potrzebna. Śnieg był niemal po kolana, noc cholernie zimna, jednak dopóki mieliśmy sporo biegania, to wszystko było ok. dopiero gdy jedna z naszych drużyn liniowych została wyeliminowana z rozgrywki i musieliśmy zająć ich pozycje obronne, poczułem co to znaczy naprawdę zmarznąć 🙂
    Jak tak siedzieliśmy w płytkich okopach, w koło śnieg, las i stres (bo kto wie, czy za chwilę na naszym odcinku nie przypuszczą ataku działające wspólnie grupy stalkerów), to przypomniałem sobie klimat z serialu Kompania Braci oblężenie Bastogne. Było niemal surrealistycznie, mróz prawie -20 C, śnieg wyciszający dźwięki, okrzykiwanie się pomiędzy okopami, nerwowe reagowanie na każdy dźwięk, hasło-odzew wałkowane aż do bólu, latarki sygnałowe i niemilknące radio dalekiego zasięgu.

    Finalnie udało nam się zachować szczelność wszystkich odcinków granicy, przemknęło się około 10 stalkerów, którzy podeszli do okopów udając żołnierzy (udało im się rozkminić nasze hasło).
    Impreza była rewelacyjna, pomimo zmęczenia jestem dzisiaj w euforycznym stanie. Zachęcam każdego, kto lubi ten klimat i nie boi się wyzwań do udziału w impreza FIA.

    PS.1. FIA, to taki CFOG w realu, bardzo wielu ludzi, którzy grali w Armę 2 w CFOG jest dzisiaj w FIA.
    PS.2. Kilka godzin przed milisimem Nuklear Winter Night mileiśmy szkolenie CQB, oto fotki: https://plus.google.com/photos/100179725018163113197/albums/5838235560797616801

    EDIT:
    Zdjęcia Stalkerów: https://www.facebook.com/media/set/?set=oa.252862608174672&type=1

    Armia była w lesie 2 godz wcześniej i nie było za bardzo czasu na sesję zdjęciową.

        1. Sadhu

          @idomes

          🙂
          Wszyscy się nabijają z tego filmiku, ale fakty są takie, że tak właśnie się ćwiczy w wielu armiach. Naiwne jest myślenie, że podczas wszystkich treningów bojowych żołnierze strzelają naprawdę. U nas w wojsku też symuluje się strzelanie, tylko, że u nas mówi się “jebjebjebjebjeb napierdalam!” a nie “tra ta ta”. Żołnierze często biegają też z gumowymi replikami karabinów, ale to wcale nie znaczy, że podczas prawdziwych działań też ich używają.

          k0d
          Chętnie coś napiszę, muszę tylko się ogarnąć z pracą i trochę odpocząć po weekendzie, bo właśnie do mojego organizmu dociera, że nie spał ponad 30 godzi, w których biegał po mrozie i robił mnóstwo wysiłkowych rzeczy.

Powrót do artykułu