Na szybko – jak tam sobie pogrywacie?

bosman_plama dnia 14 grudnia, 2020 o 13:16    30 

Najpierw były entuzjastyczne recenzje recenzentów, później wiele milionów odpaleń i zaraz inwazja supernowych opinii. Różnych opinii, często odmiennych od zachwytów recenzentów. A jak wam się gra?

Mnie – wyśmienicie. Przy czym granie w Cyberpunk 2077 jest dla mnie zdarzeniem cokolwiek niecodziennym. Po pierwsze, nie wymieniałem sprzętu od chyba sześciu lat. Używam więc laptopa, który dawno temu był super wypaśny i wciąż jeszcze gotów jest uciagnąć wiele nowych gier, ale na Cyberpunka okazałby się zapewne zbyt słaby. Ale to nie koniec – ponieważ nie kupiłem jeszcze nowej konsoli (i długo jeszcze jej nie kupię), to wybrałem wersję na PS4. A zatem tą chyba najsłabszą. Część graczy, która wybrała moją ścieżkę, czuje się wręcz oszukana i daje temu wyraz w sieci. Ja nie. Kupując wersję na starą konsolę, wiedziałem, że fajerwerków graficznych nie otrzymam. Choć, przyznaję, nawet mnie zaskoczył widok krajobrazów bezdroży podziwianych z wieży radiowej. Nie należę do kultu super wypaśnej grafy, ale poczułem się nieswojo. Oj, nie było to dobre.

Co więcej, ostatnio gram raczej w gry, które są obecne na rynku przynajmniej około roku (z wyjątkiem każdorazowo robionym dla Uncharted). A to oznacza, że nie czekają w nich na mnie zaskoczenia techniczne. Słowo: “bugi” pozostaje więc dla mnie raczej egzotyczne. Więcej – mam w tej kwestii nieco szczęścia i zwykle mnie takie przypadki omijały. Nawet z zabugowanym ponoć ponad wszelkie wyobrażenie Alpha Protocol spotkałem się z błędem dopiero przy trzecim przechodzeniu gry (tak jest, tak bardzo mi się podobała). A w Cyberpunku bugi gnębią mnie jak wszystkich. Trzy razy wywaliło mnie z gry, czasem sam muszę wychodzić do menu, bo nagle część ekranu zaczyna mi zasłaniać obrazek wyświetlający jakiś przedmiot z ekwipunku, albo przyciski przestają działać w dialogach, przez co mogę udzielać tylko pierwszej odpowiedzi (można to potraktować jako wyzwanie i raz nawet tak zrobiłem). Nie są to jakieś straszliwe przeszkadzajki, ale ich obecność mnie nie cieszy.

Czemu więc gra mi się w Cyberpunk wyśmienicie? Jak wspomniałem, nie jestem maniakiem wypasionej grafy, dlatego jej niedoskonałości na PS4 nie wzbudzają we mnie oburzenia. I nie chodzi tylko o to, że grafa jest lepsza niż w Fallout 1 i 2, w które grywam każdego roku. Po prostu gęby i ich mimika wyglądają całkiem dobrze z bliska (z daleka różnie bywa, ale jestem krótkowidzem, więc to dla mnie norma). Miasto czasem musi doczytać tekstury, ale też jest ładne nawet jeśli nie superteksturowe. Jeżdżę przez nie swoimi samochodami i motocyklami (na których model jazdy nie narzekam, bo nie oczekiwałem gry o wyścigach samochodowych albo symulatora) i dla wczucia się w klimat wystarczy mi to, co widzę.

W walce cieszę się widząc, że w miarę zdobywania doświadczenia i rozbudowywania zdolności rosną moje umiejętności i zdolność przeżycia. Wczora z wieczora wdałem się w strzelaninę, której z pewnością nie przeżyłbym na początku gry. A przyszedłem głównie z nożem na imprezę z kałasznikowami. Jasne, że pad nie stał się właściwym narzędziem do strzelania. Ale to, co doprowadzałoby mnie do szału w strzelance FPP nie przeszkadza mi w cRPGu, bo zręczność, a właściwie, w moim przypadku jej brak, jest równoważona przez typowo cRPGowe współczynniki.

I może także dlatego gra mi się w Cyberpunk świetnie pomimo bugów, nienajwybitniejszej grafiki, strzelania z elementami zręcznościowymi i samochodów, które nie prowadzą się superrealistycznie. A także pomimo niespecjalnie rozwiniętej liczby modeli postaci, co zwróciło moją uwagę, gdy wybrałem się na pieszy spacer i mijałem w kółko te same cztery osoby, czasem zmieniające fryzury.

Ta gra to cRPG. I to z tych, w których najwżniejszy jest klimat, świat, nasze relacje z postaciami, historia budowana w znaczniej mierze przez te właśnie relacje. Jasne, fabuły nie pisali Mann (nie Wojciech, ten wcześniejszy Mann) do spółki z Szymborską (acz ją możecie w grze znaleźć) i Faulknerem. Ona opiera się na paru zagraniach, które możemy znać skąd inąd i na paru kliszach. Bo nie mogło być inaczej w takiej grze. Cyberpunk – jako typ opisywania świata – był od początku mocno zadłużony w literaturze i kinie noir, zatem i z grą nie może być inaczej. Ale jest to fabuła nie tylko wystarczająco dobra, ale i odpowiednio napisana. Jak w czarnych kryminałach błąkamy się w gęstym świecie brudu, zbrodni i korupcji, dopiero z czasem stając się świadomi połączeń między kolejnymi elementami. A nasze śledztwo to nie laboratorium ale nurkowanie życiu miasta, poznawanie ludzi w ich trudnych momentach, uczenie się komu można ufać (czy można komukolwiek?), z kim można okopać się na linii ognia, a kogo lepiej zdradzić nim sami zostaniemy zdradzeni. I właśnie dzięki takiemu snuciu fabuły ta gra mnie wciąga jak dawno nic mnie nie wciągało. Cyberpunk 2077 jest bowiem grą opowieściową, pogaduszki są w nim ważniejsze od strzelanin. A postacie, jakie spotykamy, ważniejsze od spluw, jakie znajdujemy. Dlatego w jeden z wątków wskoczyłem na główkę nie tylko z ciekawości ale przez sympatię do pani z obrazka. I jasne, zarówno ona, jak i twardy samuraj, z którym zaraz wyruszam na ostrą akcję, zbudowani są na kliszach, a to, jak na nie reagujemy wynika z prostych chwytów. Ale gdy połączymy je ze światem, z intrygą, z dobrze napisanymi dialogami (nawet jeśli też mocno wynikającymi z konwencji i jeszcze mocniej w nich zanurzonych), to okazuje się, że postacie te spełniają swoją rolę. Tym bardziej, że NPCe nie stoją przed nami na baczność, ale łażą, jedzą, wchodzą w rozmawite interakcje.

Co nie znaczy, że jest idealnie. Na przykład po pewnej misji bardzo chciałem zabić jednego gościa. Ostatnio podobną żądzę mordu czułem w Tyranny. W Cyberpunku mogłem mu tylko nakłaść po gębie, bo drań przebywał w “bezpiecznej strefie”, gdzie nawet nie mogę wyciągnąc broni. I to mnie zirytowało, choć rozumiałem, że brak całkowitej wolności wynika właśnie z tego, że twócy gry starają się trzymać mnie bliżej i mocniej fabuły. Ale w Fallout mogłem zabić każdego, kto mnie wkurzył i cenię sobie taką wolność. Nawet jeśli rzadko z niej korzystam.

Chciałem więc gry, w której dam się wciągnąć fabule dzięki ciekawym dialogom z dobrze napisanymi postaciami, gry, w której czasem sobie postrzelam, jeśli uznam, że to konieczne, posnuję się po mieście, w którym deszcz mięknie w pastelowym świetle neonów, ulice pachną prochem i chińskim żarciem, a oczy kobiet odbijają cały smutek zdradzonych niewinności. Wśród budynków w oknach których odbijają się refleksy Blade Runnera, Dziwnych Dni, Matrixa, Ghost in the Shell i całej reszty klasyki. Spotykał tam będę twardych i złamanych równocześnie straceńców i czasem uda mi się wraz z nimi poudawać, że wierzę może nie w happy end, ale w choć trochę powodzenia. I może nawet się dogadamy, jeśli odwrócimy wzrok od kłębiących się w nas ciemności.

I to dostałem. Na tle nienajlepszej na PS4 grafiki, z bugami czasem prezywracającymi mnie rzeczywistemu światu.

Dodaj komentarz



30 myśli nt. „Na szybko – jak tam sobie pogrywacie?

  1. WarNerd_PL

    A nieźle, dziękować. Fabuła się rozkręciła, zadania poboczne są ciekawe (akurat skończyłem śledztwo w sprawie śmierci burmistrza i misję z Panam na pustyni). Strasznie klnie ta laska, ale co zrobić. Nic się nie wykrzaczyło, choć ona chyba powinna mi pomagać swoją “snajperką”, czego nie robiła, tylko krzyczała “zajebiście!” jak kogoś położyłem. Ano, dobre i takie wsparcie moralne.
    Jeśli się nie testuje modelu działania policji (albo jego braku), czy innych funkcji “żyjącego” (podobno) miasta, to gra się bardzo dobrze. 8/10 bym dał spokojnie.

      1. WarNerd_PL

        @bosman_plama

        Ja wiem że bywa. Chodzi mi o takie sytuacje – napotkane przypadkowo podczas jazdy po mieście – gliniarze strzelają się z bandziorami, pomagam gliniarzom, zabijam bandziorów, gliniarze nadal klęczą za skrzynkami i celują w trupy, zero reakcji.
        Albo rozwalam gangusów w knajpie (normalka, nikt nie reaguje), przy okazji wycelowałem w przechodnia na ulicy i zaraz ostrzeżenie. Przy innej okazji, podczas strzelaniny w ramach questa, musiałem niechcący postrzelić jakiegoś żula, bo znikąd zjawiły się policyjne drony i zaczęły do mnie nawalać. Kilka razy przez to ginąłem. To takie pierdółki mnie najbardziej drażnią, powinni to poprawić. Gdyby działało jak w GTA V, to już by było bardzo dobrze.

  2. Tasioros

    Nie grałem jeszcze. Zagram na pewno. Ale najwcześniej za rok. Niestety tak jest najlepiej w przypadku gier od CDP Red.
    Ale chciałem tylko napisać, że za tekst “a oczy kobiet odbijają cały smutek zdradzonych niewinności” masz teraz u mnie osobistą wirtualną nagrodę bliżej nieokreśloną – jakiś “złoty Bosmanek” albo coś.

    1. Cayden Cailean

      @Tasioros

      “a oczy kobiet odbijają cały smutek zdradzonych niewinności” – to mi się silnie kojarzy z klasyką: “Niebo nad portem miało barwę ekranu monitora nastrojonego na nieistniejący kanał…” 🙂

      A bardziej na temat – zgodnie z zasadą PCMR : no preorders – jeszcze nie kupiłem ani nie zagrałem. Ale poczytałem recenzję, obejrzałem kreację postaci i system skilli, poczytałem płacze konsolowców i narzekania graczy i… pewnie kupie sobie w piątek na GOGu żeby w święta zgodnie z tradycją ‘grać w grę’ 😀
      Akurat wyjdzie kolejny patch [1.05 już chyba?] więc liczę że naprawi najgorsze babole fabularne i do Nowego Roku akurat będę po pierwszym przejściu…

  3. aryman222

    Ja jestem zachwycony – 10/10, mimo, że sporadycznie zdarzają się błędy graficzne (ale, hej – bez porównania z grami Bethesdy…), a raz przez telefon teleportowałem do mnie osobę, do której zadzwoniłem 😀 Fakt – trochę oszukuję, bo gram na GeForce NOW, ale uznałem, że nie chcę “zmarnować” pierwszego (jest tylko jedne…) podejścia, grając bez efektów RTX. Także wydajność jest zajebista, a miasto/postacie piękne. Samochodów jest na drogach tyle, że tworzą się realistyczne zatory, więc musiałem się przesiąść na motory (nie żałuję, model jazdy jest świetny, a skręcenie na pełnej i z zaciągniętym hamulcem – satysfakcjonujące). Ilość postaci na ulicach bywa bardzo duża, ale nie wszędzie, bo to zależy od miejsca i pory dnia (logiczne – nie chciałbym, żeby tłumy były zawsze i wszędzie); no i modeli postaci jest znacznie więcej niż 4 🙂 Wizualna strona, skala, wertykalność + muzyka tworzą niesamowity klimat Night City. Mam wrażenie jakby to było prawdziwe, wielkie miasto, a nie kilka ulic na krzyż, udających coś czym nie są.
    Natomiast kluczowe jest to co napisałeś Bosman: “Ta gra to cRPG. I to z tych, w których najważniejszy jest klimat, świat, nasze relacje z postaciami, historia budowana w znaczniej mierze przez te właśnie relacje.” To jest najważniejsza rzecz, której oczekuję od RPGów. Nie kolejnego ratowania królestwa, czy świata. Robię się na starość sentymentalny i szukam rozrywki, która sprawi, że coś poczuję. Do tego nie wystarczy ciekawa historia (choć jest oczywiście potrzebna); konieczne są jeszcze wiarygodne postacie i ewoluujące, głębokie relacje z nimi. I na tym polu C2077 błyszczy. Mogę wysłuchać/przeczytać 50 razy info o tym jakie to korporacje są złe i jak kijowa jest rzeczywistość opanowanego przez gangi Night City – wciąż jest to dla mnie tylko informacja, tło historii. Ale wystarczy jedna poruszająca misja, w której postać, na której mi zależy, zostaje w bardzo niewłaściwy sposób potraktowana przez to miasto i cóż, jakbym dostał obuchem w głowę… Wchodzę w garniturze do oceanu, zastanawiając się jaki sens ma to wszystko, a kiedy wychodzę, jestem gotów “zadzwonić” do Johnny’ego z potwierdzeniem: “Yes, we have a city to burn”. Dla takich chwil warto grać.

      1. aryman222

        @Revant

        Free – to bez RTX, czyli raczej różnicy nie zauważysz… Wziąłem wersję płatną, za 25 zł/mc. Łącze mam 750/75 mbs, GFN max rezerwuje 50 mb/s, ale twierdzi, że wystarczy 25 mbs (o ile dobrze pamiętam). Ping do EU Central 2 – 20ms, do EU Central 3 – 34 ms. Z netem żadnych problemów nie było, gra działa bardzo płynnie, wydaje mi (nie włączałem licznika) się, że mam stałe 60 klatek (monitor 60 Hz), chyba że gnam przez miasto bardzo szybko na prostej, to wtedy czasem spadają klatki, albo widzę, jak na jezdni za wcześnie (jeszcze przed motorem) znikają odbicia. Widziałem filmiki ludzi którzy mają w domu RTX 3080/3090 i wtedy gra faktycznie wygląda jeszcze lepiej (większa ostrość; 4K), ale i tak to co oferuje streaming wygląda pięknie. Polecam – jeśli dla jakiejś gry warto wydać 25 zł na RTX, to właśnie dla tej 🙂

        PS. GFN automatycznie przypisuje i potem łączy do serwera z najniższym pingiem i tam (EU Central 2) wieczorami bywało, że czekałem 3h na połączenie (jest kolejka)… Dopóki nie odkryłem, że po ręcznej zmianie ustawienia na EU C 3 lub 4 czekać nie muszę, a ping 30-40 ms jest przecież w singlu niezauważalny.

  4. lemon

    “oczy kobiet odbijają cały smutek zdradzonych niewinności” – bardzo ładne, zapada w pamięć.

    Gram na Xbox Series X i powiem Wam, że jestem nieco rozczarowany grafiką, która w nocy potrafi zachwycić, a za dnia zniesmaczyć. Dziwią mnie zwłaszcza nieostre tekstury i ogólne rozmycie obrazu (a gram w 4K), choć po wyłączeniu wszystkich efektów jest trochę lepiej. Już pal licho rozmaite błędy czy fakt, że CP2077 nie jest zbyt udaną wielkomiejską piaskownicą, która miała zmiażdżyć GTA V (na co liczyło wielu zawiedzionych teraz graczy). Wielokrotnie powtarzałem, że spodziewam się takiego bardziej rozbudowanego Deus Exa i mniej więcej to właśnie dostałem.

    Polemizować jednak muszę ze stwierdzeniem, że to erpeg pełną gębą. Otóż, niestety, nie. Jeszcze sporo gry przede mną, ale już zdążyłem zauważyć, że choć opowieści są wciągające, to bardzo liniowe. O ile ograniczenia dialogowe u Geralta były zrozumiałe (gramy tam w końcu kimś o ugruntowanej pozycji w świecie i o określonym charakterze), to u naszego cyberpunkowego najemnika takie nie są. Momentami przypominają mi się memy z Fallouta 4, gdzie do wyboru mieliśmy odpowiedzi w stylu “Tak”, “Tak (sarkastycznie)”, “Nie (ale właściwie to Tak)”. Niby wybieramy kwestie podczas rozmów, ale często ten “wybór” ogranicza się do jednej, czyli właściwie oglądamy cutscenkę, podczas której co chwilę musimy wciskać “Continue”. W misjach pobocznych bywa nieco lepiej, ale i tak najczęstszy wybór to czy zastosujemy podejście lethal, czy non lethal. Jak sobie przypomnę dialogi z Alpha Protocol, o bardziej złożonych erpegach nie wspominając, to trudno nie być rozczarowanym. Erpeg powinien nam pozwolić na bycie uczestnikiem akcji, a nie zaledwie jej obserwatorem (nawet jeśli obserwujemy ją z pierwszej osoby).

    O zaprzepaszczeniu potencjału “pochodzenia V” (nomad/street kid/corpo) aż żal gadać. Dragon Age Origins pokazało, jak to robić, a CP dał inspirowaną tym wydmuszkę – jedna kilkunastominutowa misja na początku i jakieś przebąknięcia później w trakcie gry. Słabiutko jak na ficzer, o którym robi się osobny trailer.

    1. bosman_plama Autor tekstu

      @lemon

      To prawda, to nie jest gra wyborów, to gra liniowa. Choć mamy wiele rozgałęzień, to fabuła zmierza w jednym kierunku a w dialogach nie podejmujemy zazwyczaj decyzji.To rzeczywiście zupełnie inne podejście niż w Alpha Protocol, gdzie dialogi i nasze decyzje mogły zmienić wszystko. Nie wiem z czego wynika takie ograniczenie narzucone sobie przez Redów. To zresztą widać i w misjach pobocznych, gdy wydaje się, że były pisane pod coś więcej a zostają niemal wyraźnie obcięte. Wygląda to czasem tak, jakby ktoś przyszedł i powiedział: “nie no, proszę państwa, musimy oszczędzać, ucinamy ten wątek”.
      Mało wyborów gracza bierze się imo stąd, że to ma być gra konkretnej opowieści. Dlatego nie mamy pełnej wolności zabijania a dialogi prowadzą nas ku tym samym finałom. I ja to kupuję, nawet jeśli tęskniłbym za czymś więcej.

      Co do początków – zgadzam się. Chciałoby się mocniejszych konsekwencji (też zacząłem od Nomada – tzn. przerobiłem wszystkie początki, ale prowadzę Nomada). I też pojawia się wiadomość w telefonie sugerująca, że mogą pojawić się konsekwecje mojej ucieczki, ale na razie się nie pojawiły. Może jeszcze coś z tego wyniknie?

      Wiemy, że Redzi wycinali pewne aspekty technologiczne. Możliwe, że fabularne też.

  5. Probabilistyk

    Jeszcze siedzę w 1szym akcie, bo w sumie nie zależy mi na szybkim zakończeniu historii. I myślę, że twórcy najmocniej inspirowali się historią Johnny Mnemonic co mnie bardzo cieszy – chyba najbardziej zapomniany film SiFi. Boli trochę że inne odwołania do prozy Gibsona zostały mocno spłycone, choć w sumie to co otrzymaliśmy vs to co sobie obiecywali na początku redsi zostało mocno obdarte z szat. Oby niekorzystny szum mocno ich nie dotknął, bo zrobili dobry przyczółek do kolejnych (lepszych) Cyberpunków – tak jak Wiedźmin, pierwszy był tylko dla hardcorowych fanów, 2ka już bardziej przystępna a za trzecim razem zdobyli świat 😉

        1. aihS Webmajster

          @Probabilistyk

          Póki co to opróżnili zawartość jelit na 40% swojej bazy klientów i jeszcze brną w zaparte z kłamstwami więc ty mówisz o CP2079 a tu się nie zanosi na CP2078 nawet moim zdaniem. Bardzo złą drogę damage control wybrali, poszli na noże i już w ciągu tygodnia mocno nadwyrężyli swoją reputację coolest dev on earth.

          1. aryman222

            @aihS

            Ja bym jeszcze nie rozstrzygał kwestii C2078/2079… Ogólnie – stracili na tym pośpiechu z premierą więcej niż zyskali (moim zdaniem), ale bilans nie jest 0/1-kowy.

            1. Jako Street Kid widziałbym to tak:
            a) Marketing poleciał w ch… prezentując materiały niemal tylko z high end PC (dosłownie 1 video pokazali z PRO i ONE X). Nic dziwnego, że niektórzy są wk…, że gra u nich tak nie wygląda.
            b) Zarząd poleciał w ch… nie przesuwając premiery o kolejne 3-6 mcy. Tak bardzo chcieli zgarnąć świąteczne kokosy, że uznali, że dla góry hajsu można nadszarpnąć (bugi, wydajność…) swoją reputację.
            ALE…………
            2. Jako Corpo widziałbym to tak:
            a) przegięliśmy z tym marketingiem w ch…, ale widzieliście te preordery? Wiedźmin 3 potrzebował kilku miesięcy, żeby osiągnąć wyniki jakie C2077 osiągnął jeszcze przed premierą. Tony hajsu, babe!
            a) gra jest totalnie grywalna również na last gen (po Hotfix 1.04 – całkiem płynnie), więc większość podań o refundy zostanie odrzucona.
            b) syf w mediach społecznościowych robi promil faktycznych graczy, zapewne przynajmniej częściowo ci sami, którzy po ostatnim przesunięciu premiery pisali, że jesteśmy kłamcami, anulowali preordery i całkowicie stracili zainteresowanie grą.
            c) Jaka część graczy faktycznie zrefunduje, to się zobaczy za tydzień, ale jak to będą takie same ilości co anulowane preordery z powodu przesunięć – to nie ma o czym mówić. Problemem mogą być Ci, którzy wstrzymają się z zakupem, czekając na lepszą wersję. Ale dla nich zrobi się za 2 mce kampanię Cyberpunk 2077 V. 2.0 i się zobaczy…
            d) Zdecydowana większość graczy gra i jest zadowolona; również na last gen – wielu graczy pisze, że gra tak ich wciągnęła, że gdyby było trzeba to kontynuowaliby ją na kalkulatorze.
            e) Marketing naobiecywał niestworzonych rzeczy, ale dzięki temu wykreowali taki hajp, takie ssanie, że w grę grają wszyscy znani (gwiazdy, influencerzy), od Ice T, przez Elona Muska po Sashe Grey. Ci ludzie kreują kolejny darmowy hajp, nakrecając kolejne sprzedaże.Tak się dołącza do major-leagues, Jackie 😉

            3. Jako Nomad widziałbym to tak:
            – jebać ten cały szum, właśnie rozpoczynam drugi playthrough 🙂

          2. Probabilistyk

            @aihS

            Tak z QA osiągnęli poziom światowy (UBI/EA), natomiast PR to dalej polskie podwórko. I to ten element nawalił najbardziej bo się mocno oderwał od developerki i wygląda, że nie wiedział jak faktycznie wygląda sprzedawany worek z kotem.
            Jednak ta branża jest taka, że za rok “portfele” zapomną i najwyżej Redsi zrobią sobie przerwę w serii takim Wiedzminem 4 – jak/jeśli ten się dobrze sprzeda to może wrócą do CP (zależy ile ostatecznie uda się zarobić).
            A ten coolest dev on earth to chyba tylko prasa o nich mówi bo już od dłuższego czasu są zwykłym korpo – niby polska gra a wywiady udzielają amerykańce, brytole i inne zagraniczniaki. Natomiast devsi cranczują jak wszędzie indziej.

Powrót do artykułu