HOB – podróż w nieznane

Nitek dnia 28 września, 2017 o 10:19    0 

Nie doczekaliśmy się trzeciego Torchlighta. Szkoda. Runic games nie zasypało wszystkich gruszek w popiele i ukierunkowało swoje zdolności kreatywne w inną stronę. Dostaliśmy HOBa. Diablo wciągająca gra, choć poza jednym motywem muzycznym z Torchlightem mająca mało wspólnego. Właściwie to nie szkodzi.Nie śledziłem zbyt wiele materiałów o tej grze, zostając pod urokiem jaki rzucił na mnie jedyny zwiastun jaki widziałem. Pierwsza zajawka. Potem ani jakoś specjalnie tematu nie wyglądałem, ani nie czekałem. Z drugiej strony HOB nie miał jakieś wypasionej akcji marketingowej za miliony pesos i nie wyglądał na nas z każdej strony internetu. To bardzo dobrze, bowiem ostała się nutka tajemnicy, trochę jak za starych dawnych i trochę kijek na końcu marchewki, nieodparta chęć odkrywania.

A odkrywać jest co, bo świat przedstawiony w HOB jest dość przepastnym miejscem, poniekąd podzielonym na sektory, rejony, zwał jak zwał. W tych miejscówkach naszym zadanie będzie rozwiązywanie łamigłówek, co przeplata się też z wypłacaniem piąchopiryny w rejony uzębienia przeciwników. No bo tak, jest walka w HOBie, czego nie było widać na tym jednym zwiastunie, co mnie zaskoczyło, bo spodziewałem się kolejnego łażenia symulatora. Walka mieczykiem, okraszona rozwojem postaci, gdzie za zdobione punkty ładujemy kolejne zdolności, a podnosząc inne graty ulepszamy wdzianko, czy też oręż, po drodze znajdując tajemnicze odłamki mocy, mogące ulepszyć naszą cybernetyczną rękę.

hob1Nie pytajcie, ciężko coś powiedzieć o jakimkolwiek lore czy fabule. Poza jedną scenką na początku, HOBowi brakuje określenia sensu naszych działań. Owszem, jest jakiś robot, nasz opiekun, który jest chyba bratem Bastiona z Overwatcha i on coś tam sobie mruczy, a my udajemy, że rozumiemy, kreśląc na mapie kolejne znaczniki naszej podróży. I to serio tak wygląda. A ta scenka? Podczas prologu dotykamy grzyba, zarażamy się choróbskiem i dostajemy kosę w zarażoną kończynę. Po czym robot daje nam swoją łapę i ruszamy na przygodę właściwą, chwilę później chwytając mieczyk.

Całość prezentuje się w rzucie lekko izometrycznym, z kamera umiejscowioną wysoko, a całość gra się jak we wcześniejsze Zeldy. Action RPG z akcją na jeden guzik, którego mashowanie odpala kombinacje ciosów, składających do gleby nawet najbardziej uporczywych. Jest też rolka, unik, tarcza i paleta zdolności do odblokowania. Przy tym wszystkim flow walki jest bardzo fajnie rozłożony, a samo oklepywanie złoczyńców przyjemne. Tych jest dość sporo, o konieczności stosowania różnych środków wyrazu. I tak, najprostszych pachołów położymy jedną serią, ale zaraz wypadają typy w pancerzach, a tych trzeba najpierw rozebrać z piąchy i przyprawić laczkiem. To oczywiście nie wszystko i sytuacja jest mocno rozwojowa, co cieszy.

hob2Inna zaporą jest nasz umysł, bowiem w HOB jest dość duża ilość zagadek. tu coś przenieść, tam gdzieś coś użyć, tu przypomnieć sobie, że gdzieś była jakaś dźwignia i tak dalej. Nic jakoś specjalnie absorbującego, ale tez nie jest to upierdliwe specjalnie. Dobry przerywnik zmuszający do ruszenia głową. Za to efekty naszych działań są mocno wymierne. Widzicie, świat w HOB dosłownie zmienia się na naszych oczach. Odpalając kolejne segmenty i generatory powodujemy ruchy tektoniczne otoczenia, które zmienia ukształtowanie i odblokowuje kolejne ścieżki. Przyznać muszę, że ładnie się patrzy na nasze osiągnięcia, a przy okazji mimo, że faktycznie zdarza się backtracking, dzięki temu zabiegowi nie jest to odczuwalne, bo wszystko wygląda inaczej, niż kiedy to zastaliśmy. To może już nie jest backtracking w sumie.

Wizualnie HOB to cel shading, który zapewni grze długowieczność, a visty i generalnie landszafty zachwycają. Oprawe muzyczną serwuje twórca plumkania z Diablo i Torczów, Uelmen i wierzcie lub nie, ale choć nie jest to ni Diablo, ni Torcz, da się wychwycić charakterystyczne dźwięki dla obu tych gier. I to wszystko i gra, i sprawia, że świat HOBa jest magicznym miejscem. Dzięki postawieniu na motywy metroidvanii, odblokowywane zdolności torujące dalej przejścia, nie do okiełznania z biegu, ale z dozą tajemniczości sprawiającej, że chce się sprawdzić każdy kąt.

hob3Niemniej jednak nie mogę przeboleć, że samo lore jak i powody naszych działań nie są jakoś specjalnie namaszczone. Fabularnie nie zachwyca, bo i prezentacja jest co najmniej dziwna. Ot, idę gdzieś, gdzie pokazał mi jakiś typ, dzięki którym mogę machać oburącz i właściwie tyle. Podejrzewam, że jest jakieś zło i w ogóle, ale czy tak jest w istocie, ciężko powiedzieć. Brakuje tego nakreślenia celu jak cholera.

Mimo wszystko w HOBa gra się przyjemnie na wskroś. Nie jest przy tym specjalnie wymagający i nie łamie paluchów, racząc przy tym miodną zabawą i kreatywnymi łamigłówkami. HOB bardzo fajnie umila czas.

HOBa możecie kupić na GOGu. Używając tego linka, procent ze sprzedaży odkładam na chleb z pasztetem. Dziękuję. Obecnie do HOBa dorzucają też Stories, o których pisałem TUTAJ.

Dodaj komentarz