Luźne gadki – Starbound BETA

Nitek dnia 5 grudnia, 2013 o 12:00    15 

Pokopałem sobie chwilę. O ile chwilą można nazwać dwie godziny, a kopaniem ciągłe umieranie w różnych okolicznościach przyrody. Wszystko w towarzystwie niespodziewanych wyjść do pulpitu.

TylerPierwsza zasady Bety – nie mówimy o tym, co nie działa w becie.

 

Wspomnieć muszę, że w obliczu przeciążonych serwerów, o czym informował launcher gra nie chciała wskoczyć. Nieładnie, że nie chciała wskoczyć i że być może wymaga ciągłego stykania się kabelków. Łamiąc zasadę rzeknę, że wybierając multiplayer przypomnicie sobie jak wygląda Wasza tapeta w Windowsie. To i kilka okienek informujących o niedziałających rzeczach związanych z grą.

Cały czas uważałem Starbound za sequel Terrari, tylko w kosmosie. Nie zbadałem tematu czy tak jest, zdając się na mój nos węszyciela, ale tak. Jest bardzo podobnie. Właściwie każdy, kto grał w Terrarie, może wydać dźwięk paszczowy PLUM, bowiem szybko poczuje się tutaj jak ryba w wodzie. Można też przywołać staroposlkie przysłowie o śliwce, bo już czuć, że gra będzie obsysać ze wszystkich sekund wolnego czasu. Zwłaszcza miłośników gry T.

space

Szybko tworzymy postać przebierając w sześciu rasach, dobieramy spodnie, koszule, fryzurę czy też układ płetw na twarzy. Oczywiście dwie godziny skroi nam wymyślanie imienia, choć z pomocą przychodzi zaimplementowany generator imion, jakby ktoś tam wiedział, że czasami ta jedna rubryka jest nie do przejścia.
Zaczynamy na statku bez paliwa, więc droga wiedzie tylko w jednym kierunku. Na powierzchnie planety, hej ho. Te są generowane proceduralnie, zawsze inne, a jak zobaczyłem mapę wszechświata z niezliczonymi systemami gwiezdnymi usianymi planetami to prawie pogubiłem zęby z wrażenia. Jest tego od groma.

System tworzenia przedmiotów i całej eksploracji to właściwie Terraria. Różnica to początkowy ekwpiunek, bo ze statku wyciągamy jakiś mieczyk oraz Manipulator, który jest naszym pierwszym, strasznie słabym, sprzętem do wydobywania surowców, ścinania drzewek i depilacji gruntu. Dziwnym nie jest, że trzeba wytworzyć czym prędzej jakiś luksusowy oręż, bo na dłuższą metę działać Mańkiem się nie da, jest zbyt wolny i ogólnie wieje wsią.

spaceNowością są questy. Dostajemy zadania, choć może to taki tutorial, który nakierowuje nasze działania na konkretne działania i robienie odpowiednich sprzętów. Rzecz opcjonalna, ale i tak początek rozgrywki wygląda standardowo. Stolik do wytwarzania, pierwsze narzędzia, ognisko i jedzenie. tak, trzeba jeść. Postać robi się głodna, przez co może się zdarzyć, że te 100m pod ziemią wyjdzie z siebie i stanie obok. Przez to, albo przez zetknięcie się z mieszkańcami planet. Ci przypominają trochę pokemony i są dość zróżnicowani zarówno pod względem wyglądu jak i natarczywości w okazywaniu nam wrogich uczuć. Ciachamy zatem badziewie mieczykiem, co nie jest specjalnie trudne, choć ginie się stosunkowo łatwo (w nagrodę gra teleportuje nas na statek bez strat w przedmiotach). Same narzędzia jak kilof działają teraz sprawniej, bo obszarowo, zatem nie kopiemy już tylko po “jednej kratce”. Korzystna zmiana. Wspomnine jedzenie otrzymujemy przechadzając się z łukiem (przynajmniej na początku) zamiast mieczyka. Tylko wtedy z przeciwników wypada surowe mięsko, które trzeba przysmażyć na ogniu. To, albo hodowanie warzywek, choć tego tematu jeszcze nie ogarnąłem.

Wizualnie jest bardzo fajnie. Dodano tu i tam poszczególne piksele, jak choćby przy ścianniu drzewek, które same w sobie się gibają i wygląda to miodzio. Muzyka zmienia się dynamicznie, włączając w to chwile kiedy zanurzamy się po uszy i dźwięki stają się przytłumione. Osom. Poza tym noc to już nie tylko noc. Można umrzeć z wychłodzenia, trzeba rozpalać ognisko niczym w Don’t Starve, a i to nie za każdym razem, bowiem nie każde noce są mroźne. Bywają. Czasami pada deszcz, świeci słonko, na nieboskłonie widać konstelację gwiazd. Jest poważnie urokliwie. Tak, o.

Chociaż gra ma niesamowitą moc sprawczą i klei do monitora, nie dałem się jej wciągnąć. Nie w obliczu informacji o srogim łataniu i możliwości tracenia postępu, postaci i wygenerowanego świata. Tym, którzy nie mogą już wytrzymać, a są pewnie tacy

Bękarci wojny (2009) reż. Quentin Tarantino

Bękarty wojny (2009) reż. Quentin Tarantino

radzę poczekać na jakiś stabilny build, albo obietnice, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Niby teraz wszystko działa, ale po co tracić wszystko i zaczynać od zera wciąż i wciąż przy kolejnym łataniu. Będzie jeszcze okazja. Do kolejnych Luźnych Gadek i do utraty życia prywatnego na rzecz Starbounda. Jednak jeszcze nie teraz. No chyba, że bardzo chcecie.

Przed Wami męski ptak.

Dodaj komentarz



15 myśli nt. „Luźne gadki – Starbound BETA

  1. idomes

    Z jednej strony sobie w brodę pluję, że przegapiłem jak chłopaki się na preorder składali, z drugiej dopiero teraz zaczynam ogarniać ogrom i mnogość rzeczy do zrobienia w Terrarii, więc jest w czym dłubać zanim gra w końcu wyjdzie.

  2. powazny_sam

    No fajnie, jaram się. Ale nie na tyle aby się bawić w beta testera 🙂

    Moją uwagę zwróciło to że nie budowałeś schronienia na noc – a to w zasadzie mus na początku gry w Terrarię no i te nocne stwory w sumie jakoś nieszczególnie groźne.

      1. Piter Fersin

        @Nitek

        Wessało mi dziś jakieś 9h tylko raz sie wysypało (gram SP). Zwiedziłem kilka planet ale co najwyżej na poziomie trudności planety 3 (max widziałem 10) mimo to nadal chyba nie jestem gotowy na walkę z pierwszym Bossem 🙂 Idę walczyć dalej sen jest dla słabych 🙂

Powrót do artykułu