Odwołanie do G’nG jest tu jak najbardziej na miejscu, nie będąc przy okazji niczym zdrożnym. Niby to wczesna alfa, projekt dopiero na Kickstarterze, ale kurczaki, gra się w to fest przyjemnie.
Istnieje też szansa, że w przeciwieństwie do wzorca, Battle Princess Madelyn, pomimo wysokiego poziomu trudności, komuś uda się skończyć. Są legendy o tym pierwszym, że ktoś kiedyś widział napisy końcowe. Na jednym życiu.
Niemniej jednak Madelyn bierze z poprzednika garściami. Nawet sama postawa głównej bohaterki oraz jej jestestwo na dwa hity, z czego pierwszym zrzuca zbroję, jest poniekąd odwzorowaniem stylówy poruszania się rycerza, który w moim w przypadku, nie widział więcej niż początek drugiego poziomu. Cała reszta to standard platformówek dawnych czasów w pełnej okazałości. Masa przeciwników do pokonania za pomocą zbieranego oręża, wiele niepewnych skoków, niejednokrotnie kończących się zgonem, do wykonania. Całość w oprawie godnej i ładnej pikselozy połączonej z przygrywającymi chip tune’ami, bądź czymś bardziej orkiestrowym, co można wybrać na początku podróży.
Jest staroszkolnie, jest trudno, jest wykwitnie, jest 200% na Kickstarterze.Dla osób lubiących klimaty, którzy już zęby zjedli na Curse Castilla EX (ups, nie wrzuciłem na gikza, śledź YT, by być na bieżąco!), szykuje się nie lada kąsek.
E, no przyjemnie to wygląda. Przywraca wspomnienia “salonu” z automatem G’n’G…
O! Jest demko na stimie!
Ładne to. Tylko mam nadzieję że przeplot jest jedynie ficzerem który można będzie wyłączyć.