Historia pewnego zauroczenia – Natural Selection 2 (część 1)

aryman dnia 12 stycznia, 2013 o 16:54    20 

Był piątek (przynajmniej tak to zapamiętałem…), lekko znudzony sączyłem whisky (w kłębach dymu z cygara, oczywiście) zastanawiając się co zrobić z tym wieczorem. Wolno przeglądałem dostępne menu. "Może zagraj w to jeszcze raz, sam" – myślałem przy kolejnych pozycjach… Nie, tym razem miałem ochotę na zabawę grupową.

Rozdział 1

Jak ją poznałem

 

Niektórzy doszukują się w takich momentach zrządzenia losu czy przeznaczenia; nie ja. Po prostu przykuła mój wzrok. Gdzieś już coś o niej słyszałem, miała dobrą reputację. Do tego 60% rabatu? Nieźle. Dałem jej szansę, ale nie z powodu ceny. Nie jestem skąpy, a ona wcale nie była tania. W każdym razie cena nie jest moim głównym kryterium wyboru gier…

Wstyd przyznać, ale nieco mi się przejadł BF3 i wszystkie inne "symetryczne" shootery, w których strony konfliktu różnią się kolorystyką, skinami, czy ewentualnie mocą poszczególnych broni. To wciąż genialna zabawa, ale czasem po prostu chce się spróbować czegoś innego. Wróciłem zatem do Aliens vs Predator. Preferowana rasa: Obcy; ulubiony tryb: drużynowy (konkretnie to gatunkowy) deadmatch. Bieganie po ścianach i sufitach wraz z innymi Alienami, łowienie "ślepych" marines, radosne ryki* po efektownych egzekucjach – miłe, odświeżające uczucie. Myślałem nawet o zakupieniu dodatkowych map, świąteczna przecena na Steamie miała być dobrą okazją.

Systematycznie przeglądałem promocje Gabe'a, ale zamiast dodatku do Aliens vs Predator wypatrzyłem duży rabat na inny tytuł, w którym marines mierzą się z obcą rasą – Natural Selection 2. Nie namyślając się długo (i nie czytając więcej niż 2-3 recenzje) dokonałem zakupu. Sprawa nabycia dodatkowych map do A vs P miała zostać odłożona na bliżej niesprecyzowany moment w przyszłości…

 

 

Rozdział 2

Pierwsza noc

 

Lata doświadczeń, setki prób – niby wiesz już wszystko, ale w tych sprawach niczego nie możesz być pewien. Schemat może się nie sprawdzić; taktyka, która zawsze zdawała egzamin może zawieść. Nie ma dwóch identycznych gier – za to je uwielbiam.

Natural Selection 2 przywitała mnie miłą, nie narzucającą się, ale bardzo klimatyczną oprawą dźwiękową. Twórcy nie skomponowali jakiejś oszałamiającej ilości utworów, ale muzyka jest na tyle uniwersalna i spokojna, że w ogóle nie razi powtarzanie się kawałków. Dobre wrażenie robi też grafika – silnik stworzony specjalnie na potrzeby tej produkcji określić można jako w pełni zadowalający. Nie jest to może Cry Engine 2, ale żywa kolorystyka, gra świateł i cieni, oraz doskonały model "wegetacji"** potrafią spowodować tzw. "opad szczeki".

 

2_.jpg

 

Pierwsze wejście na serwer było porażką – jako marine nie mogłem nikogo zabić, celownik nie nadążał za błyskawicznie przemieszczającymi się przeciwnikami. Pojawiali się znienacka, zabijali i znikali równie szybko jak moje martwe ciało. Nic to, właściwie i tak nastawiałem się na granie obcymi.

Zmiana stron. Udoskonalony wzrok (w stylu celowników IRNV z BF3), nowe ścieżki poruszania się (wentylacja, sufit…), ale generalnie to nic się nie zmieniło – nadal ginąłem zanim zdążyłem zrozumieć, co się właściwie stało. Okazało się, że taktyka "run and gun" (czy też raczej: "run and bite") w NS 2 się nie sprawdza. Chyba że kogoś zadowala K/D ratio na poziomie 4:21…

 

PS Jeśli zastanawiacie się skąd taka dziwna trochę forma pisania o NS2, to wyznam od razu: zakochałem się w tej grze i pomyślałem, że nie zaszkodzi trochę poeksperymentować z formą…

 

* nie moje przed ekranem monitora, tylko Obcego, po naciśnięciu odpowiedniego klawisza.

** mam na myśli rozprzestrzenianie się opartej na bakteriach zielonkawej, lepkiej mazi, która pokrywa podłogi, ściany i sufity pomieszczeń oraz korytarzy zajętych przez obcych.

 

W następnym odcinku: dowiaduję się, że marines nazywają się: Frontiersmen, a obcy: Kharaa. Poznaję techniki wykańczania przeciwników i odkrywam, że nie o to chodzi w tej grze.

 

KONKURS:

Dobra rada: czytajcie uważnie, bo nie będę powtarzał.  Poza tym na koniec 3 częściowego cyklu będzie konkurs. Tak, zrobię to jeszcze raz. Jako, że poprzedni konkurs, o którego zasadach decydowałem zakończył się skandalem (nie bójmy się tego określenia. Wszak najczęstszym towarzyszem słowa "skandal" jest słowo "sex", a zatem mówimy o czymś, co wszyscy lubią), to postanowiłem się zrehabilitować i ponownie sięgnąć do kasy.

Do wygrania będą dwie Steamowe kopie gry Chivalry: Medieval Warfare. Niektórzy eksperci twierdzą, że właśnie C:MW i NS2 to dwie najlepsze gry sieciowe tego roku, zatem połączmy je w ciepłym uścisku. Zasady konkursu wykluczą sytuację, w której Organizator pęka pod naporem odpowiedzi, przedwcześnie kończy ich zbieranie, a następnie arbitralnie decyduje, które najbardziej mu się spodobały.

 

Tym razem będzie tak:

– udział może wziąć każdy zarejestrowany i posiadający avatara użytkownik Gikza;

– pod ostatnim tekstem o grze Natural Selection 2 pojawią się 3 pytania. Dwie pierwsze poprawne odpowiedzi (w komentarzach) na wszystkie 3 (!) pytania będą nagrodzone grą;

– pojawienie się pytań będzie kompletną niespodzianką, gdyż nie nastąpi wraz z publikacją trzeciego tekstu. Pytania dodam osobiście o bliżej nieokreślonej godzinie (może nawet następnego dnia). Zatem Redakcja  też może brać udział w konkursie;

– liczą się tylko komentarze "pierwszego stopnia", zamieszczone po opublikowaniu pytań (edycja wcześniejszych komentarzy nie liczy się jako odpowiedź).

 

Dodaj komentarz



20 myśli nt. „Historia pewnego zauroczenia – Natural Selection 2 (część 1)

  1. Goblin_Wizard

    Jeeez, jak ja nienawidzę wszelkich misji “na czas”. Konkurs “kto 1-szy ten lepszy” to jeszcze większe zło…;)
    Jak to mówią: “kto wcześnie wstaje temu Pan Bóg daje…. więcej roboty”.
    Do zrobaczenia przy innym konkursie:).

Powrót do artykułu