Nie zagłosował Nitek, który najwyraźniej bał się przydać, że jego ulubioną grą pozostaje „Kocham Konie” (taki suchar jeszcze z czasów gamecornera). Patrzcie tego Bosmana, cwaniak. Wywołał mnie do tablicy.
Nie brałem, bo jak pisałem, nie chciałem dokładać szufli rankingów do morza ich w polskim internecie. Rozejrzyjcie się wokół, wszyscy mają rankingi. Po dwie, trzy , fefnaście notek i pierdylion slajdów. Klikfest na całego.
Będę się zatem streszczał. Teoretycznie mogłem się wypowiedzieć już przy walce o limitowane książki Pawła Majki, ale wbrew przyzwoleniu w plebiscycie Bosmana, ograniczę się tylko do rzeczy o które potknąłem się w tym roku. Powiem więcej, zamiast otwierać listę i wypisywać wszystkiego o czym już Wam kiedyś najpewniej pisałem, sięgnę do zakamarków mej pamięci. Subiektywna wyliczanka będzie i bardzo prawdopodobne jest to, że coś ominę, nie wspomnę, nie będzie ni sylaby na temat. Cóż, widocznie nie było takie zajebiste jak przy pierwszym kontakcie, by obronić się pod koniec roku.
Jedziemy z tym dobrem. Kolejność przypadkowa, bo mówiłem Wam kiedyś jak się pisze na gikza, nie?
Insurgency nie ociekało nalubrykowane zajebistością i pyłem gwiazd. Nie. Shooter bujający się na starym silniku Source nie zapowiadał buta jaki sprzedał mi w nerki. Okazało się, że nadlanie biegania po mapach realizmem, balistyką kul i podwyższoną śmiertelnością to patent potrafiący przysłonić takie se szaty znakomitą rozgrywką i przede wszystkim rozrywką. Niektórzy płaczą, że się dużo leży, inni że tylko odinstalowanie daje przyjemność. Być może. Bawię się świetnie od premiery, obecnie raz na jakiś czas, na wciąż udoskonalanych mapach z nowymi miejscówkami, ale też szeregiem darmowych dodatków w których jakiegokolwiek łatania błędów nigdy nie było. Prawda to, nie było. Dobre strzelanie, choć nie pieści ADHD w stopniu zadowalającym. Recenzja i luźne gadki.
Nie, od głaskania ADHD wszak jest Call of Duty: Advanced Warfare. Potwierdzam, nadal gram z nieukrywaną radością i czasem bolącym pośladem od batów jakie dostaje. To ważne jest, graź x czasu od premiery, bo o takim, podobno, rewolucyjnym Titanfallu mało kto pamięta. To znaczy pamięta, ale z graniem gorzej (podziękowałem po 16 godzinach; dla porównania Insurgency 50h+, COD:AW 35h+ COD:Ghosts 6h, huehuehue). Dużo Wam na temat już wywaliłem na ekranie, nie ma co duplikować. Dobrze się bawię wciąż, dołączyło do grona tych dwóch shooterów na dysku. Tekst o AW.
South Park: Stick of the Truth, jedyna dobra gra od Ubisoftu tego roku, działał. Działał jako produkt, działał ku zaskoczeniu wielu znakomicie jako RPG, działał jako orzeźwiacz skostniałego rynku waląc obuchem dobrego humoru po potylicy. Trochę nazbyt liniowo i to właściwie jedyna zła rzecz, którą jestem w stanie przywołać po tak długim czasie obcowania z dziełem Obsidianu. Dla fanów seriali, dla fanów RPG/jRPG, dla fanów serialu na emeryturze (to ja, nie oglądałem SP dobre dziesięć lat z okładem). Sam serial podobno ogarnął znakomity osiemnasty sezon, ale nie oglądałem, zatem nie potwierdzam. Kiedy miałem oglądać, skoro czyha tyle gier. Litery do poczytania.
No dobra, South Park to nie jedyna działająca gra od Ubi. Pozostałe to przecież Valiant Hearts czy Child of Light. O ile to drugie tylko zainstalowałem, tak Valiant ogarnęliśmy jako pierwszą grę na streamie. Świetna opowieść i prostota rozgrywki to niewątpliwy atut VH, a do tego może chwycić za serce, no i jest pies. Choć sam do owego szpilu podchodziłem z dystansem, jak już włączyłem, połknąłem w całości. Kończąc temat Ubi, warto wspomnieć o The Crew, ale jeśli o jakości gry świadczy stopień zarzucenia haczyka na grającego i siła z jaką przykleja do monitora, tak grze daję jeden Assassin’s Creed Unity na pięć. Grałem kwadrans i nie wróciłem. Dobrze, że wziąłem za darmo przy okazji wyzbycia się praw do pozwu Ubi za pasztet z Unity.
Far Cry 4, mam coś nie tak z pamięcią, albo do końca nie jestem świadomy ile Ubi urodziło w tym roku. Dobry upgrade trójki, kilka patentów i… dopadł mnie syndrom drugiej połowy, który ogarnął dużo osób w poprzedniczce. Zrobiłem pierwszą połowę gry, prawie zmaksowałem, odblokowałem drugą część Kyratu i… przestałem grać. Wiem, że słonie są elo, wiem że napad jaszczomba stopniem zaskoczenia zrywa gacie, ale jakoś tak… nie wiem. Kiedyś skończę, ale w kiedyś nie widzę okienka dla gier, których nie ogarnąłem na bieżąco. Warunkiem koniecznym dla pokochania Far Cry’a 4 jest miłość nieskalana do trzeciej części, ale jak widać i ona może nie wystarczyć. Tyle co grałem w tego klona, bawiłem się przednio. Nie w każdej grze wkłada się trąbę w rowek hydraulika. Trochę nie wiem co to tu (w zestawieniu) robi, bo jednak trąci myszką, a i nie ukończyłem. Chyba chciałem uniknąć rejnu hejtu, że to jednak nie wszystkie, działające w tym roku, gry Ubisoftu!!111@!2 Trochę zboczyłem z tematu, zupełnie jak w FC4, kiedy to…
Alien: Isolation jest straszny. Dalej nie mogę wyjść z podziwu nad tym jak bardzo człowiek może się bać tej konkretnej kupki poligonów przechadzających się po stacji Sevastopol. Klimat od początku do końca, pełne pieluchy od trzeciej godziny zabawy, szalone plot twisty, wyborne środowisko i retro sci fi setting, znakomite. W dodatku przygoda długa, dwajścia godzin człowieniu. Dobre, ale nie dla każdego. Nie chodzi o samo natężenie strachu, ale fakt, że rozgrywka znacznie różni się od wszystkiego wokół przez co, może mimo wszystko nie trafić do każdego. Obczaj to straszne wideo i poczytaj tekst.
Myślałem, że Shovel Knight będzie bublem. Serio tak myślałem. Jakże srogo się rozczarowałem. Początkowo musiałem przełknąć 8biotowią pigułę i dać się zgwałcić otaczajacej nostalgii, a potem bawiłem się świetnie. Od początku do końca, połknąłem na raz. Dobry platformer w panierce nie odpowiadającej każdemu, ale hej! Podobno nie to się liczy. Poczytaj se sam.
Blazkowicz wrócił, skopał faszystowskie dupy, poderwał Curusiową i prawie sprawił, że płakałem. To był shooter, który pokazał, że da się zrobić strzelaninę z sercem, przy okazji przestrzeliwując ich całe tony. Nie da tego nawet matka co Blazkowicza giwery dały naziolom. Piękna sprawa, długa i wciągająca kampania, fajnie że nie grałeś jeszcze? wtf. Projan, pamiętamy [*] Tekst i luźne.
Endless Legend i Dungeon of the Endless oba twory od Amplitude Studios, oba odmienne, oba świetnie się grające. To pierwsze to dobrze uszyta turówka spod flagi 4X z szeregiem nowatorskich rozwiązań, multum jednostek, dobrą zabawą. Ponoć lepszą niż Beyond Earth, które to, SPOILER, do wyliczanki nie wejdzie. Nie jestem fanatykiem turówek, ale jestem fanem Endless Legend. Dungeon of the Endless to tower defense, RTS, turówka, RPG, weź w to zagraj i kochaj. Po prostu.
Mój Everst, mój nemezis, moje piekło, Dark Souls 2. Nie doczołgałem się do końca, nie wiem dlaczego, przecież się nie lękam. Oddałem soulsom 50 godzin z hakiem, a jednak nie. Mimo, że kuszony jestem DLCkami, nie dokończyłem mojej drogi krzyżowej. Może kiedyś, najpewniej przy okazji jakiegoś dupnego remastera/patcha 1.10 dla obecnych posiadaczy, co został zapowiedziany. Być może w 2015, na pewno przed 2020. Nie umniejsza to faktu, że Dark Souls 2 jest znakomitą grą, ze wszystkimi cechami, które tak bardzo lubiły nam sprawiać ból w poprzedniczkach. A może po prostu zwolnię z tymi wszystkimi grami, hm. Podobne, ale niemiłosiernie zmarane technicznie Lords of the Fallen, przez te aspekty w moją wyliczankę nie wpada. Był jeszcze fajny filmik na gikzie o soulsach
Middle Earth: Shadow of Mordor to niewątpliwe zaskoczenie. Wszystkich, graczy, orków, Golluma, wszystkich. Nikt nie spodziewał się, że gra zamiecie w tym roku tak bardzo. Wszystko przez połączenie znanych komponentów w wybuchową mieszankę gore i krzyków nadziewanych Uruk haiów. Długa przygoda, dużo walk, zabawa w system nemezis i hodowanie wszelkiej maści madafakierów gwarantuje nieprzespane noce.
Tak samo jak i Wy, byłem mocno zaskoczony pisaniem dobrych słów pod adresem najczarniejszego z czarnach, szefa wszystkich szefów, Szatyna niemiłosiernego i jego bandy w wydaniu na PS4 w Diablo 3 Ultimate Evil Edition. Głos ten podtrzymuje, a samą grę dopalam od czasu do czasu wbić poziom, zebrać loot, zapchać szczeliny. I tak, nadal gra się w to lepiej na padzie. Zresztą i o Don’t Starve przeczytałem, że feeling na konsolach się zmienia względem pecetów. To też potwierdzam. Sprawdziłem pada i tam – zajebista sprawa. Obie rzeczy powinny Wam kiedyś wpaść do koszyczka. Pady i gry. Zresztą jak ktoś gdzieś pisze, że coś jest lepsze na konsoli, bo pad, tak od sztycha stoję nagi gotowy do akcji.
UFC kupiłem kiedyś dzień po. Na wpół impuls, na wpół chciałem. Na chwilę miało być, do pogrania i odsprzedania. Nie oddam już chyba nikomu, tak dobrze się bije. Zupełnie odmienne niż mashfesty jakimi są Injustice czy Mortal Kombat. Do tego wygląda, Ronda skradła wszystkim serca, a mi za każdym razem szczęka leci na stół kiedy widzę charakterystyczne białe tudzież czerwone chmurki i oni.. się kurczaki pocą. Mocno robi, dobre do oglądania, fajne do grania, to że nie sprzedałem po dziś dzień rozumie się samo przez się.
Przy okazji unboxingu PS4, zatytułowałem go Maszynka do odgrzewania kotletów. To nadal prawda, bo PS4 nie doczekało się jakichś miażdżących ex produkcji. Jeszcze nie. Za to kotlety zrobiły mi serdecznie dobrze, przez co masę czasu wlałem zarówno w Grand Theft Auto V, także online, w który to wariant zabawy nie grałem w ogóle na PS3 i The Last of US Remastered Edition, gdzie podobnie jak i w GTA zagrywam się online, podczas gdy na na last genach tematy te ominąłem. I robią dobrze, mimo wszystko. Nie pochwalam tendencji do wyrzygiwania taśmowego co chwilę tego samego, tylko podrasowanego, ale faktem jest, że bawię się w te gierki często i dobrze. Kto nie wierzy, niech wpada na stream. Jak cholera, nie ma w co grać, gram właśnie w to. Ogólnie na konsoli. Możecie mnie spalić.
Dragon Age siedemdziesiąt godzin Inkwizycja. Siedemdziesiąt, pięć smoków widziałem, jednego zabiłem, romans zaliczyłem (miałkie są). Gram dalej z uporem maniaka z mniejszym lub większym natężeniem, bo Inkwizycja nie wie co na chwilę. Nie. Trzeba mieć czasu w zanadrzu, a tego wiadomo, nie ma za wiele. A jednak! Znajdę i złapię je wszystkie. Dobrze, że jest ich tylko dziesięć. Wydaje się, że mało, ale jak pierwsza mapę robiłem godzin, nomen omen, też dziesięć (!), pierwszą runę zdobyłem po godzinach 69 (!!) (pisownia nieprzypadkowa), bo poboczny quest jakoś mi umknął (wtf), a sam tutorial kończy się po godzinach trzydziestu (!!!), oznacza to, że gikz ożyje gdzieś w 2016. Słyszałem o kończeniu gry w godzin sześćdziesiąt, ale jestem psem na znajdźki. Liżę każdą norę. Koniecznie padem. Tekst.
Wiem, że nie wypada, ale mam w dupie konwenanse, to gikz jest. Bardzo chcę wyróżnić dwa niedokończone twory. Early Access, plażo, ale jakże znakomity. Taki w którym nurzam się co jakiś czas. Pierwszy z nich to Crypt of the Necrodancer, rytmiczny roguelike, skakanie po mieniących się w rytmie disco platformach. Urzekająca muza, dobrze sklejone piksle, prostota rozgrywki, wywindowany poziom trudności, muza. Znakomite cioranie. Drugi twór, prosto z piekarni, kromek chlebek, I am Bread. Mówię całkiem poważnie, choć nie wierzyłem, tak niemożebnie spodobała mi się propozycja od włodarzy z Bossa Studios. Mocno skillowy, bardzo trudny zwłaszcza w rozgrywce na czas, platformer o wielu chlebach. Mocno uzależniający dżem na chlebie, zamiesza w przyszłym roku. O ile spędzam przy obu czas nad wyraz dobrze, halt! Nie kupować, bo to wczesne dostępy, w chlebie mało bułek, a i Kryptę szlifują. Oba warte obserwowania.
Gikz nie sierota, swoje podsumowanie ma. Jestem pewny, że czegoś nie ma, coś pominąłem, w coś nie zagrałem, ale osobiste priorytety kolejkowały wszystko według własnego widzi mi się. Rok 2014 był dobry, dużo się działo, były porażki, miliardy patchy i gówien w sreberkach na premiery, był Secret Service, czy wreszcie Unity. Mam nadzieję, że więcej ochów i achów zastanie nas w roku kolejnym, kiedy to zaczną wyskakiwać giery maści wszelkiej, czego i Wam i sobie życzę. No i jak tam plany na sylwestra? Gramy w grę?
Liczę też na Rambo 2.
Może i wszyscy mają swoje podsumowania i zestawienia, ale ICH dotyczą tego, co się ukazało, nasze tego, w co się grało niezależnie od ukazywania. Więc jesteśmy jedyni, zajedwabiści i oryginalni jak kazachstański plan wunderwaffe. No.
O FC4 to nawet zapomniałem, że się ukazało. Wokół FC3 było pełno hajpu, że takie super inne, wariat wyszczerzał się ze wszystkich środków masowego przekazu i wszyscy dostali korby. A FC4 nie. Znaczy, widziałem jakieś reklamy, wzruszyłem ramionami i wyparłem ze świadomości. Ale nie celowo. Samo mi się tak wyparło.
Komentuję (samotnie), bo pewnie jako jedyny siedzę ejszcze w robocie.
@bosman_plama
Nie jedyny, ahoj!
@bosman_plama
Dzięki tak w ogóle za polecenie kiedyś tam Enslaved, bo nie zwróciłbym kompletnie uwagi na tą grę.
Myślę, że to najbrzydsza gra, w która gralem w przeciągu ładnych kilku lat, ale klimat ma i dialogi między bohaterami dają radę.
Insurgency faktycznie jest wyjątkowo dobre. W różnorakich rankingach przeszło zupełnie niezauważone, a przecież ta gra zasługuje na miłość. Z drugiej strony wyszło bardzo wcześnie w tym roku i nie miało za bardzo konkurencji, bo ze strzelanek na multi wyszedł jeszcze chyba tylko Titanfall (rip) i wspomniany CoD. Pucha.
@teekay
No i nie stało za nimi żadne duże studio. Wszystko wyszło od moda ^_^
ja zaś kolejny raz przeklnę Ciebie, Nitku! boś zaraził mnie i odciągnął od ro 😛 piekielnie dobra gra, a zwłaszcza coopie ^_^
Dobra, dobra. Wszyscy mają podsumowania dobrze, że i Imperator ma. Wprawdzie uważny czytelnik wie, przy której grze Koń rży głośniej, ale i takie podsumowanie chętnie przeczyta 🙂
South Park się udał, bo Ubisoft nie miało czasu go popsuć 🙂
Ultimate Evil bedzie mi się kojarzyło juz tylko z manipulacjami i akcją pewnego dużego polskiego serwisu w stylu “porównamy Diablo 3 z dnia premiery z Ultimate Evil Edition”. A było to już po premierze Reaper of Souls…
Endless Legend grałem i świetne, Dungeon of the Endless kupiłem z 2 godziny temu dopiero i nie miałem jeszcze okazji sprawdzić.
Co do Dark Souls 2 to zakup DLC ma sens dopiero jak skończysz całość z podstawki. Ja jestem po 2-krotnym przejściu – raz z mieczem, raz z różdżką (ten pierwszy sposób zdecydowanie oddziela chłopców od prawdziwych mężczyzn :)). DLC nie pokonałem jeszcze, bo odłożyłem na chwilę i tak już zostało…
Grajcie w Assetto Corsa – bo to nowy mesjasz wyścigów jest i basta
Witajcie w nowym roku w Nowym dniu z nowym a jakże starym bólem głowy ( open bar to cudowna zmora ) 😉
Może wieczorem jak dam rade to zagram w grę 😉
Szczęśliwego Nowego Roku jeszcze raz wszystkim.
A co z Elite: Dangerous? Był hype, oculus itp, a teraz cisza – a ja się biję z myślami, czy wydawać te 200+ zeta, czy nie.
@Yanecky
ie przysiadłem do wersji pełnej na tyle, by o niej coś powiedzieć ponad to co widziałem w becie : )
ale moment, wejdź na gikza za chwilę
Z wyliczonych gier gralem tylko w ducha mordoru, south park, diablo i dragon age i w pełni się z tymi opiniami zgadzam… I to byly w sumie wszystkie gry w jakie gralem w tym roku, taka bieda byla… ;(
Co Ty kurde robisz w tej inkwizycji, ze tak powoli Ci to wszystko idzie? U mnie 80h, 22lvl inkwizytora, romans z Józką zaliczony i 9 smoków ubitych (dzisiaj zabilem 4, tak sie rozpedzilem)! Tylko fabularnie stoje w miejscu bo sie delektuje zabugowanym gejmplejem i spadkami klatek na xbone przy smarowaniu ogniem po ekranie. Sie pieścisz Panie z tą grą, kurde!
@g4mb4re
no kurcze nie wiem co robię. wszystko.
często bywam w twierdzy i romansuje ze wszystkimi, wszystkie questy, znajdźki i nie jeżdżę konno, bo nie mogę na to patrzeć.
a babolek taki miałem dzisiaj
https://www.facebook.com/video.php?v=966070523420860&set=vb.948291048532141&type=2&theater
@Nitek
Takiego babola jeszcze nie widzialem ;p fakt, jazda konno jest jeszcze bardziej kwadratowa niz w skyrimie…
No to postanowienie na 2015: wymaksowac inkwizycje
@Nitek
pytanie na szybkośći: czy questy w obozach obok namiotów (przynieś skałki itp) się kiedyś kończą ? bo nie wiem czy jest sens je robić, jak i tak władzy mam od uja i jeszcze trochę.
@emperorkaligula
Tak, ale na niektórych mapach mam wrażenie, że chyba niekoniecznie więc odpowiedź brzmi tak/nie 😛
@aihS
bo widziałem póki co trzy różne mapy (zaziemie, bagna, oaza z czaszkami) gdzie sa obozy do zajmowania i na kazdej z tych map, quest’a na na minerały miałem 3 razy… gdzie po raz 3ci juz nie robiłem bo podejrzewam powtarzanie w nieskończoność.
na jakiej mapie Ci się skończyły ?
@emperorkaligula
Zaziemie i na wybrzeżu na pewno, na bagnie chyba.