A może tak coś poczytać, zamiast siedzieć tyle przed tym komputerem?

furry dnia 18 listopada, 2016 o 12:05    31 

Listopad. Dni coraz krótsze, idealnie żeby w coś zagrać wieczorem, ewentualnie poczytać. Na półkach księgarni pokazało się parę nowych, ciekawych tytułów. Kto nie napisał jeszcze listu do Mikołaja, zapraszam, choć uprzedzam, że będzie wyjątkowo subiektywnie.

Zacznę od MAG-a i dwóch wyczekiwanych przeze mnie nowości. Po pierwsze 7EW, czyli twarde SF, to za co lubimy Neala Stephensona najbardziej. Księżyc się rozpada na skutek działania nieznanego czynnika, a tzw. amerykańscy naukowcy przewidują, że za kilka lat Ziemia nie będzie się nadawała do zamieszkania. Po drugie, w końcu, Dom z Liści Marka Danielewskiego, horror, ale ponoć oryginalny i wybitnie nieliniowy, w środku książki sieczka typograficzna. Spodziewam się wiele dobrego, ale też obawiam przerostu formy nad treścią. Z drugiej strony… tłumaczył Wojciech Szypuła, książka zaliczyła chyba dwuletni poślizg, był czas dopracować, więc może jest dobrze.

Przy okazji filmu “Nowy początek” (“Arrival”) Zysk i S-ka zdecydował się na wydanie zbioru opowiadań Teda Chianga. Rzecz nie jest nowa, w sprzedaży jest poprzednie wydanie Solarisu, opowiadania bywały tu i tam, ale… “Nowy początek” to ekranizacja tytułowego Historia twojego życia i napiszę wprost, bardzo dobra ekranizacja bardzo dobrego opowiadania. Będzie o kosmitach, ale trochę inaczej niż zwykle. Jako że inne teksty nie są gorsze, a niektóre nawet lepsze, w zasadzie każde warte przeczytania, to nie jest 6-tomowa kolekcja Philipa K. Dicka 🙂 Dodatkowo Zysk, w przeciwieństwie do Solaris wydał ebooka.

Dla czytelników fantasy też trochę wznowień. Prószyński wydał trzeci tom dzieł zebranych Ursuli Le Guin, tym razem opowiadania. Po raz pierwszy przeczytamy zbiór Rybak znad Morza Wewnętrznego, reszta to wznowienia. Z pewnością warto przeczytać “Wszystkie strony świata” i “Cztery drogi ku przebaczeniu”, “Urodziny świata”, oraz “Opowiadanie świata” już raczej dla fanów. Opowiadania są przemieszane, niektóre z Ziemiomorza, niektóre z cyklu Hain, sporo niezależnych.

Z kolei MAG idzie za ciosem i po dobrym odbiorze “Archiwum Burzowego Światła” wydaje coraz więcej Sandersona, także wznowień. Kto lubi, ma okazję przeczytać kontynuację “Mistborn”, tzw. drugą trylogię, “Stop prawa”, Żałobne opaski i “Cienie tożsamości”. Poza tym dostajemy Rozjemcę, wydanego kiedyś jako “Siewca wojny” czy “Elantris” – dopiero przy pisaniu tego tekstu sprawdziłem, że było wydane dziesięć lat temu.

Z nowych-nowych rzeczy, Powergraph proponuje Puste niebo Radka Raka – historię Tołpiego, który łapie Księżyc, a diabeł go rozbija, więc Tołpi rusza do Lublina, do rabina który ponoć umie go naprawić. I oczywiście przeżywa różne ciekawe przygody. Czekam też na nową książkę Wita Szostaka, choć ten zarzeka się, że porzuca fantastykę, to Zagroda zębów” według wydawcy jest “zbiorem miniatur literackich, będących apokryficznymi wersjami mitu Odysa”. Więc tak do końca bym mu nie wierzył 🙂 Genius Creations z kolei już zachwala Wojny Przestrzeni Pawła Majki, która chyba nie zdąży się ukazać w grudniu 2016, jak początkowo zapowiadano. Bosmanie?

Na półce “Dla młodego czytelnika” postawimy… tak kolejne wznowienia. Miesiąc temu pojawił się drugi tom “Harrego Pottera” ilustrowany przez Jima Kaya, dodam że bardzo ładnie ilustrowany. Jeśli chcecie zepsuć sobie niespodziankę, znalazłem filmik, na którym jakiś gość kartkuje ilustrowaną Komnatę tajemnic przy starannie dobranej muzyce.

Drugą książką, na którą ostrzę sobie zęby jest Wodnikowe wzgórze, czyli… historia o gadajcych królikach. A podobno coś więcej, jak twierdzą niektórzy, nie wiem – nie czytałem. Książka pięknie wydana, z kolorowymi ilustracjami, pewnie kupię “dla dzieci”, bo jakoś się nie złożyło.

Na koniec, ze specjanymi podziękowaniami dla Turpiego za cynk, “Superinteligencja” Nicka Bostroma, czyli rzecz o tym, co zrobić, żeby nie dopuścić do powstania i buntu inteligencji przewyższającej naszą, czyli Skynetu. Jeśli czytaliście “Perfekcyjną niedoskonałość” Dukaja, to trochę też o tym. Książka wstępnie przekartkowana, choć czytana będzie pewnie już w 2017r.

Dodaj komentarz



31 myśli nt. „A może tak coś poczytać, zamiast siedzieć tyle przed tym komputerem?

  1. creep

    O “House of Leaves” przeczytałem rok temu i nie mogąc się doczekać, zamówiłem w oryginale. Dotarłem do momentu, kiedy typografia zaczęła mnie przerastać, aczkolwiek początek jest naprawdę… Creepy. To w dużej mierze zasługa przesunięcia perspektywy (Dziennik, w którym ktoś pisze o sąsiedzie, który robił notatki… Z filmu… Etc.) Czyli polska wersja wreszcie wyszła? No, no.

  2. bosman_plama

    Nie spiesz się z tym kupowaniem “Wodnikowego…” dla dzieci, najpierw przeczytaj. Nie jest to tak krwiste jak pełna seksu opowieść fantasy o kretach, ale mimo wszystko lepiej wcześniej sprawdzić.
    Jeśli chodzi o “Wojny…”, to siedzę nad redakcją. Więc książka jest napisana, ale jeszcze nie gotowa. Ponieważ dziś wyjeżdżam do Opola, to redakcję pewnie skończę w przyszłym tygodniu.

        1. iago

          @Cadhi

          Nie no, trochę przesadzam. Ale:
          Watership Down/Wodnikowe wzgórze jest raczej dla nastolatków i starszych dzieci. A ekranizacja – z przyczyn oczywistych – jest o wiele bardziej sugestywna od książki. Znasz najlepiej swoje dziecko, sam zdecyduj czy i czego się będzie bało.

    1. borianello

      @Yanecky

      Mam identyczne odczucie, zdecydowanie najmniej mi ta książka podeszła, przeczytałem jakieś 20% i mi się odechciało. Niektóre przemyślenia cholernie naiwne. Nawet odechciało mi się na długo przez tymi 20%, ale skoro to Stephenson, to czytałem dalej.
      Polecić można, jeżeli komuś podobał się Marsjanin, ewentualnie, jeżeli ktoś lubuje się w klasycznym kinie katastroficznym.

  3. Fantus

    Chiang to jest “must read”. Facet będzie w każdym zestawieniu “the best of” z naszej epoki. Niewiele tworzy, ale każde opowiadanie ryje beret na potęgę.

    Moje ulubione – “Zrozum” – też chyba było inspiracją dla filmu, ale nieoficjalną 🙂 Gdy oglądałem “Limitless” to miałem permanentne deja vu.

          1. Fantus

            @furry

            Nie, chodzi mi o brak motywu “z księgą”, który był w opowiadaniu. Różnica pomiędzy książką i filmem dotycząca tego co spotkało córkę to jest absolutna zmiana wydźwięku tego czym był “dar”.

            PS. Niech mi ktoś powie jak zrobić tu spoler… nie umiem 🙁

            1. furry Autor tekstu

              @Fantus

              Ale przecież w filmie Louise robi to co robi, mimo że wie czym to się skończy, trochę nie rozumiem o co chodzi. Może tylko to, że

              Spoiler! Pokaż

              PS. Spoiler robisz tak.

              1. Fantus

                @furry

                Spoiler! Pokaż
              2. furry Autor tekstu

                @Fantus

                Ale w filmie jest tak samo, tyle że masz to podane w innej kolejności.

                Spoiler! Pokaż

                Zgoda, dokładniej to wytłumaczono w książce, ale w filmie trzeba to opowiedzieć inaczej i jak dla mnie reżyser wybrnął. Kojarzę coś podobnego z wypowiadanego głosem Louise z offu w filmie, w książce było tak:

                Istnienie wolnej woli oznacza, że nie możemy znać przyszłości. A wiemy, że wolna wola istnieje, gdyż sami doświadczamy jej działania. Jest ona nieodłączną częścią świadomości.
                Czy jednak na pewno? Co, jeśli znajomość przyszłości zmienia tego, kto ją zna? Zobowiązuje go do tego, by postępował dokładnie tak, jak wie że postąpi?

  4. Revant

    Btw. z tego co gdzieś czytałem to akurat Stop Prawa, Cienie Tożsamości i Żałobne Opaski to “mini trylogia”, która jest łącznikiem między 1 i 2 “główną trylogią” 😉 a przynajmniej był taki zamysł – 3 “grube” trylogie i 2 “chudsze” pomiędzy.

Powrót do artykułu