Kiedy studio Ninja Theory pokazało odświeżone oblicze Dantego z serii Devil May Cry, rozległ się krzyk przerażenia z milionów gardeł, a potem cisza. Tylko czy było o co drzeć szaty?
Devil May Cry to slasher, mający swoje początki w 2001 jeszcze na Playstation 2. Wcielamy się w postać Dantego, syna demona Spardy i anioła Ewy, który za zadanie miał ocalić świat przed sługusami demona Mundusa poprzez ich eksterminację na szeroką skalę. To się nie zmieniło. Jest Dante, którego pochodzenie jest zgodne z oryginałem, jest Mundus, a w tle przewija się historia Spardy i Ewy. Gromy spadły na Ninja Theory za bezczeszczenie wizerunku Dantego i uczynienie go “emo chłopcem”. Może nie taki emo, ale jednak chłopiec. Przyznam, że mimo iż nie jestem fanatykiem serii, ze względu na wprowadzane dziwactwa w późniejszych częściach, jak przebieranie Dantego w dżinsy znanej marki, czy też bzdurne projekty przeciwników jak np. zainfekowany złem wszelkim czołg czy helikopter, niemniej jednak decyzja Ninja Theory mocno mnie zdziwiła, chociaż patrząc na zmieniającą się facjatę czy nawet głos Sama Fishera, nie powinno być to dla mnie zaskoczeniem. Jednakże klamka zapadła, mleko się rozlało, Dante dostał nowy wizerunek i co? I właściwie to nie przeszkadza. Może to kwestia nastawienia i obojętności względem poprzedniczek, ale w ogóle nie czułem tęsknoty za starym wyglądem D.
Gra zresztą nie pozwala na to. Od pierwszych minut zmuszeni jesteśmy do ciągłej walki, która jest niesamowicie dynamiczna i szybka, mimo stosunkowo prostego systemu kombosów, do których potrzebne będą wam palce pianisty. Przez praktycznie całą grę dochodzą nowe, choć podobne do poprzednich kombinacje, nowe zabawki i nowe zdolności Dantego. Żeby zwiedzić wszystkie zakamarki wykręconego świata Limbo konieczne będzie ponowne ukończenie gry, ze względu na niedostępność wszystkich miejscówek podczas pierwszej rozgrywki. Ta zajmie wam około 8 godzin. Misji lub jak kto woli, poziomów, jest 20, każdy na około 30 minut soczystego wygrzewu z demonicznymi pomiotami. Struktura poziomów, jak to bywa w takich produkcjach, jest korytarzowa, nie bardzo da się zgubić, ale też nie od razu zobaczy się wszystko, bo ścieżki z wszelakimi znajdźkami są sprytnie poukrywane. Poziom trudności jest na pewno niższy niż w poprzednich częściach serii, jednakże do odblokowania kolejnym przejściem gry pozostały jeszcze trzy, w tym wariant gdzie przeciwnik ginie od jednego ciosu, podobnie jak Dante. Level hardkorowy – Son Of Sparda rożni się zestawami przeciwników, którzy nas atakują. I tak w pierwszej misji można się już natknąć na tych największych killerów, których miejsce było w końcowych etapach gry. DMC bliżej do God of War niż do Darksiders, w którym tempo rozgrywki było dla mnie ciut za wolne. Niestety ten podstawowy poziom trudności to nic specjalnego, nawet ten trzeci, najwyższy nie sprawi większych problemów. Wrogowie są miałcy, a zginąć można szybciej wychodząc z domu, przechodząc na drugą stronę jezdni nie patrząc czy coś nadjeżdża.
Dante dysponuje szerokim wachlarzem umiejętności i broni. Oddano nam do dyspozycji standardowy miecz oraz znane już pistolety Ebony & Ivory. Do tego dochodzą dwie anielskie bronie i dwie demoniczne oraz mroczna strona pana D. Wychodzi wtedy zeń wszelka pomroczność i z siłą wodospadu przecina hordy przeciwników. Kombosy dla wszystkich broni wystukiwane są podobnie, można je łączyć, można na ślepo mashować przyciski i zawsze coś wyjdzie. W sklepiku standardowo dokupujemy przedmioty odnawiające zdrowie – tak, D nie odnawia sobie zdrowia automatycznie – czy też pozwalające na kontynuowanie gry po śmierci w dokładnie tym samym miejscu. Bez tego czeka nas cofnięcie do checkpointa, ale te rozsiane są na tyle gęsto, że raczej nie grozi backtracking.
Wszystkie poziomy w grze odbywają się w demonicznym świecie zwanym Limbo, bo tylko tam wszelkie cuda i dziwy są widoczne. Limbo nie jest stuprocentowym odbiciem świata ludzi, a jego wykręconą wersją ulegającą dynamicznym zmianom. Stoicie w pustej uliczce na której nic się nie dzieje? Możecie liczyć, że zaraz ściany budynków zsuną się niebiezpiecznie blisko siebie, ulica zniknie wam spod nóg, a horyzont cofnie się otwierając niewidoczną wcześniej drogę. Robi to wrażenie i dzięki temu gra zyskała oryginalną otoczkę. Jak łatwo się domyślić w Limbo nie natkniemy się na ludzi, za to aż do samego końca będziemy zarzucani nowymi typami przeciwników, czy to będą wersje elitarne zwykłych pomiotów, różniących się od siebie delikatnie wyglądem, ale przede wszystkim statystykami, czy całkiem nowe mięsko. Doliczmy do tego bossów, którzy robią wrażenie i zajmują odpowiednią ilość aktualnej areny, często nie mieszcząc się w ekranie. Niestety mają dwie wady. Jest ich mało, a ich słabe punkty, w których stronę należy pomachać szabelką, są zawsze na wyciągnięcie ręki i na początkowych poziomych trudności raczej nie sprawią problemu.
Gra hula na wyświechtanym na wszystkie strony Unreal Engine 3. Opcji graficznych jako takich nie ma, ot można przesunąć pasek do ujrzenia napisu Ultra, włączyć VSync, który z poziomu tych opcji nie działa, dorzucić tekstury HD, choć zastanawiam się czy nie męczy ich przypadłość VSyncu, bo opcja wydaje się nie działać jak należy. I to by było na tyle. Z pomocą przychodzi podręczny notatnik i plik .ini w którym możemy włączyć VS (a jeśli nie, to w panelu karty graficznej), co jest dobrą opcją. Bez tego grę męczy straszny screen tearing, nawet na wstawkach filmowych. Całość jest dobrze zoptymalizowana, stabilnie przez całą rozgrywkę, nawet przy dużej ilości przeciwników, trzyma 60 klatek. Na karnego jeżyka należy zesłać osoby odpowiedzialne za tekstury, bo o ile jedne są bardzo ładne, tak inne kłują w oczy zbytnim rozmazaniem i zerową jakością szczegółów. Jest bardzo nierówno pod tym względem.
Kwestia ścieżki dźwiękowej to inna para kaloszy. Jednym się spodoba, innym nie. Nie ma tutaj miejsca dla skrzypaczy, trębaczy, harfiarzy i całej załogi dowolnej Filharmonii z dowolnego zakątka świata. Zamiast tego twórcy oddali ścieżkę dźwiękową w ręce zespołu Combichrist oraz Noisia, którzy to skomponowali całość muzyki jaka rzuca się w ucho podczas wesołej sieczki w DMC. I mimo że oba zespoły to w dużej mierze muzyka elektroniczna, tak srogo zdziwiony byłem jak dobrze to pasuje do tego, co dzieje się na ekranie. Mnie tym kupili. Voiceovery wypadają mocno tak sobie. Zresztą jak i standardowa fabuła i nijakie postacie. Dante co prawda rzuca czasem jakimś zabawnym one-linerem, ale całość to raczej klasa B, zgodna z duchem serii.
Jeśli aktualnie nie macie nic na celowniku, nie strącacie kurzu z waszych półek wstydu, możecie stanąć w szranki z demonami i spróbować ocalić ludzkość razem z Dante. To fajny i szybki slasher, który nie zdąży was zmęczyć, a być może wywoła nawet uczucie niedosytu na napisach końcowych. Niestety oprócz bardzo fajnej wizji demonicznego świata, nie oferuje niczego czego byście wcześniej nie widzieli w pozycjach z tej samej półki. A jeśli ktoś narzeka, że nowy Dante nie jest trendy, nie martwcie się. Będzie DLC, a w nim stary Dante. Na życzenie.
DmC to dobre 7/10
PLUSY
– unikalny, dynamicznie zmieniający się świat
– ciekawe, wykręcone areny (DYSKO!)
– model walki dla każdego
– oprawa audio
MINUSY
– jest jednak za łatwo
– mało bossów
– niezbyt dobrze działające opcje graficzne
– fabuła "taka jak zawsze"
– bohaterowie nie zapadający w pamięć
W takich rękawiczkach Dante będzie miał brud za paluchami.
DLC ze starym Dante. So much win…wyjdzie to zagram, bo ten emo boy kaleczy moje oczy
@Kawira
Trochę mi się śmiać chce, z tych wyzwisk od emo. Rzecz jasna nowy Dante wygląda jak wymoczek, ale nie zapominajmy, że klasyczny to również niewiele starszy od tego z DMC młodzieniec z długimi, białymi włosami. Gdybym zobaczył obu panów na ulicy, to raczej oryginalna wersja wyglądałaby mi bardziej na emo. Co nie zmienia faktu, że zachowanie i takie usilne staranie bycia “kul” wygląda u tego nowe zwyczajnie źle. Przynajmniej na trailerach.
A co do samej gry – rozumiem po części jęk fanów, bo przeżyłem coś podobnego przy Falloucie 3. Prawda jest jednak taka, że z tego typu bezmyślnego hejtu trzeba wyrosnąć. Fani Devil May Cry czepiają się już tak niesamowicie niedorzecznych rzeczy jak np. taka sobie fabuła, a z tego co pamiętam z czwórki i również tego, co widziałem wielokrotnie u kumpla na telewizorze, grającego we wcześniejsze części, scenariusza w poprzednich częściach prawie nie było. A to co prezentowano, było często niedorzeczne i minimalistyczne. Tak czy siak ja fanatykiem serii nie jestem. Bardzo fajnie grało mi się w “czwóreczkę” i nową odsłoną z pewnością się zainteresuję. Jak stanieje.
@Kawira
DLC z bialowlosym Dante bedzie calkowicie psulo cala historie gry: https://www.youtube.com/watch?v=PQE1bzH4REA 😛
Ale Capcom to ma glowe. Najpierw robi restart serii, a potem wydaje PLATNE dlc ze stara postacia, dzieki czemu zarabia i na nowych, i na starych. A ci starzy jeszcze im dziekuja za to, ze zostali wychuchani bez wazeliny.
@MusialemToPowiedziec
Na starych chyba średnio zarobili skoro jednak chcą zmienić wygląd :P. Dante to główna ikona Capcomu i w sumie nie chcesz wkurzyć fanów swojego flagowego produktu
@Kawira
No ale przecież ten stary fan kupi grę i wybuli dodatkową kasę na DLC 😛 tak więc [i]MusialemToPowiedziec[/i] ma rację :p
@crisi91
Zanim wyjdzie DLC to gra stanieje :P. A tak btw historię niszczy ten nowy Dante, bo on nie miał matki Anielicy, a białe włosy to efekt krwi demona (Nero też je miał), nie stajl
@Kawira
Stanieje i owszem ale przecież bez DLC grę byś miał i tak taniej niż kupując grę i DLC tylko dlatego że Dante nie ma białej głowy 😛
@crisi91
no, wszystko wyjaśnione.
trzeba było nie ciągnąć za język 🙂
@Kawira
To DLC ma przeciez zapowiedziana premiera na jutro. Wiec trudno, zeby gra staniala. No, chyba ze beda brac z drugiej reki od jakiegos hatera (tylko, co to za fanatyk, ktory bierze swojego grala od innych, a nie opakowanego w sklepie 😛 ).
video player is too small
@Twoja_Stara
łot… poprawione
widocznie nie z każdym video tak można.
thx
@Nitek
ja wciąż mam “too small” 🙁 video, znaczy się…
@aryman222
nadal? u mnie jest już ok…
chyba nadszedł czas żebym się zainteresował jakimiś playerami nut, niekoniecznie YT
@aryman222
@Aryman i wszyscy
sprawdźcie proszę czy wszystkim działa teraz 🙂
@Nitek
Działa tak jak i wcześniej działało. Przeglądarkę niech sobie zmienią, a nie tylko nie działa i nie działa;).
@Goblin_Wizard
to nie wina przeglądarki; mam najlepszą – Chrome 😛
@Nitek
teraz działa 🙂
@aryman222
nie, nie.
to wina moja bardziej niż czytaczy. YT jak widać nie zawsze pozwalał na umieszczenie czegoś bez video, w formie paska.
na szczęście już przetestowałem i do moich potrzeb ma wrzuta player odpowiedni.
sweet.
dzięki za testy 🙂
Dobra robota. Nitek szybki jest.
zajebista jest ta grafika o płaczących diable 🙂
A ja też to mam 😛 I powiem że całkiem fajnie się te demony bije szkoda tylko że tak łatwo to wszystko idzie 🙁
@crisi91
hell and hell rozwiazuje te problemy!
@Yerz
ale trzeba jeżeli dobrze rozumuje najpierw grę przejść a ja bym chciał tak od początku 😛
@crisi91
W Diablo 3 było to zrobione dobrze… oh wait
@Nitek
No właśnie!. Nie można pozwolić, żeby gracz od razu startował od najwyższego poziomu trudności bo mogło by się okazać, że on wcale taki wysoki nie jest i grę skończył by zbyt szybko. Wtedy znowu miał by powód do narzekania, że gra jest za krótka i na co on wydał tle kasy!? Ci gracze to strasznie marudni są i trudno im dogodzić ;).
@Goblin_Wizard
Oh wait, a jak było to zrobione w innych częściach DMC, jakos wtedy nei było tyle marudzenia na to…
Znak czasów?
@crisi91
jednego kurna nie rozumiem – maja dziesiątki (setki?) beta testerów, którzy przechodzą grę tam i z powrotem p o 100 razy; żaden nie powiedział, że jest za łatwo? ile to jest filozofii – dodać tu i ówdzie trochę więcej potworów, zbroi, życia i obrażeń? dżizas, i’m too old for this shit – nie chwytam tego 🙂
@aryman222
Bo testerzy nie testuja, czy gra jest latwa (co najwyzej, czy jest trudna – patrz doniesienie o zmianach w Dishonored, jak sie okazalo, ze testerzy byli za glupi by zrozumiec, ze jak straznik mowi “pietro zamkniete” to nalezy jakos inaczej go ominac i tylko krecili sie po parterze).
@aryman222
Nie jestem pewien, czy istnieją testerzy przechodzący całą grę. O ile wiem, praktyka jest taka, że grupa nieszczęśników morduje całymi dniami jedną lokację, potem tak samo kolejną aż do sprawdzenia, czy dane lokacje nie zawierają błędów. Po czymś takim testerom raczej nie chce się już gry przechodzić:P.
@aryman222
Tester raczej nie ma wpływu na coś takiego, bo to podchodzi pod działkę designera, a nierzadko jest wytyczną samego prezesa 😉 Oczywiście zależy od firmy, ale teoretycznie prędzej temat byłby poruszony przez staff testera przy kawie z producentem. Na listę bugów nikt by czegoś takiego nie wrzucił.
Dobry patent z wrzuceniem tła dźwiękowego dla tekstu, tak na samym początku, żeby grało sobie w tle w trakcie czytania, nie wiem czemu tak rzadko stosowany, sprawdziłby się przy niejednej okazji.
@brokilon
Widocznie autor recenzji zaczytuje się w blogach o modzie. Tam jest to standardem od 5 lat
@jan kowalski
Janek uderza ponownie. Niczym piorun z jasnego nieba!
@Kirq
http://youtu.be/p5R7RWW6Xw0
@Kirq
i poraża erudycją, tudzież oczytaniem 🙂