Są takie chwile, kiedy zdajemy sobie sprawę, że jakiś element rzeczywistości przekracza granice naszego pojmowania. Kiedy zdarza się to dzieciom, często od rodziców słyszą: "nie próbuj zrozumieć, za młody jesteś". Jak każdy kij, ta sytuacja również ma dwa końce – w pewnym wieku dostrzegamy, że niektóre sprawy przestały być zrozumiałe, mimo że jeszcze kilka lat wcześniej takimi były…
Zacznijmy od tego, że z niemałą przyjemnością grało mi się w Batmana: Arkham Asylum. Był wprawdzie irytujący etap uciekania przed wzrokiem Stracha na Wróble, oraz idiotyczna walka końcowa, w której sterowanie, w połączeniu z nietypową pracą kamery, uniemożliwiło mi jej własnoręczne przejście, ale samą grę oceniłbym na mocne 8/10. Tak wysokiej oceny nie mógłbym wystawić kontynuacji, czyli Batmanowi: Arkham City. Coś w tej grze było nie tak; próbowałem kiedyś to wyrazić na Gamecornerze, ale dopiero podczas grania w Darksiders II w pełni zrozumiałem gdzie tkwi problem.
Podczas kilkugodzinnego (więcej nie dałem rady) kierowana poczynaniami Śmierci zrozumiałem, że dość mam traktowania mnie niczym dziecka, albo nieskomplikowanego zwierzątka. Wiadomo, że gry polegają na pewnej umowności – twórcy wymyślają jakieś zasady i tworzą otoczenie, w którym gracze bawią się zgodnie z ustalonymi regułami. Zdaję sobie sprawę, że w kategorii slasherów do kanonicznych reguł należy wielka broń, morderczy rzeźnik jako główny bohater, oraz setki przeciwników do posiekania. Wielkiej fabuły od tego rodzaju gier się nie spodziewam, wiec rozczarowania konstrukcją typu: "Idź i naparzaj, aż ocalisz ludzkość i brata" nie doznałem. Grafika też mnie nie zaskoczyła; byłem świadom wszelkich konsekwencji wynikających z portowania gry konsolowej na PC. Jeśli natomiast deweloperzy wymyślają pewną konwencję to chciałbym, aby się jej trzymali, albo chociaż bardziej ukrywali odstępstwa od niej.
Darksiders II zaczyna się klasycznie: jest misja do wykonania i heros, który się jej podejmie – jeden z czterech Jeźdźców Apokalipsy. Śmierć, bo tak mu na imię, jest totalnym badassem, twardzielem, który – razem ze swoją ekipą – miał zniszczyć Ziemię. Teraz musi ją jednak uratować, czy raczej odbudować; niezły zwrot akcji, ale nie w tym rzecz. Kłopot w tym, że główny bohater nie jest wcale killerem, tylko jakąś popierdułką.
Często musimy akceptować pokrętne tłumaczenia odnośnie powodów, dla których bohater jest słaby na starcie gry; w Darksiders II nie wysilono się na żadne, a przynajmniej ja takich nie zauważyłem. Filmik wprowadzający informuje nas skąd bierze się niesamowita moc czwórki jeźdźców, chwilę potem jeden z nich potrzebuje kilkunastu ciosów, żeby położyć pierwszego (najłatwiejszego?) przeciwnika. Żadnych mocy specjalnych, czy morderczych uderzeń. Nawet wygląd bohatera nie poraża; jest najmniejszą postacią jaką było mi dane spotkać podczas krótkiej przygody z tą grą. Dlaczego Rada Spopielonych na swych czempionów wybrała kurdupli mniejszych niż byle lodowy potwór? Nie wiem. Niby wielkość się nie liczy, ale Jeździec Apokalipsy chyba powinien być słuszniejszej postury…
Może chociaż mentalnie Śmierć pasuje do przypisywanej mu roli? Niestety nie. W liniach dialogowych przypisano mu sporo bezczelnych i butnych wypowiedzi, ale pozostają one w całkowitej sprzeczności z zachowaniem bohatera. Po utarczce słownej z danym rozmówcą, jak gdyby nigdy nic, Śmierć zgadza się pójść dla niego po przysłowiowe kapcie. Nie jestem w stanie ani polubić takiego bohatera, ani wczuć się w jego rolę czy sytuację.
Niekonsekwencja – to nie jest główny grzech tej gry. Nie jest nim również fatalne sterowanie, choć trzeba przyznać, że potrafi zdenerwować. Samo konfigurowanie jest drogą przez mękę, a i tak wiele opcji w ogóle nie podlega zmianie. Na klawiaturze mam ok. 100 przycisków, ale w Darksiders II o tym jaki cios wyprowadzę decyduje ilość kliknięć lewym (lub prawym) przyciskiem myszy, plus ewentualne przerwy między kliknięciami. Nie muszę chyba pisać, jak bardzo ten "intuicyjny" system nie sprawdza się w ogniu walki…
Tym co najbardziej mnie sfrustrowało, jest budowanie akcji na zasadzie: "rozrzućmy banany, małpy same się znajdą". Jest to przypadłość do dawna trawiąca świat gier. Mam na myśli zbieranie ukrytych gadżetów oraz docieranie w umyślnie ukryte miejsca. Miało to jakiś sens w platformówkach – biegnie taki Mario, tu zbierze owoce, tam wskoczy wyżej i zgranie kilka monet. W erze gier trójwymiarowych bieganie po całej mapie, po to by odnaleźć dziesiątki, a nawet setki ukrytych "skarbów", czy gadżetów jest jednak zwyczajnym pochłaniaczem czasu, nabijaczem "gro-godzin" na Steamie. Wielu graczy chętnie wdrożyło się w system osiągnięć i poświęca swój czas na bawienie się w kotka i myszkę z deweloperami. Mnie to nie interesuje, ignoruję takie zabawy, kiedy tylko mogę. Gorzej jeśli gra jest tak zrobiona, że opisywany system zbyt mocno mi się narzuca.
W ostatnich latach najbardziej jaskrawym przykładem takiej przypadłości był moim zdaniem Batman: AC. Zaczął się obiecująco, by po kilkunastu godzinach grania zamęczyć mnie niezliczonymi zagadkami, wyzwaniami i ukrytymi "skarbami". Nie dało się przelecieć 10 metrów nad miastem, żeby nie natknąć się na kolorowe znaki zapytania wołające: "Mam banana! Mam banana! Małpka wyląduje? Tak, wiem – śmiertelnie poważny Batman ratuje miasto, ale… Mam banana! Mam banana!". Jak można z pasją ganiać za złoczyńcami, kiedy "mroczne Arkham" wygląda jak plac zabaw (fakt, że po zmroku), upstrzony setkami miejsc poświęconych różnym rozrywkom? Tak nie da się zachować konwencji, ani utrzymać napięcia. Niczym rasowy szympans zacząłem bawić się na placu zabaw, bo po dłuższej chwili stwierdzić, że nie mam już ochoty. Ani na latanie od pytajnika, do pytajnika, ani na próbę ponownego wczucia się w postać Batmana.
Vigil Games, w swym Darksiders II, osiągnęli nowy poziom realizacji wyżej opisanej koncepcji "banany – małpa". Przewagę uzyskali "jakością", a nie ilością takich elementów. Sama gra i jej mapa jest dużo prostsza niż w ostatnim Batmanie, wiec i ukrytych miejsc jest mniej. Za to dotarcie do nich jest trudniejsze, nieraz możliwe dopiero na późniejszych etapach gry. Kilkanaście minut wspinania się, oraz biegania tam i z powrotem, może okazać się bezowocne, gdyż twórcy zaplanowali dotarcie do "skarbu" nieco później; o czym dowiadujemy się dzięki Google. Ręce opadają w takich momentach. Jest banan, małpka skacze i skacze, ale jeśli za wcześnie zechce zerwać banana z najwyższej gałęzi, to dostanie po łapkach. Całe to skakanie po ścianach i wbudowanych w skały uchwytach/belkach* jest dodatkowo utrudnione poprzez przedziwnie zachowującą się kamerę. Niestety nie da się zmienić jej ustawień, ani pominąć nużących etapów zręcznościowych, gdyż skorzystanie z atletycznych umiejętności bohatera często jest konieczne, dla dostarczenia Śmierci na pole kolejnej bitwy.
Po kilku godzinach grania, staje się jasne, że Śmierć nie jest rzeźnikiem obiecywanym w trailerach, tylko chłopcem na posyłki, który walczy (niezbyt spektakularnie) lub wspina się po skałach, w zależności od potrzeb. Wtedy mamy do wyboru dwie opcje: albo przyzwyczajamy się do "stylu" Darksiders II, albo porzucamy ten tytuł. Ja należę do drugiej grupy, nie takiej gry spodziewałem się po dobrych recenzjach na Metacritic.
Ktoś może powiedzieć, że widocznie ten gatunek gier nie jest dla mnie. I będzie miał trochę racji. Ale tylko odrobinę. Faktem jest, że unikam gier zbyt płytkich, czy monotonnych; slashery nigdy mnie nie pasjonowały. Z drugiej jednak strony, lubię gry z dużą ilością akcji i potrafię czerpać radość z niezmąconej orgii zniszczenia. Najlepszym tego przykładem jest gra Prototype. Z dużą przyjemnością przeszedłem ją dwa razy, niektóre zadania poboczne wykonując tylko dla radosnej demolki. Tyle, że w Prototype po informacji, że gram jako potężny bohater, nie okazało się, że heros nie potrafi wleźć na trzy metrową skałę, gdyż twórcy taką opcję mają w planach na późniejszy etap… Zatem bezmyślna młócka, pod byle pretekstem, wchodzi w grę, ale nie w takim niestrawnym sosie jak w Draksiders II.
Mógłbym w tym miejscu zakończyć swój wywód o w/w grze, ale jeśli mam być szczery, to jest coś jeszcze. Muszę bowiem przyznać, że był czas, kiedy przeróżne głupoty i ściemy w grach kupowałem bez zmrużenia oka, a radość z grania miałem nawet przy naprawdę niedopracowanych tytułach. Od kilku lat mam z tym coraz większy problem i nie potrafię znaleźć innej przyczyny niż… wiek. Wraz z każdym rokiem grania coraz trudniej mnie zadowolić, coraz krytyczniej patrzę na kolejne tytuły. Rety, a jeśli pewnego dnia w ogóle nie będzie mi się już chciało grać?
PS Obrazek ilustrujący ten artykuł narysował oczywiście Nitek. Wielkie dzięki za jego pracę. Zwróćcie uwagę na bogactwo detali – młodzieniec na wewnętrznym torze nie biegnie z pałeczką…
PSS Mamy jakąś młodzież na portalu? Jak Wy odebraliście Darksiders II?
* Mówi się, że nieuchronna jest śmierć i podatki. Widać Stwórca z Darksiders II też to wiedział, skoro na nadejście Śmierci tak dobrze przygotował skały i jaskinie 😉
Po prostu z wiekiem nabiera się więcej krytycyzmu 😛 Przynajmniej takie me zdanie. Dawniej w zamierzchłych czasach młodości, mogłem grać prawie we wszystko. Teraz jak gra jest głupia, albo nie sprawia frajdy to do kosza. Tak samo jest (u mnie przynajmniej) z filmami, książkami, serialami.
@mokraTrawa
morka czy ci sie szybcjej moze strona laduje ?
@s2892
Trochę szybciej niż przez weekend, ale rewelacji nie ma 🙂
@s2892
Chociaż komentowanie dużo szybciej przebiega i szybko się pojawiają, podstrony też. Na główną ciężko wchodzi.
@mokraTrawa
pecha miales z gloowna .. bo wlasnie wywalalem cache.. i ty mi go tworzyles 😛
@s2892
Heh a to sorry 😛
@mokraTrawa
ciesze sie ze ci szybciej chodzi .. bo patrzac na dystans jaki masz teraz do serwera .. to podobna instalacja na home.pl powinna przyspiszyc jeszcze sprawe.
@s2892
No to wypas, już teraz jestem pod wrażeniem. Myślałem jak dziś wszedłem, że już po remoncie 🙂
@mokraTrawa
ciesze sie .. to poprostu jest dobry provider.. ktory dostarcza to co zamowilem .. i pomaga 🙂
no ale dzieki temu spokojnie sie bede zabieral za modernizacje home.pl
@s2892
Jeśli jest jakikolwiek lag to jest nieodczuwalny. Spokojnie mogłoby to zostać w AU ;]
Jako Twój równolatek mogę stwierdzić, że nie, to nie kwestia wieku. To naprawdę jest kwestia tego, czego po podobnej zabawie oczekujemy. Tak, “Darksiders II” jest słabsze od jedynki. Brak mu konsekwencji i świeżości która towarzyszyła przygodom Wojny a sam Śmierć zbyt często zachowuje się jak zwykły paź. Ale znajdźki akurat są tu rozrzucone identycznie jak w części pierwszej, i to jest norma w takich grach zeldopodobnych. Można je zbierać, można nie zbierać, ręki nikt nie wykręca. Po screenach natomiast widzę podstawowy powód dla którego gra Ci się w to źle – sterowanie. Ta gra jest kompletnie niezoptymalizowana pod K+M.
@Pjotroos
Właśnie dokładnie to o sterowaniu chciałem napisać. Na padzie kombinacja A, A, A, A i pochodne są niesamowicie wygodne i człowiek jakoś podświadomie łapie rytm. Ja gry TPP zaliczam do gier wymagających pada i dzięki temu unikam frustracji choć w Dark Souls z obowiązku próbowałem na klawiaturze grać żeby móc wrażenia przedstawić.
@aihS
No dokładnie z tego samego powodu sprawdziłem ten schemat sterowania w Darksiders II. Różnica między D2 a Arkham Asylum jest kolosalna, w tym drugim jakoś dużo sensowniejsze granie myszą było.
@Pjotroos
to fakt, sterowanie zoptymalizowano pod pada, ale jako “hardkorowy koksu PC” nie mogę używać narzędzi Szatana 😉
@aryman222
Kierownica czy joystick to też narzędzia szatana? Nie, po prostu kontrolery do konkretnych typów gier.
@aihS
fakt – joystick i kierownica mają swoje konkretne zastosowania. pad zapewne też, ale zbyt rzadko gram w bijatyki czy slashery, żeby go kupić i przekonać się.
To nie jest kwestia wieku 😀 Po prostu robią coraz większy kicz. Myślałem, że mam “kryzys” gracza. Siadłem do większego grania po długiej przewie …. i wszystko coś jakoś nie tak…… ale….. SĄ! perełki i to nawet w klasie AA a nie w Indie.
A nawet nie perełki potrafią bawić. W SC2 gram ze swoimi kolegami z klas z liceum i z podstawówki. Ekipa 30+ w 4v4 to jest WYCZES.
na szybko, to u mnie kwestia jest taka – odkad mam stale lacze do internetu, bardzo rzadko tworcy sa w stanie zaoferowac mi wciagajaca na dluzej rozgrywke single player… po prostu tylko cos naprawde wyjatkowego moze zastapic rozgrywke z zywymi przeciwnikami – syndrom multiplayerowca, kropka.
Jeszcze nie zapoznałem się z Darksiders 2. Nie mam za bardzo czasu i zapewne w tym miesiącu w ogóle za wiele nie pogram, więc ciężko mi porównać D2 do D1. Jednak zaniepokoiło mnie to, że klasyfikujesz D2 jako slasher. W jedynce walka to było jakieś 20% czasu gry ( bez skupiania się za bardzo na znajdźkach ), a sam gameplay był zróżnicowany wystarczająco, by gra nie była slasherem jak “God of War” czy nowa “Castlevania”. Właśnie określenie pierwszej części jako “Zelda na sterydach” bardziej moim zdaniem oddawało, czym ta gra była. Taki “miszmasz” zresztą przysłużył się grze i była ona odebrana bardzo pozytywnie jako powiew świeżości ( no i tak mało o niej było w mediach, że sam kupując ją tak naprawdę nie wiedziałem co kupuję ). Mam cichą nadzieję, że jednak D2 również okaże się zeldopodobną grą, a nie slasherem 🙂 W tego typu gry gram tylko na padzie, więc sterowanie raczej mnie nie rozczaruje.
W B:AC rzeczywiście tych zagadek jest strasznie dużo. 400 zagadek podstawowych + 40 zagadek dla Catwoman. No i niby mają one sens, bo ratujemy w ten sposób zakładników Riddlera, ale 400 to ZA DUŻO 🙂 Mimo tego, początkowo B:AC nieco mnie rozczarowało, ale po trzykrotnym przejściu gry i zrobieniu tych “kilku” zagadek naprawdę uważam, że gra jest lepsza niż B:AA. No i nieważne ile czasu spędziłem w grze uwielbiam nadal szybować przez Arkham City właściwie bez lądowania. No i chyba wiek nie ma nic do rzeczy. Co prawda nie jestem antykiem, ale mi, 31-latkowi taki Batman się podoba, a pierwszy Darksiders był nie mniej świetny.
@j_uk_dev
w jedynkę nie grałem (założyłem, ze skoro D II jest tak dobrze oceniana, to zacznę od współczesnego hitu), ale z mojej przygody z dwójką zapamiętałem tylko walki. reszta jest… nijaka. bohaterowie poboczni płytcy i małomówni, kraina/mapa to w zasadzie niezbyt urodziwy tunel z nielicznymi odgałęzieniami, na końcu których zwykle jest skrzynia, do której trzeba doskoczyć, także nie ma tu nic interesującego poza walką… czasem trzeba trochę poskakac, zeby dotrzeć do przeciwnika, ale dla mnie to nie urozmaicenie, czy atrakcja, ale nuda i frustracja 🙂
PS. za Batman AC jeszcze pewnie się kiedyś zabiorę, ale bez rozwiązywania żadnych zagadek i bez podejmowania żadnych wyzwań.
@aryman222
Jedynka jest fajniej napisana, bardziej skondensowana i ogólnie lepiej pomyślana. No i ma naprawdę niezłą historię w tle, jeśli lubisz takie komiksowe klimaty. Dwójka to średniak niestety, nie wiem za co zbiera te wysokie oceny, chyba za sam fakt bycia pierwszym dużym tytułem po letnim poście.
@aryman222
No i chyba w tym przypadku to trochę błąd zaczynać od dwójki ( aczkolwiek mogę się mylić ). Tak jak napisałem, jedynka to był powiew świeżości. Gameplay sklejony z różnych gatunków, ale wszystko składające się w całkiem niezłą całość. Fabuła, no szczerze to ja do dziś nie wiem, czy zrozumiałem o co tam właściwie chodziło, ale jej absurd z jakiegoś powodu czynił ją interesującą. Jeszcze napiszę, dlaczego akurat nie widzę D1 w gatunku slasherów. Przy pierwszym przejściu gry spędziłem dosłownie 20% całego czasu walcząc. Dodatkowo slasherowa część nie do końca ma slasherowy feel. W porównaniu do “klasyków” gatunku jest tu o wiele łatwiej jeśli właśnie przestanie się walczyć jak w slasherze. Teraz “apocalyptic” robię i walki nie sprawiają większego problemu, głównie właśnie z powodu zmiany stylu gry. Pamiętam ile to ja się namęczyłem kiedyś na normalnym poziomie, ale traktując potyczki jak button mash. W Darksiders tak się da wygrać, ale w ten sposób będzie trudniej. Reszta to zagadki ( których nie brakuje ) i część zręcznościowa. Kiedyś spotkałem się z opinią, że Darksiders jest czym jest, bo twórcy nie mogli się zdecydować co właściwie chcą stworzyć. Moim zdaniem jest wręcz odwrotnie. Darksiders jest tym, czym powinno być. Wczoraj akurat twój tekst skusił mnie by na godzinkę odpalić Darksiders i przejść trochę dalej. Nie grałem już sporo czasu, a co jest ciekawe, po uruchomieniu właściwie natychmiast załapuje się jak w to grać. To co mi się w jedynce nie podobało to backtracking. Wracanie przez te same korytarze. Później kiedy ma się konia można przemieszczać się szybciej. Są też serpentyny ( jeden z ciekawszych pomysłów na fast travel 🙂 ). Ale mimo tego jakoś nie podobała mi się konieczność odwiedzania tych samych lokacji po raz kolejny. W dodatku Darksiders poszedł trochę w oldschool i nie prowadzi gracza za rączkę. Żadnego kompasu nie ma, żadnego wskazania celu itp. Niby idzie się jak po rynnie, ale jak musisz odwiedzać te same lokację, to budzi to wątpliwości w rodzaju “czy aby idę na pewno w dobrym kierunku”.
W Batmanie zrób chociaż misje AR oznaczone “W”. Trochę przy nich przyjdzie się napocić, ale za nie jest dodatkowy gadżet. Poza tym w sidequestach czasami dostaje się gadżety. Natomiast zagadki Riddlera są głównie po to, by uratować jego zakładników. Uparłem się, że uratuję wszystkich, więc może uda mi się to pod koniec roku ( w tygodniu może 10-20 dodatkowych zagadek robię 😀 ). Ale żałuję, że gry nie przerywałem sobie zagadkami w czasie wykonywania “story”, bo byłoby o wiele ciekawiej. Nie lubię grać po skończeniu gry, bo nie czuję żadnego celu w tym.
Poza tym, w związku z tym co napisałeś wcześniej o B:AC, to to nie jest Gotham. Super by było polatać po Gotham. Gotham widać zza murów Arkham City. Jeśli spróbujesz przelecieć, to zaczną do ciebie strzelać karabiny maszynowe. Naucz się też nurkowania. Wraz z boostem i nurkowaniem ( tego akurat uczysz się później w grze, ale jak wiesz jak to robić, to możesz tak szybować od początku ) można właściwie latać bez lądowania.
@j_uk_dev
ha, czyli jednak podtytuł AC, nie jest przypadkowy 😉 zaraz to poprawię 🙂
PS. kurde, zaczynam się napalać na ponowną wizytę w AC… może tym razem mnie wciągnie…
@aryman222
Znów pograłem sobie godzinkę w D1 ( jestem na etapie przekierowania promieni w celu uwolnienia Azraela ) i jest tak jak pamiętam z przechodzenia na “normal” – więcej czasu spędzam rozwiązując łamigłówkę ( tych zagadek z portalami to sam Portal by się moim zdaniem nie powstydził ) niż walce. Chyba w ciągu godziny ze dwa razy walczyłem wjeżdzając windą wyżej ( wiadomo, winda-arena, zapchajdziura 😉 ). Nie wiem jak jest z D2, ale właśnie przyszło mi do głowy, że w jedynce bardzo fajnie rozłożono przyznawanie dodatkowych zabawek wraz z postępem w grze przez co niemal do końca dostajemy co jakiś czas coś nowego. Często zdarza się, że gra odkrywa wszystkie karty zbyt szybko i później poza samym przechodzeniem “story” nie oferuje już nic nowego. Pierwsze Darksiders radzi sobie na tym polu naprawdę dobrze. Może w weekend jeśli będzie paskudna pogoda, to zaopatrzę się w Darksiders 2 😉 Może rzeczywiście powinieneś spróbować z jedynką najpierw. Całkiem fajnie jest tam wyjaśnione, dlaczego War nie ma swoich mocy i całego paska energii ( no, ma przez kilka chwil na początku 😉 ).
@j_uk_dev
W dwójce też jest to wyjaśnione, ale bardzo późno – wszyscy czterej dostają pełnię swoich mocy tylko wtedy, gdy działają w imieniu Rady Spopielonych. Śmierć na własną rękę próbuje dojść co się stało, więc ma tylko to co sam sobie uzbiera. Co do tempa zbierania zabawek – zamysł był ten sam, ale pacing gry raczej ogólnie leży w porównaniu do części pierwszej. Spróbuję jutro skrobnąć tekst nieco bardziej wyważony, jeśli czas pozwoli.
@Pjotroos
Jeszcze dla potwierdzenia tezy o małej ilości walki w jedynce. Właśnie pokonałem Stragę ( Straga? Nie wiem jak odmienić jego imię ) i zacząłem Eden. Nie pamiętam ile jeszcze do końca zostało, ale według statystyk:
Time in Combat: 03:12:38
Total Game Time: 14:38:51
Łatwo policzyć, że na “slaszowaniu” spędziłem do tej pory 23% czasu gry. Zresztą jakoś dziwnie łatwo mi się gra. Strag pokonałem za pierwszym podejściem. Pamiętam jak męczyłem się z tymi robotami, którym trzeba “naskoczyć” bawiąc się teleportami, a teraz pokonuję je w mniej niż minutę. Kilka razy na wszelki wypadek wchodziłem w opcję upewnić się, że to “apocalyptic”.
@aryman2222 i @Pjotroos – na pewno dwójka ma podobne statystyki. Możecie się podzielić jak to wygląda w sensie Time in Combat / Total Game Time?
@j_uk_dev
Ostatnio jak sprawdzałem, nieco ponad 20h gry, około 4,5 walki. Proporcje niby podobne, za to jest więcej bezcelowego jeżdżenia. Gra nadal nie ukończona, właśnie zacząłem trzecią dużą lokację z – jak można przypuszczać – czterech. Zbieram się do napisania “Pięciu rzeczy które warto wiedzieć…” z nieco pełniejszym spojrzeniem na grę, potrzebuję tylko jednego w miarę normalnego dnia.
Co do jedynki – ja miałem identycznie przy drugim przejściu. Fragmenty, na których wcześniej się męczyłem, poleciały szybciutko. Jeśli na czymś stanąłem na dłużej to raczej na sekcjach które ledwo pamiętałem. Widać palce swoje wiedzą, wystarczy je raz nauczyć, bo identycznie miałem właśnie z tymi robocikami i ze Stragą. Ale to i tak jeszcze nic. Dwójkę zacząłem na Normal, po półtorej godziny przerzuciłem na Apocalyptic i już parę razy musiałem sprawdzać, czy aby poziom sam do normala nie wrócił, tak lekko szło (nie wrócił :().
@Pjotroos
Dzięki za odpowiedź. Właśnie o coś takiego mi chodziło. Grając w jedynkę mam wrażenie, że nie ma wiele bezcelowego biegania. Aczkolwiek powroty do Samaela i kolejne eskapady z tego “huba” były takim niepotrzebnym moim zdaniem zabieraczem czasu. Jednak nie odczuwało się bardzo tej bieganiny. Mam bardziej odczucie, że większość czasu spędzam na łamigłówkach ( w wieży Stragi, gdy uwalniamy Azraela praktycznie cały etap składa się z łamigłówek przerywanych krótkimi potyczkami kilka razy ).
Co do tej “pamięci palców”, to już gitarzyści wystarczająco udowodnili, że palce pamiętają 😀 A przyznam, że ja pierwszy raz w Darksiders grałem w dniu premiery gry, więc dawno temu. Gra ta zapadła mi w pamięć jako dosyć trudna nawet na normal. Były momenty, kiedy grając teraz na apocalyptic pomyślałem “no ładnie, mam prze**ane”. Np. przed walką z Tiamat, z którą męczyłem się niesamowicie na normal. Myślałem, że zjem pada, było aż tak frustrująco źle. Teraz tylko ta pajęczyca sprawiła mi trochę kłopotu ( może ze 3-4 razy musiałem podejść ). Więc wiem, że dwójkę na pewno zacznę od razu na apocalyptic. Dzięki za informację 🙂 Zapewne w weekend zaopatrzę się w Darksiders 2, ale nie zacznę grać dopóki nie skończę jedynki skoro już zacząłem ją 😉
Batman:AC to akurat jedna z niewielu singlowych gier, która mnie w tym roku wciągnęła – z tym, że ja ignorowałem zagadki, za to robiłem questy poboczne, bardzo klimatyczne zresztą.
Darsiders 2 sprawdziłem na Onlive i znudziło mnie po jakichś 5 minutach – zupełnie nie dla mnie gra, z kreskówkową grafiką.
nie lubię slasherów, mam uczulenie na pada, przy DS1 bawiłem się równie rewelacyjnie co DS2. Kapitalnie wyszła dwójeczka – bardzo wygodne sterowanie K+M (bez problemu robiłem wszystkie ciosy jakie chciałem, unikałem wszystkiego i kamera nie przeszkadzała), ogólnie bardzo dobra praca kamery, poza jednym irytującym momentem (dla porównania w sleeping dogs jest skopana na maxa kamera), KAPITALNIE zaprojektowane poziomy, “zagadki” na lekkim i przyjemnym poziomie, oszałamiające widoczki i cholernie mi odpowiadający styl graficzny. Combat szybki i widowiskowy + ciekawie urozmaicany wraz z postępami. Wybitne udźwiękowienie, zarówno VA jak i muzyka. Zakończenie też mnie usatysfakcjonowało i wyczekuje DS3, dla dalszej części historii. Wady ? Ekwipunek nie do końca przemyślany, jak już się zrozumie o co chodzi to można robić bronie gwarantujące nieśmiertelność.
Uwagi do tekstu:
Śmierć nie jest żadnym bogiem czy supermanem polecam poczytać więcej lore, zanim zaczniesz krytykować “słabość” głównego bohatera. Raiderzy są nefalemami, a oni mają takie a nie inne rozmiary.
Co do “starzenia się” gram, będzie ponad 15lat, trochę się zmieniło podejście do gier: szukam teraz w grach wciągającego scenariusza, ciekawego świata, fajnych postaci – gameplay zrzucam na dalszy plan, a grafika w ogóle się nie liczy – mowa o singlówkach.
Coś w tym jest, w Arkham City grałem od początku do końca fabuły ignorując całkowicie wszystkie ,,popierdółki” (za wyjątkiem kilku misji pobocznych) i w momencie, kiedy próbowałem jeszcze trochę w to grać po finale czar prysł :/ Nawet misje poboczne, chociaż wyglądają na trochę bardziej rozbudowane, to w głębi rzeczy ganianie po mapie… Cóż, może i wraz z wiekiem prymitywizm rozgrywki zaczyna przeszkadzać, ale za to człowiek zaczyna doceniać inne tytuły. 😉 Poza tym średnia wieku graczy się zwiększa więc tytułów ,,dla emerytów” też będzie przybywać 😛