Dishonored ograne!

Yarod dnia 13 października, 2012 o 11:58    45 

W ostatni piątek miała miejsce premiera Dishonored, w naszym gronie, starych wyjadaczy, chyba przyćmiona premierą XCOM'a.

 Ja mimo, że rocznikowo i stażowo graczem tez jestem już nieco wiekowym, i cierpiącym na chroniczny brak czasu, to mimo wszystko (tak, grzeszę z premedytacją 🙂 ) bardziej czekałem właśnie na "Zniesławionego" czy jak tam byśmy przetłumaczyli "na nasze". Powód jest prosty: jestem fanem fajnych, ciekawych historii, specyficznej a'la a Deus'owej mechaniki, a dodatkowo po zagrywaniu się lata temu w Arcanum, także fanem "magii i pary", zaś nowa gierka Bethesdy idealnie mi pod ten schemat podpadała.
Przynajmniej na trailerach – które zresztą budziły w naszym szacownym gronie mieszane uczucia. Jedni twierdzili, że jest super, inni że za łatwo, jeszcze inni, że wygląda to na kompletną kaszanę. Postanowiłem więc "nabyć drogą kupna" i przekonać się samemu. A co!

Dishonored_2012_10_14_16_30_22_705.jpg

Po paru godzinach z grą postanowiłem skomentować relację z Live z Dishonored, ale pchnięty lekko przez Kolegium Redakcyjne w osobie Nitka, postanowiłem spłodzić (niechaj niebiosa mi wybaczą) taką oto minireckę/relację z pola bitwy. A więc krótkimi żołnierskimi słowy, szybki przegląd co jest fajne, a co nie fajne w najnowszej grze od Bethesdy.

Dishonored_2012_10_14_12_47_07_840.jpg

Na plus:

– KLIMAT! – jest naprawdę świetnie: gęsto, mrocznie, niejednoznacznie -> super.
– Postacie: świetnie oddane, te główne (zlecający misje itp) jak i zwykłe "przeszkadzajki", nie czuje się że to "kukły na sznurku"

 

– Poziom szczegółowości świata: czuć stary dobry klimat HalfLife 2, lokacje są świetnie zaprojektowane, postaci obsługują rożne urządzenia, przedmioty i są świetnie animowane, zachowują się w sytuacjach zagrożenia, tak jak byśmy się tego spodziewali po ludziach (i nie ma miejsce na sytuacje oskryptowane, że np. poddusimy kogoś zanim zacznie krzyczeć, a strażnicy i tak wpadają do pomieszczenia – sprawdzone)


– Mechanika rozgrywki: gra jest połączeniem Half Life 2 (świat) ,ostatniego Deus Ex'a (fabuła) i tak, zdecydowanie (!) Thiefa 3 (klimat, gadżety itp) , przy czym czerpie z nich wg mnie same najlepsze rzeczy. Nie zapominajmy też o szczypcie Bioshocka (moce, audio pamiętniki, a także miasto Dunwall przywodzące na myśli Bioshocka Inifite). Taki miks nie mógł wyjść źle.
– Mechanika walki (jeśli już się do niej dopuszczam – raczej unikam konfrontacji) – na wyższych poziomach trudności stanowiąca wyzwanie (jak tu ktoś ładnie napisał "dwa ciosy szabelką i pozamiatane"), a jednocześnie nie frustrująca, bo zawierające bardzo przemyślane rozwiązania: czyli blok to blok, a nie statystyka "parowania", to jak skutecznie walczymy np. korzystając dodatkowo z mocy (mgnienie [teleportowanie się] plus miecz – nie ma jak widok zaskoczonych NPCów gdy wyskakujesz im za pleców ) zależy tylko od nas.

Dishonored_2012_10_14_16_44_01_650.jpg

– MASA dróg przejścia przez lokacje. Naprawdę jest ich wiele: na pierwszym poziomie, przy wejściu do Biura Nadrewidenta jednym spojrzeniem ogarnąłem, przynajmniej cztery skrytego trasy wejścia bez zabijania kogokolwiek a i tak wracając wyszedłem inna trasą. A pewnie z niektórymi mocami w ogóle byłoby inaczej. Siłowych nawet nie liczyłem.
– Zastosowanie mocy i możliwość kombinacji. Wspomniane wcześniej mgnienie czyli teleportowanie się, czy też zatrzymywanie w połączeniu z opętaniem (przejmujemy wtedy kontrolę nad przeciwnikiem) to prawdziwe machiny zniszczenia. Jak to wygląda? Ot, ktoś do nas strzela, zatrzymujemy wtedy czas i widzimy jak kule, niczym w Matrixie lecą w naszą stronę. Przejmujemy wtedy kontrolę nad przeciwnikiem i ustawiamy go na trasie lecących kul. Voila!

– Pułapki i gadżety, czyli jak zabijać z klasą. Wykorzystując jedną z mocy możemy przywołać hordę szczurów, które atakują wszystko co się rusza. Do jednych ze szczurków mocujemy pułapkę z odłamkami. Szczury biegną na przeciwnika, pułapka uaktywnia się. Lub przeprogramowanie elektrycznej bariery, by zamiast nas, raziła przeciwnika. Jest tego naprawdę sporo.

– Muzyka. Świetnie dobrana, mroczna, nienarzucająca się jednocześnie. Miodzio. Stoi za nią Daniel Licht znany choćby z wstępu do serialu Dexter.

– Interfejs przejrzysty a jednocześnie łatwo konfigurowalny: wszystkie podpowiadaczki można wyłączyć. Poszczególne skille, przedmioty, wytyczne i wskazówkie ładnie uporządkowane, więc nie ma jak się w tym pogubić. HUD jest dość oszczędny i nie zajmuje za dużo miejsca, co jest zdecydowanie na plus. 

– Optymalizacja, na moim pamiętającym dinozaury, e6600 2,8 Ghz, Radek 5770, i tylko 2GB ram gra chodzi nieźle, zdarza jej się przyciąć (z powodu RAMu ale jest w zupełności grywalna) i spokojnie wyciąga średnio-wysokie detale

– Duże replayability, choćby ze względu na możliwość wyboru misji z poziomu menu głównego oraz możliwości przejścia poszczególnych elementów na wiele sposobów

Dishonored_2012_10_14_17_47_31_924.jpg

Żeby nie było za słodko, na minus:

– Mechanika mocy. Jest za łatwo, jak się niektórzy z nas obawiali przed premierą. Gram na poziomie "Trudnym" i generalnie po rozwinięciu "Mgnienia" przy przemieszczaniu się przez plansze tylko z niego korzystam. Dlaczego? Ponieważ mimo, że zżera 1/4 many to jednak jeśli przez 3s go nie używam mana jest mi zwrócona. To sprawia, że nie ma sensu się "wspinać" tylko ciągle teleportować. Na szczęście na wyższych poziomach trudności możesz zostać zauważony co NIECO rekompensuje to zbytnie, moim zdaniem, ułatwienie. A wystarczyłoby tylko wyłączyć "regenerowanie się many" i byłoby ZDECYDOWANIE trudniej. Cóż.

Dishonored_2012_10_14_16_49_04_740.jpg

Minus trochę na wyrost: "za dużo HalfLife 2" Gra tchnie na kilometr duchem Half'a: podobna mechanika intra, miasto przypomina połączenie City 17 (bariery i "stridery") ze sławnymi bagnami gdzie śmigaliśmy wodolotem (nasza baza przypomina niektóre lokacje stamtąd jako żywo) cofnięte do XIX wieku a nasz bohater się nie odzywa… brakuje tylko łomu, oczywiście w klimatach industrialnych.

Dishonored_2012_10_12_12_06_15_50.jpg

Podsumowując, czy warto wydać na grę ciężko zarobione złocisze? Zdecydowanie tak. Grając wciągnąłem się w bogaty świat gry i w ciągu tych paru godzin z intrem i pierwsza misją bawiłem się naprawdę świetnie oraz, co najważniejsze, mam wrażenie, że tak będzie dalej. Ogólnie 9/10, "must have", pretendent do gry roku jak nic. Kupować bo miód.

 

Gra jest bardzo sytym kawałkiem kodu. Do wymienianych wyżej rzeczy dodam, że występuje w niej mały backtracking, ale wynika to ze struktury poziomów, które przecież dzieją się cały czas w tym samym mieście. By uniknąć powtarzalności twórcy do podsumowań misji dorzucili wskaźnik chaosu, określany przez liczbę zabójstw, których dopuściliśmy się przy przechodzeniu misji, czy też liczbę znalezionych ciał, które za sobą zostawiliśmy. Im wskaźnik wyższy, tym na mapie więcej przeciwników, w innych miejscach i inne ich odmiany – od najsłabszych wzwyż. Poza tym raz odwiedzone miejsce zapełnia się nowymi przeciwnikami i nowym lootem (za który kupujemy gadżety i ulepszenia do posiadanych rzeczy), więc to nie drażni, a wręcz zachęca do ponownych odwiedzin.

Dishonored_2012_10_14_13_10_50_861.jpg

Samych animacji wszelkich finiszerów mogłoby być jednak więcej. W chwili obecnej jest ich jednak za mało i szybko zaczynają się powtarzać. Nie dotyczy to oczywiście możliwości eksploracji poszczególnych etapów w mieście, bo tych z lokacji na lokację tylko przybywa.

Nie zgodzę się też z wytknięciem zbyt ułatwionej rozgrywki przez umiejętne wykorzystywanie mocy, które są nam oddane do dyspozycji. Grając na najwyższym poziomie trudności, poza arcytrudną walką, największym problemem jest nieustający brak many. Owszem, odnawia się i nigdy nie wyjedziemy jej do zera, zawsze odnawia się do poziomu w sam raz na jeden teleport. I tyle. Oczywiście to trwa, więc we ferworze walki przy wykorzystaniu many na inne sztuczki, zapomnijcie o szybkich ucieczkach. Raczej będą szybkie zgony. W dodatku tylko teleport i mroczna wizja (widzenie przeciwnika przez ściany) jest możliwe przy tej najmniejszej ilości niebieskiego płynu. Nie pamiętam już jak było na normalu, bo grałem na nim tylko na potrzeby relacji, ale tam znowu dla mnie walka była za prosta.

Dishonored_2012_10_14_16_54_16_713.jpg

Co do długości rozgrywki zdania są różne. Jak ktoś przeleci grę na normalu wyżynając wszystko co się rusza, zajmie mu to około 6 godzin (zgodnie z informacjami, które można znaleźć na temat gry), ale styl działania z ukrycia, który oczywiście jest powolniejszy, zakładając, że bawimy się we wszystkie zadania poboczne zajmie nam dużo więcej (dwie pierwsze misje zajmują jakieś dziewięć godzin). Misje poboczne zamykają się w ramach jednej misji głównej i niejako wspomagają jej wykonanie – przykładowo drugą misję zakończyłem nie zabijając nikogo, a celu głównego nawet nie widziałem. Ot, sztuka kombinowania.

Dishonored_2012_10_14_17_54_26_898.jpg

Jeśli masz już dość strzelania 'na pałę', tęsknisz za 'dźwiganiem' cudzych sakiewek niczym Garret, brakuje ci kombinowania i wolności w grach, to jest to tytuł dla Ciebie. Znajdziesz tu wszystko wymienione wyżej, w ładnej oprawie, polane odrobiną brutalności i brudem miasta Dunwall. No i nie zapominajcie, że jak znudzi wam się ciągłe zakradanie, możecie rzucić się na wszystkich rąbiąc każdego na plasterki. Dosłownie.

Dishonored_2012_10_14_11_29_04_189.jpg

Dla mnie to również solidne 9/10 i powiew świeżości (lub dobrze odgrzany kotlet, jak kto lubi) w dość skostniałym rynku FPP.

W normalnej czcionce wystąpił – Yarod, kursywą posłużył się Nitek.

Dodaj komentarz



45 myśli nt. „Dishonored ograne!

              1. OriginalNorthrop

                @mokraTrawa

                bez bicia przyznaję, że raz (no dobra – dwa, trzy) na ruski rok też uskuteczniam SBO (Secret Bring-in Operations). Chociaż moja cudna Żona ma bardzo dużo zrozumienia dla tego z moich hobby to jednak czasami nie ma co nadwyrężać tej dobroci serca – szczególnie w sezonie wysypu dobrych tytułów 😉 Ehh – my, podstarzali gracze i te nasze “[i]dirty, little secrets[/i]”

  1. teekay

    W sumie nastawiałem się dość mocno na tę grę, ale jak tak sobie pomyślałem, to tak naprawdę nie ma w niej nic nowego czego nie nie widziałbym w innych produkcjach. To jednocześnie kłóci mi się z powszechnym określaniem tej gry mianem “wiatru odnowy”, “powiewu świeżości” itd. (nie pije konkretnie do tego tekstu, już spotykałem się wielokrotnie z takim określeniem na innych portalach). Do tego gdybym miał przyrównać ją chociażby do najnowszego Deus Exa, to gra w moim odczuciu przegrałaby z kretesem praktycznie na każdej płaszczyźnie.
    W ogóle to mam wrażenie, że zarówno Dishonored jak i XCom są tak dobrze oceniane tylko dlatego, że obecnie w swoim gatunku praktycznie nie mają żadnej konkurencji. Przez to brak konkretnego odniesienia i później pojawiają się takie porównania w recenzjach to Thiefa… Hmm…

      1. Nitek De Kuń

        @mokraTrawa

        +1
        to jest powiew, bo od dluzszego czasu masz co chwile to samo. shooter, shooter, shooter, shooter, cod, bf3, moh itd itp.
        i jest walkowane non stop to samo.
        a tu masz jakies skradanie, walke otwarta, kombinowanie, rozne sciezki itd. a nie kurna korytarzyki, idz z A do B, wystrzelaj miliard durnych botow i idz do D, zahaczajac o C.
        wiec, tak jest to swieze, mimo ze tak naprawdę już było. Tylko kiedy to było? Thief 3 był 8 – OSIEM – lat temu, więc DH wbił się w zostawioną przez niego lukę znakomicie.

          1. Nitek De Kuń

            @teekay

            szczerze?
            nie umiem Ci na to pytanie odpowiedzieć 🙂 nie pamietam Thiefów na tyle, żbey Ci powiedzieć to, to, to, siamto i owamto jest Thiefowe. Tyle ile ogarnia moja pamięć to jest to zbliżone, aczkolwiek znajomy stwierdził, e liczył na Thiefa, a dostał bubel.

            To trochę tak jak z tym, że stare gry w naszych głowach wyglądają zupełnie inaczej niż naprawdę. Zatem nie chcę Cię wprowadzić w błąd. Nie czuję się w tym konkretnym temacie na tyle pewny, żeby to przedyskutować 🙂

            1. teekay

              @Nitek

              Nie no spoko, panimaju. Może źle się wyraziłem, ale mi nawet nie chodzi o to, jak bardzo DH jest podobne do Thiefa (bo wg mnie nie jest wbrew temu co się pisze), ale czy faktycznie Dishonored jest na tyle nowe, ciekawe i różne od innych (tj. już wydanych) gier, żeby faktycznie tym tytułem zainteresować się. Bo widzisz, Ty pewnie oceniasz tę produkcję bardziej przez pryzmat typowych, współczesnych fpsów, ja patrzę trochę szerzej. I widzę masę zapożyczeń z innych tytułów, z czego żaden nie jest tak naprawdę wykonany należycie (czyt. jest uproszczony). Istnieje duże prawdopodobieństwo, że jestem w błędzie, a być może tylko szukam pretekstu żeby nie kupować gry. ;p No ale takie mam wrażenie.

              1. nocny007

                @teekay

                Nie zamierzam Cię przekonywać na siłę, więc powiem tylko, że w Dishonored się po prostu przyjemnie gra. Przed zakupem nie byłem pewien, czy odnajdę się w roli pół-czarodzieja pół-zabójcy, a tymczasem wczułem się w rolę Corvo bardziej, niż w Jensena z Human Revolution, chociaż teoretycznie wolę SF od fantasy i RPG od gier akcji. W Dishonored trzeba złapać “flow”. Najpierw przeszedłem dwie misje eksperymentując z mechaniką, a kiedy już się w niej odnalazłem – zacząłem jeszcze raz od nowa. Dokładnie wiedząc już, jakiego rodzaju zabójcą chcę być i na co muszę zwracać uwagę.
                Nie mówię, że DH jest lepsze od HR, bo to dwie zupełnie inne gry. Minęło już trochę czasu, odkąd grałem w Deusa, ale wydaje się być przy Dishonored sztywniejszy, sterylny, wymagający od gracza chłodnego spojrzenia, na wzór tego, jakim patrzył na świat Jensen. Wcielanie się w Corvo jest bardziej organiczne. Moim zdaniem warto doświadczyć tej niesamowitej płynności, z jaką przemierza on świat. Tym bardziej, że świat ten jest piękny, ciekawy i groźny zarazem.

                Zawsze możesz poczekać, aż gra stanieje. Nie sądzę, żeby się szybko zestarzała.

              2. thiefi

                @teekay

                Gram obecnie w Dishonored na konsoli i powiem Ci, ze gra jest bardziej złożona i większa od Thief 3.
                Thief skazywał Cię na skradanie się i zostawanie w cieniu, tutaj grasz jak chcesz. Z DH możesz równie dobrze zrobić Thiefa (samo skradanie się i nie zabijanie nikogo-masz za to nawet nagrody jak nie zabijasz będziesz miał lepsze zakończenie-w sensie że jesteś dobry ale jeszcze tego nie sprawdziłem tylko wyczytałem w grze).
                Możesz zrobić z siebie madafake, dwie bronie w dwie ręce (nożyk plus pistolet działający jak shootgun) i zabijać, możesz być asasynem i zabijać po cichu, kłaść pułapki, zeskakiwać z dachów na ofiary.
                Gra jest poważna, nawet mroczna ale dobrze wyważona z realizmem i fizyką.

                Do tego masz dziesiątki sekretów na mapie (kocham to!) i tam znajdujesz kosztowności, ulepszenia itd.

                Co najważniejsze te super moce nie pieprzą gry, możesz ich nie rozwijać lub po prostu olać i grać jak w Thief czy Assasins Creed.

                Bethesda i twórcy (także przeze mnie lubianego) Dark Mesiash DALI RADĘ. Dla mnie Dishonored to gra roku 2012 – dawno w nic tak dobrego nie grałem. Szwędam się godzinami, liżę każdą ścianę i sekret, nikt mnie nie pogania, każdą akcję mogę zrobić na 3-4 sposoby, nie muszę zabijać, prawie zero durnych skryptów i gra jest singlowa bez gównianego parcia na multiplayer.

  2. Daner

    Jedyne co mnie wkurza w tej grze to te znaczniki celu na ekranie, co prawda można to wyłączyć w opcjach ale w grze nie ma żadnej mapy,kompasu czy czegoś sensownego, więc albo mamy pokazane jak idiocie gdzie iść albo nie wiemy nic.Wolał bym tradycyjną mapę jak w grach z serii Thief, albo w związku z paranormalnymi zdolnościami bohatera mogli te znaczniki jakoś klimatycznie wpleść w fabułę np. serce wskazywało by drogę do celu itp.

    No i jeszcze jakieś 2 rozbudowane misje mogli dołożyć, to zatopione miasto nie jest zbyt ciekawe.

  3. franek

    Fajna recka, dzięki za poświęcony czas na pisanie jej. Mam problem z tą grą, nie wiem czy przytulić czy kopnąć w dupala. Z jednej strony jest fajna stylistyka, ciekawy zarys świata, klimat i możliwości podejmowania wyboru podjętych akcji, z drugiej strony nędzne tekstury, rozmyte napisy i główny bohater niemowa przez co nie czuje w ogóle postaci. Garrett w Thief’ie miał charakter, miał swoje przemyślenia w trakcie gry, nie tylko w filmikach pomiędzy misjami. Grając czuło się że jest się panem sytuacji nawet gdy sprawy przybierały niepomyślny tor. Nie wiem, DH jest jakiś dla mnie popsuty, czegoś brakuje, żeby smakowała dużo lepiej.

  4. Yarod Autor tekstu

    Dodam jeszcze jedno:
    Gra jest wg mnie dosyć krótka (a skradam się, skradam jak pan Bóg przykazał) – może tylko mi się wydaje ale mam wrażenie że jest tak samo jak z dobrą ale, nie-opasłą, książka: wciągniesz się a ona się kończy…
    Chyba że to ja czytam za szybko 🙂

    Ps. pewno i tak zacznę grać drugi raz, w inny sposób.

    1. teekay

      @TomecK

      Powiedziałbym, że prawie robi wielką różnice. ;p Inaczej skonstruowane lokacje, inne zastosowania czarów, inaczej zaprojektowana walka, w ogóle ciężar gry położony na zupełnie inne elementy. Szczerze mówiąc dla mnie wspólnym mianownikiem obu tych produkcji jest to, że obie są grami fantasy z widokiem fpp. Równie dobrze można więc powiedzieć, że DH to Skyrim 2. ;p

  5. Goblin_Wizard

    Tekst spoko ale ktoś chyba powinien go przeczytać przed dodaniem. Czytając pobierznie tekst wpadło mi w oczy co najmniej kilka typo-sów i chwilami nieco “kłującej w oczy” składni. A przecież wystarczy wkleić tekst do np. Word-a żeby wychwycić te najbardziej oczywiste błędy. Przeglądarki też (chyba już wszystkie) mają moduły do sprawdzania pisowni. Może to o czym mówię nie jest najważniejsze ale potrafi popsuć odbiór nawet najlepszego tekstu.

    1. idomes

      @Goblin_Wizard

      Komentarz spoko ale ktoś chyba powinien go przeczytać przed dodaniem. Czytając pobieżnie tekst wpadł mi w oczy co najmniej jeden “kłujący w oczy” błąd ortograficzny. A przecież wystarczy wkleić tekst do np. Word-a żeby wychwycić te najbardziej oczywiste błędy. Przeglądarki też (chyba już wszystkie) mają moduły do sprawdzania pisowni. Może to o czym mówię nie jest najważniejsze ale potrafi popsuć odbiór nawet najlepszego komentarza. (wybacz nie mogłem się powstrzymać) 🙂

  6. j_uk_dev

    Ta gra jest zdecydowanie za łatwa. Na najwyższym poziomie trudności nie ma właściwie żadnego wyzwania. Dochodzi do tego bardzo słabe AI przeciwników na których oczach można użyć “possession” czy “blink” ( w misji w której jesteśmy neutralni, nie chcę spoilować ) i nie będzie żadnej reakcji. Nie ragują nawet na wyłączenie zasilania systemów ochronnych. Co więcej można nawet “rewire” zrobić na ich oczach, będą tym podszytym gościem na balu 😉 Trochę mnie to rozczarowało, bo spodziewałem się o wiele większego wyzwania, ale gra ogólnie podoba mi się 🙂

Powrót do artykułu