Dawno, dawno temu, gdy jeszcze byłem długowłosym szczupłym licealistą wymyśliłem sobie pomysł na komiks. Moje dzieło traktować miało o pani doktor wykonującej sekcje zwłok dla jakiejś wielkomiejskiej policji. W pewnym momencie coś przestawało bohaterce pasować. Odkrywała, że na jej stół trafiają ciała, w jakiś sposób inne. Niby wszystkie szczegóły anatomiczne pasowały, ale… Bohaterka przeprowadzała własne śledztwo, by odkryć, że jest postacią drugoplanową w serii komiksowej, w której właśnie zmieniał się rysownik. Jednak nowego wprowadzano stopniowo, rysował tylko część (coraz większą) postaci, by jak najlepiej podrabiać styl oryginalnego autora.