Tworząc imperium… między kawą a pracą

D_Pawel dnia 7 września, 2012 o 12:04    9 

Kolejny obóz bandytów padł, wojska wracają triumfalnie do miasta. Niestety, parę chłopaków oberwało, więc trzeba doszkolić kolejnych. Aj, 50 minut muszę poczekać. No nic, pora wrócić do pracy.

 

Nie będę przesadzał, że mój dzień wygląda dokładnie tak, jak to opisałem wyżej. Niemniej wcześniej w ogóle nie podejrzewałbym, że będę grał w tytuł przeglądarkowy. OGame? Pfff, patrzyłem z wyższością na historie o wstawaniu w nocy, aby wysłać flotę. Jeśli miałbym wtedy zerwać nockę, to tylko dla WoW-a. Nie wiem, czy dzisiaj to taki powód do dumy, że ja płaciłem za zerwane nocki, a inni mieli je za darmo, ale wtedy wydawało się to całkiem istotne.

3.jpg

Ominęły więc mnie wszystkie Traviany i inne Die2Nite’y. A nie, akurat w Die2Nite grałem. Ale to był wyjątkowy tytuł, nawet Sławek go polecał. Zombie i współpraca? Brzmi świetnie! Co z tego, że później okazuje się, że w miasteczku robią się frakcje, nie wszyscy grają na poważnie, a każdy ciągnie w swoją stronę… Ta właśnie ta nieprzewidywalność była niesamowita!

No ale było i minęło. Przyszło DayZ i w tej kwestii pozamiatało. A ja porzuciłem gry przeglądarkowe. Do czasu, aż ostatnio zobaczyłem, że znajomy gra w C&C Tiberium Alliance, “darmówkę”, którą na pierwszy rzut oka zjechałem kilka miesięcy temu. Był w pełni zafascynowany tym tytułem, więc wstrzymałem się ze swoją pochopną opinią. I zacząłem się zastanawiać…

2.jpg

Siegnąłem po The Settlers Online. C&C nadal mnie nie ciągnie, ale o Settlersach słyszałem sporo dobrego. Odpaliłem na chwilę i…

… i jestem kilka dni później. Nie spędzałem przy tej grze całych dni, bo się po prostu nie da. Jest za wolna, ciągle trzeba na coś czekać. Mimo to jednak ekonomiczny element gry (prosty, bo settlersowy, ale settlersowy) i sama stylistyka mnie do gry przyciągnęła. A fakt, że ciągle trzeba na coś czekać, bo nie ma się diamentów, mnie nie zniechęcił, bo odkryłem prawdziwy potencjał gry przeglądarkowej.

4.jpg

Tak, odkryłem Amerykę – to świetne gry do pracy! Zakłada się, że powinno się pracować w sesjach po 45 minut, a potem zrobić sobie kwadrans przerwy. I do takiego rytmu pracy świetnie się takie gry sprawdzają. Piszę artykuł, kończę surową wersję, wchodzę do Settlersów i sprawdzam sytuację, kolejkuję rozkazy, idę po kawę, piję kawę, dodaje rozkazy, i wracam do artykułu. Poprawki, weryfikacja, zdjęcia, publikacja i znowu kwadrans. I tak się koło toczy.

Biurowa praca ma swoją specyfikę i gry przeglądarkowe są ich częścią. No, o ile flash działa na biurowych kompach. To nie zawsze jest regułą. No ale jak to się mówi – peszek. Wracam do Settlersów…

Dodaj komentarz



9 myśli nt. „Tworząc imperium… między kawą a pracą

  1. nicolai0

    Już się nie oderwiesz od tych Settlersów. Zacząłem w to grać w okolicach marca. Pomijając jakieś wyjazdy poza świat on-line, to gram codziennie. Żadne tam Diablo czy inne Battlefieldy (które przecież bardzo lubię) – to Settlersi muszą być odpaleni codziennie, a najlepiej niech sobie działają w którejś tam z zakładek. A cholernie wolne tempo tej gry da mi pewnie jeszcze z parę miesięcy radochy.

      1. nicolai0

        @BlahFFF

        Właśnie nie, tu inwestujesz raczej swój czas. Dużo czasu. Dostajesz te bonusowe diamenty (które można kupić za gotówkę) za codzienne logowania przez tydzień. Tyle, co kot napłakał, ale jednak.

        Generalnie masz dostęp do wszystkiego, tylko za duuuużo dłuższe oczekiwanie. A mi się nigdzie nie spieszy. 🙂

        1. BlahFFF

          @nicolai0

          Gralem jeszcze w bete i wiem jak to wyglada. Dosc szybko mozna dojsc do momentu, kiedy bez wydania diamentow na licencje twoje imperium utknie w martym punkcie i bedziesz musial wybierac jaki budynek zniszczyc, zeby postawic nastepny potrzebny do dalszego rozwoju. Wystarczy 1 dzien, zeby bonus za logowanie sie przez tydzien przepadl, a o to latwo. Gralo by sie tez lepiej gdyby nie skopana walka, gdzie jedyna szluszna metoda to naslanie wiekszej ilosci naszych zbirow na zbirow przeciwnika a lepsza armia “produkuje” sie cale wieki 😉

          Poswiecilem Settlersom ponad 3 miesiace, wlasnie trzymajac gre tak sobie, bonusowo, w kolejnej zakladce i w pewnym momencie zuzywanie 50% CPU w tle przestalo to juz miec sens.

          1. nicolai0

            @BlahFFF

            Pewnie kiedyś dojdę do takiego momentu, że mi się odechce, ale ja gram w to już pół roku i jest ok. Nawet w WOWa mam krótsze nasiadówy (zwykle 2 miesiące w roku, akurat za jedna zdrapkę). Diamenty kumulowałem własnie tylko na licencje budowlane, uzbierałem tylko raz na te 10+, bo to trwaaaaaa… Co do walki, to masz absolutną słuszność, tak to wygląda. Wyjątek stanowią tylko bossowie, gdzie trzeba najpierw wybić obstawę i należy wyprodukować jednostki atakujące w pierwszej kolejności najsłabszy cel (no i przejęcie wrogiego terytorium to też +10 licencji)

            Armie zbieramy “latami”, ale mi się to naprawdę podoba. Zresztą, zainwestowałem w kopalnie żelaza (kosztem innych budynków), a żelazo łatwo na kanale handlowym wymienić na co innego.

            Tylko żona coś tam marudzi o tych krasnoludkach 🙂

Powrót do artykułu