Listopad w tym roku to miesiąc powrotów. Wrócił Geralt i wrócili dwaj co najmniej równi mu twardziele – Asteriks i Obeliks. Popędziłem kupić nowy komiks o ich przygodach prawie tak samo, jak biegałem kupować je wiele kilogramów temu. Jednak zasiadając do lektury tym razem obawiałem się czegoś więcej niż tylko tego, by niebo nie spadło mi na głowę. Czytałem wszak pierwszy album autorstwa nowych twórców.
Po raz pierwszy komiksy o Asterisie oglądałem jakieś trzysta lat temu, gdy miałem sześć lat, a rodzice postanowili mi upiększyć pokój malunkiem pochodzącym z tego właśnie komiksu. Na mojej ścianie wylądował Juliusz Cezar w towarzystwie Cebullanki y Grzanki, a ja miałem okazję pooglądać “Asteriksa w Hiszpanii”, z którego korzystał Pan Malarz. Komiks był niestety po niemiecku, toteż zrozumiałem zeń tylko tyle, ile udało mi się domyślić z rysunków. Ale i tak byłem zachwycony.
“Asteriks w Hiszpanii”. Cezara z pierwszego kadru miałem na ścianie.
Teraz, około trzysta lat później, ukazał się po polsku “Asteriks u Piktów” autorstwa Jean-Yves Ferri (scenariusz) i Didier Conrad (rysunki). Czy podołali legendzie? I tak i nie. Rysunki Conrada to niemal wierne oddanie stylu Uderzo. Trudno dostrzec jakiekolwiek różnice na pierwszy rzut oka. Podobnie jak u oryginalnego autora tło żyje własnym życiem – mewy wykrzywiają gęby w wyrazie zdziwienia, kury ganiają się po wiosce itp. itd. Jedynie w przypadku kobiet wydaje mi się, że pojawiły się drobne różnice i dostojne wioskowe matrony wyglądają odrobinkę inaczej, możliwe jednak, że to tylko mnie się coś wydaje. Bo tak naprawdę, gdyby album podpisał Uderzo wszyscy dalibyśmy się nabrać.
“Asteriks u Piktów”
Podobną metodę zastosowano w scenariuszu, ale tu zagrała ona jakby mniej udanie. Scenariuszowo “Asteriks u Piktów” wraca do klasycznych pomysłów Goscinnego – bohaterowie wyruszają z wioski, by zwiedzać świat. Ferri nie zaryzykował (na razie?) własnych pomysłów, a jedynie znalazł krainę, której Asteriks i Obeliks jeszcze nie odwiedzali i wysłał ich tam. Co więcej skorzystał przy tym z utartych szlaków. Intryga przypomina tę z “Asteriksa na Korsyce”, wyliczanie piktyjskich klanów przypomina podobny żarcik z “Odysei Obeliksa”, a da się znaleźć i kilka innych tropów. Bard oczywiście musi dostać lanie, Tenautomatiks będzie krzywo spoglądał na zachwalającego ryby Ahiginiksa, a Asparanoiks spadnie z tarczy. Pojawią się, na własne nieszczęście, piraci, a Rzymianie wpakują się w kłopoty. Czy to źle? Nie, ponieważ czytając nowego Asteriksa każdy z wiernych czytelników poczuje się jak w domu. Z drugiej strony, przy większości żartów mruczałem “skądś już to znam”.
“Asteriks u Piktów”
Ferri i Conrad stworzyli komiks bardzo bezpieczny, bo stanowiący niemal kopię komiksów spółki Goscinny & Uderzo. Kopię tak wierną, że czasem miałem wrażenie, iż posługiwali się metodą: “kopiuj – wklej”. Pewnym wyjątkiem jest wątek rzymskiego rachmistrza. Choć i tu zastosowano starą metodę – do wioski przybywa obcy, który nie pojmuje w co się pakuje. Nowinkę stanowi fakt, że wątek rachmistrza nie ma właściwie nic wspólnego z wątkiem głównym, przez co autorzy łamią zasadę jedności akcji, co chyba nie zdarzyło się nigdy wcześniej w serii. Możliwe, że jest to zapowiedź zmian, jakie mogą przynieść następne albumy. Podejrzewam jednak, że to tylko jeszcze jeden element hołdu, jaki Ferri i Conrad chcieli oddać swoim mistrzom. Bo możliwe, że wszystkie kalki, o których pisałem to nie efekt braku odwagi twórców, ale właśnie pragnienie oddania hołdu ojcom bohaterów. Stąd skorzystanie z popularnych dla serii schematów, nawet takich, jakie w fabule się zwyczajnie nie zmieściły.
Bez względu na przyczyny czekam na następny album. Oby Ferri i Conrad rozwinęli w nim skrzydła i opowiedzieli własną historię.
Z Asteriksem mam podobnie jak ze Smerfami. Z tych drugich wszyscy kojarzą Czarne Smerfy, a z Asteriksa najbardziej kojarzę pierwsze komiksy + “Asteriks i kociołek” oraz pierwsze animacje czyli “12 prac Asterixa” i “Asterixa i Kleopatrę”, które klimatem nadal są nie do podrobienia.
Filmy ominąłem szerokim łukiem mimo zachwytów nad dubbingiem, bo takowy był, a do dzisiaj ich nie widziałem. Jeśli nawet to nie całe, a tam jeszcze francuski Depardieu ;D
@Nitek
Z filmami aktorskimi też się niezbyt polubiłem, prawdę mówiąc, choć akurat “Asteriks i Kleopatra”, w moim przekonaniu twórcom wyszedł. Inna sprawa, że to także jeden z moich ulubionych albumów.
“Dwanaście prac Asteriksa” to osobna historia (bo nie na podstawie komiksu) i faktycznie wspominam ten film jako bardzo udany. No, ale to kolejne wspomnienia sprzed setek lat:P.
@bosman_plama
tam były konkret momenty, jak chodził np. na niewidzialnej linie nad przepaścią pełną aligatorów ;D rulez bardzo.
I jeszcze uczta była w oberży, obowiązkowa.
Asterix i Kleopatra w wersji animowanej także był miażdżący, tak jak i Kleopatra, która choć wredna, ma śliczny nosek.
Zobacz co znalazłem 😉
Przygody Gala Asterixa, to na podstawie pierwszego zeszytu ever, zdaje się. PL
http://youtu.be/xusmLZkfzXc
12 prac Asterixa PL
http://youtu.be/5DhhbBCObbI
I niestety po angielsku Asterix i Kleopatra
http://youtu.be/HwYVO1TtWaI
—–
no i giera Asterix i Obelix XXL2 kręci sutki należycie, to tak w temacie.
@Nitek
Hehehehe. Przez sceny uczt nabrałem w dzieciństwie pewności, że jak dorosnę, to też będę zjadał dziki (i kaszę ze skwarkami, ale to przez “Kajka i Kokosza”).
@bosman_plama
Odwieczne pytanie brzmi, gdzie Astreiks trzymał te dziki. Nie wygląda na takei co zjada nawet pół.
zagadki z dzieciństwa jak ręcznik Kaczora Donalda zaraz po kąpieli, a goła dupa na co dzień.
@Nitek
Myślę, że magiczny napój ostro mu podkręca przemianę materii. Z drugiej strony, sądząc po Obeliksie, trudno ten napój traktować jak “substytut diety”:D
@bosman_plama
Miałem tak samo 😀
@Nitek
“Asterix i Kleopatra” zawiera klasyczne rozwiązanie problemu “jak zachęcić tatę, żeby zabrał dzieci do kina”.
@bosman_plama
Ach, Dom Który Czyni Szalonym – jak dla mnie są dyskretne nawiązania w drugim epizodzie Kentucky Route Zero 🙂
@Nitek
Film „Asteriks i Kleopatra” to obowiązek. Klimat komiksu. Inne zupełnie nie.
Przed twórcami stało i stoi nie łatwe zadanie. Mierzą się z legendą kontynuując przygody głównych bohaterów. Łatwiej mieli twórcy nowych zeszytów z serii Thorgala bo jednak zajęli się bohaterami pobocznymi samego Thorgala wysyłając na emeryturę.
@Marcin O
Jest gorzej. Przygody głównego bohatera też ciągną. Trochę się można w tych wszystkich thorgalowych seriach pogubić. Ja, w każdym razie, poddałem się i nie nadążam. Ale planuję nadrobić
@bosman_plama
Ja pociągnąłem Yolana , próbowałem Kriss ale też poległem. Jakoś trochę już to rozmyte się dla mnie zrobiło. Ale dam sobie jeszcze szanse.
@Marcin O
A jest jeszcze seria o córce, żeby nie było za łatwo:P.
W pierwszym tomie o Kriss nie spodobało mi się, że dorobili jej trudne dzieciństwo, żeby wytłumaczyć charakterek.
@bosman_plama
i to mnie właśnie odbiło w Kriss , to tak jak w GW wytłumaczono czym jest moc obdzierając magię z magii.
@Marcin O
Tak to już jest jak się czytuje Gazetę Wyborczą.
@maladict
hehe. Cholery zawsze do prawdy dotrą i obedrą 🙂
@Marcin O
potwierdzam.
dzień wstydu i świadomości wiekowej sponsoruje dzisiaj Bosman.
(nie)ładna ściema z nazwiskami na okładce. Kupowałbym przez to
@mamrotha
To raczej też wyraz hołdu. Goscinny i Uderzo będą już chyba zawsze jako główne nazwiska na okładce. Nie inaczej było przecież po śmierci Goscinnego. Uderzo kolejne albumy przygotowywał sam, ale nazwisko Goscinnego widniało na ich okładkach tak, jak wcześniej.
@bosman_plama
Cała sytuacja przypomina Batman Arkham Origins. Niby nowe, ale stare.
Dwie bzdury – czemu są inni autorzy tak w ogóle? Nie śledziłem losu Asteriksa i nie wiem
Druga bzdura, video dnia
http://www.youtube.com/watch?v=D5l7K8VdN7Y
– przyjechalem z sosnowca jestem mlodym patriota!
– dlaczego pana policja zaatakowala?
– bo sobie stałem kurwa!
Ktoś z gikzowiczów był wczoraj? Widzę braki i nieobecności w dzienniku 😉
@Nitek
Inni twórcy Asteriksa pojawili się dlatego, że Goscinny już od paru dobrych lat nie żyje, a Uderzo ma 86 lat i brakuje mu już sił.
Na marszu nie byłem, ale byłem za to na “Grze Endera” i oglądałem, jak Polak rozstawia wszystkich po kątach:D. Myślę więc, że uczciłem ten dzień poniekąd patriotycznie.
@bosman_plama
omg, zapomniałem o losie Goscinnego. I pewnie nie jego jedynego, bo ostatnio dużo osób się pożegnało :/
@Nitek
Goscinny nie tak bardzo ostatnio – 36 lat temu.
@bosman_plama
toć mówię, że niepamięć boli.
@Nitek
Ciebie, młodziaku, to chyba jeszcze wtedy na świecie nie było, co?:)
@bosman_plama
byłem. w planach.
nie, nie byłem ciepły sucharku.
—– ED
Biorąc pod uwagę nadciągający jubileusz, określenie “młodziaku” jest esencją abstrakcji.
@Nitek
No i proszę. Z okazji naszego wpisu (;) ) ogłoszono przecenę na “12 prac…” – http://madbooks.pl/p/18993/209195/dwanascie-prac-asteriksa-historyczna-beletrystyka.html
@bosman_plama
siła gikza (TM)
@Nitek
no cóż, dla nastolatek będziesz starym pierdzielem , a dla ryczących 50`tek będziesz słodkim pączusiem… młodziakiem. Takie życie.
@Marcin O
Znasz z autopsji? 😉
Tak czy siak to abstrakcja :S
Pepe na ścianie? Zazdroszczę. Choć wzór to dla młodego chłopaka nieszczególny. Jak jechałeś z rodzicami nad morze to chciałeś dzika, a jak do lasu to rybę? 🙂
Niemniej zainspirowany opowieścią już wiem co wymaluję mojemu synalowi wiosną w jego pokoju.
AVE.
@Fantus
Hehehe, akurat Pepe tam, nie było, ale jego ojciec. Pan Malarz dokonał kompilacji dwóch kadrów:). Nawiasem mówiąc, mieszkałem na pierwszym piętrze i wyszczerzona gęba dziarskiego Iberyjczyka widoczna była z podwórka. Wielu przechodniów (podwórko było przechodnie) zagapiało się na tą gębę i wpadało w wieczną kałużę istniejącą przez lata w podwórkowej niecce.
@bosman_plama
Aaaa… Cebulanka senior to już dużo lepszy wzór 🙂
Ja swojemu machnę Pepe z Idefixem. Będzie dobrze.
@Fantus
Jak z Idefiksem, to nawet bardzo dobrze.
Sąsiadom Pan Malarz machnął całą reprezentację wioski:).
O ile kreska mi się podoba i faktycznie do “klasycznych” albumów nic jej nie brakuje, to w warstwie językowej jakoś tak… słabo.
Nie wiem czy to wina tłumaczenia czy zmian w oryginale, ale po przeczytaniu “…u Piktów” miałem poczucie dużego niedosytu. Po Uderzo i Goscinnym przy każdym albumie zostawało mi w pamięci co najmniej kilka one liner‘ów i żartów sytuacyjno-językowych (z moim ulubionym “Dlaczego on myślał że zadrżą Minerwy?”), a tutaj – marniutko. Jeden stary, niezawodny Juliusz C. z “zamrozić mi ten projekt” i to wszystko.
Ale mam nadzieję że się nowi Autorzy wyrobią.
@mr_geo
Fakt, gry językowe na poziomie Goscinnego wydają się absolutnie niedosiężne dla nowych twórców. Acz takich żartów mieli mimo wszystko ciut więcej – np. sposób przybycia Pikta do galijskiej wioski wynika bezpośrednio ze skojarzenia z nazwą kraju, z którego pochodzi.
Cały czas zastanawiam się, czy problemy z wygadaniem się tego bohatera wiążą się z przysłowiowymi wręcz trudnościami ze zrozumieniem Szkotów.