Pięć przyczyn zaspania w piątek

bosman_plama dnia 21 listopada, 2014 o 8:40    131 

Można się głowić, kombinować, szukać tematów w konsolowym Diablo3 albo pecetowym Quake3 (coś jest z tymi trójkami), planować dokładnie temat na piątek i szykować gikzowiczom wstrząsy moralne. A potem człowiek budzi się na siedemnaście minut przed rozpoczęciem pracy, rzuca krzywymi na wszystkie strony i pędzi w szale przez miasto. Z planów nie zostaje nic.

Bo budzik nie dzwonił dostatecznie mocno i uparcie. A komórka ładowała się w łazience. Pies sąsiada nie szczekał jak zwykle rano i to mnie zmyliło. Nie dostałem łokciem w żebro od tej ukochanej, która ostatnio ładuje mnie łokciem w żebro punktualnie o 5.30. Kot nie wył rozdzierająco domagając się wpuszczenia do domu o świcie (całą noc się włóczy).

Jak widzicie łatwo znaleźć pięć powodów, które wytłumaczą zaspanie.

Ale prawda jest inna. Brutalna.

Spanie jest fajne.

ks3Jeszcze jednym powodem by zainteresować się filmem “Aż na koniec świata” jest jego ścieżka dźwiękowa. Kogo tam nie ma! R.E.M. (właściwa nazwa dla dzisiejszego tematu), pani, która śpiewała do Twin Peaks, U2, Depesze (w świetnym, klimatycznym kawałku), Talking Heads, które reaktywowało się podobno na moment, żeby nagrać piosenkę do tego filmu…

Podobno ludzie nie dzielą się ze względu na rasy, płcie, stopnie inteligencji, ale ze względu na sny. I to nie dlatego, że Nancy Kress napisała cały cykl powieści o ludziach, którym w wyniku jakiegoś tam eksperymentu odebrano potrzebę snu (oraz śmiertelność, ale to drobiazg). Otóż jedni ludzie (na przykład ja) pamiętają sny, a inni (na przykład nie ja) nie pamiętają. Tych drugich mi żal. Bo sny są jak gry, tylko lepsze. I to całkiem dobry powód by zaspać – nie chcieć się obudzić z jakiegoś snu.

paprika3Pierwotnie chciałem zamieszczać tylko zdjęcia z filmu Wendersa, ale potem przypomniałem sobie o filmie “Paprika” Satoshi Kona. “Paprika” wyprzedziła “Incepcję” o cztery lata i pod pewnymi względami jest od niej lepsza. Też opowiada o ludziach pogubionych w rzeczywistości, przez co gubią się w snach.

Na przykład tego o seksie z tajną agentką jakiegoś imperium zmagającego się z moim imperium galaktycznym. Albo z tego o lataniu (latanie jest proste, trzeba się tylko obić od ziemi, jak przy skoku i w momencie, w którym przy skakaniu wzywa grawitacja, zignorować jej zew). Albo tego o tym jak wasza córka próbuje wam odgryźć twarz… A nie, z tego obudziłem się z ulgą. No to z tego o wędrowaniu miastem, które wygląda niby tak samo, a jednak inaczej. O nurkowaniu w morzach, których nie ma, o wędrowaniu górami pełnymi nieistniejących drzew, o wspinaniu się na te drzewa, o prowadzeniu samochodu zdolnego przeskakiwać góry, o piekl… No dobra, ten o piekle nie był fajny. Ale był intensywny, intensywniejszy niż jakakolwiek gra.

incepcja“Incepcja” też musiała się znaleźć, oczywiście.

Widzieliście może film “Aż na koniec świata” Wendersa? Nie znam niemieckiego, ale wydaje mi się, że polski tytuł może być mniej wieloznaczny od niemieckiego – Bis ans Ende der Welt. Bohaterowie bowiem wędrują aż na koniec świata, bo do Australii, ale równocześnie oczekują końca świata – czyjśtam satelita ma spaść z orbity przy okazji emitując globalne EMP, które spali całą elektronikę – nastąpi koniec świata. Bohaterowie to wszędobylska kobieta, która nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu i przypadkiem wplatała się w napad na bank, facet który ją kocha i ściga po całym świecie oraz drugi facet, który wynalazł rejestrator snów. Film jest absolutnie piękny, ma genialną ścieżkę dźwiękową i w pewnym momencie staje się nieludzko przygnębiający. Następuje to w sytuacji, gdy widzimy jak świetni, pełni niegdyś życia ludzie zaczynają się uzależniać od swoich snów. Snują się całymi dniami i oglądają to, co się im przyśniło.

Przewaga snów nad grami nie polega bowiem tylko na intensywności przeżyć. Sny nie mają sejwów. Nie da się ich zapisywać i wracać do nich pod wpływem chwili. Sny zawsze będą czymś unikalnym, zwiewnym. Owszem, czasem śnimy niektóre z nich ponownie. Ale nigdy nie mamy pewności, że ta powtórka nastąpi jeszcze raz.

Dlatego to niezły powód by zaspać – trzymać się wyjątkowo dobrego snu.

Dodaj komentarz



131 myśli nt. „Pięć przyczyn zaspania w piątek

  1. urt_sth

    Ja nie pamiętam snów, ale mam je od małego nad ranem pół-aktywne, takie QTE niemal. Co ciekawe rejestruje elementy jawy nie tracąc snu, co pozwala mi nieznaczenie (nie zawsze oczywiście) wpłynąć na jego przebieg. Nic za darmo, zapominając sen zapominam również tych urywków świadomych ze świata realnego. W półśnie mogę się na coś umówić (i to nie na zasadzie tak, tak aby spać dalej tylko podjąć jakąś decyzję) a pięć minut po w staniu z łóżka biała karta.

      1. urt_sth

        @ixtern

        Nie wiem czy dobrze zrozumiałem sugestię co do nieuczciwości mojej drugiej połówki …, ale jak napisałem mam tak od małego. Zwykle poranne przebicia rzeczywistości wiążą się z kimś kręcącym się w trakcie mojego snu obok i jak to dotyczy snów przez pierwsze pięć minut jeszcze kojarzę zdarzenie, później następuje restart obwodów.

  2. ixtern

    Ten fragment mi się podoba (moje kapsy):
    ” Nie dostałem łokciem w żebro od TEJ ukochanej, która ostatnio ładuje mnie łokciem w żebro punktualnie o 5.30.”
    Sugeruje, że są jeszcze inne ukochane, które ładują w żebro o innych porach.

  3. Beti

    Sny są piękne 🙂 Najlepsze jest to, że nie czuje się w nich bólu (chyba, że śni się o bólu). Wiele bodźców z nich przechodzi do rzeczywistości, które po przebudzeniu odczuwa się jeszcze przez moment :>
    Nigdy nie zaspałam przez sen. Zasypiam jak zbyt późno kładę się spać 😉

    Jeszcze odnośnie bólu w snach. Kiedyś śniło mi się, że mały lew, jak mały kociak, przyczepił się do mojej dłoni i ją masakrował. W śnie mi było dziwnie, że nie czuję bólu 😉

        1. urt_sth

          @Beti

          Bywa stresująca, jak to mówią gdy robi błąd człowiek wykonując coś manualnie to jeden błąd, jak błąd robi tester to błędy idą w tysiące, a tysiące błędów po dwa złote na ten przykład to już może być i ćwierć miliona 🙂
          Niezależnie od stresu związanego z cyklem wytwórczym softu lubię swoją robotę (jako miejsce pracy również).

  4. powazny_sam

    No sny nie zawsze są fajne. Akurat dzisiaj śniło mi się że zorganizowałem wielką imprezę w domu moich dziadków(80+) a dziadkowie mięli stronę internetową i wrzucili na nią filmiki z tej imprezy. Były przynajmniej dziwne bo towarzystwo łącznie ze mną czołgało się na nich po podłogach, nikt nie stał. Było jeszcze parę innych pokręconych detali ale ogólnie cieszę się że się obudziłem.

    1. ixtern

      @powazny_sam

      ” Były przynajmniej dziwne bo towarzystwo łącznie ze mną czołgało się na nich po podłogach, nikt nie stał. ”
      Normalka. Kolega ze swoim szwagrem zdobywali kiedyś góry – wzięli sprzęt alpinistyczny i czołgając się, zahaczali się czekanami po parkiecie. Było upojnie, póki nie wróciła żona kolegi.

  5. Private_dzban

    Jak to, przecież The Old Republic też nie ma sejwów :P. Jak to szło? Aaa wiem. Szach mat!
    Ja tam tylko częściowo pamiętam sny. Mam trochę jak urt_sth i rejestruję jawę i inkorporuję ją na grunt snu. Raz łaziłem po rynku w jakimś no name mieście i zaczął bić dzwon kościelny. Dzwon wystukiwał piosenkę, którą mam ustawioną na budzik w telefonie i właśnie wtedy się obudziłem i wyłączyłem alarm…

  6. urt_sth

    Coś mi nie pasowało w opisie snów i wiem, ja mam tylko realistyczne sny, to znaczy są absurdalne i nieprawdopodobne ale zasadniczo zachowują prawa fizyczne więc np. nie latam jak superbohater, to takie sci-fi lub political fiction. Z tym że mogą pojawić się postaci z świata nierealnego tylko że nie latają jak mają postać fizyczną.

    1. Beti

      @urt_sth

      Ja nie mam realistycznych snów 🙂
      Kiedyś miałam sen o zombi. Był świetny. Dużo nowości w nim widziałam. I te uczucie, kiedy na koniec uciekając dopada zombiak i gryzie w rękę. Obserwujesz jak “zarażenie” czarną kreską idzie wyżej… 😉
      Albo ten o świecie opanowanym przez Xenomoprhy lub ten, w którym zamieniasz się w Lycana 😀

      Btw. jak narodził się Xenomoprh? W śnie Gigera.

      1. urt_sth

        @Beti

        To się mieści prawie w mojej kategorii. Postaci są nierealistyczne ale prawa fizyki zasadniczo działają, choć jednak nie przypominam sobie akcji typu zombi, raczej zmarłych w postaci żywych w otoczeniu jednoznacznie wskazującym czas już po ich śmierci i tym podobne.

              1. slowman

                @Beti

                Ty projektujesz na mnie swoje fantazjowanie o penisie, którym jesteś zafascynowana ponieważ nie poradziłaś sobie we właściwy sposób z kompleksem Elektry przez co wciąż boisz się, że Ci ucięto w dzieciństwie penisa i dlatego łatwiej dogadujesz się z facetami, bo uważasz ich za wartościowszych niż siebie i inne dziewczyny, którym ucięto penisy.

                Tak, to na pewno to 😀

      2. nicolai0

        @Beti

        Też miałem sny o zombie. Fajne były, kozaczyłem w nich nieźle, ale najlepiej i tak wyglądało miasto, w którym sen się toczył.

        A raz mi się śniło, że podziwiam zajebisty widok i kumpel ze snu komentuje, że świetna grafika i nic nie przycina.

        1. Beti

          @nicolai0

          Mój był dosyć realistyczny. W sensie, że zombi zaskoczyło wszystkich. Nikt nie miał broni jak w grach. Kozaczenie polegało na spieprzaniu przed nimi (tu latanie). Zombi były inteligentne. Nie zabijały swoich ofiar, składowały je w Odrze, aby świeżynki mogły “dojść” do odpowiedniej formy. Najgorszy był moment, jak podczas uciekania wpadłam do fosy miejskiej….. a w niej milion ciał. Jak wpadłam wiedziałam, że nagle otworzą oczy i mnie zaatakują. I tak też się stało. Potem wiedziałam, że jestem jedną z nielicznych którzy ocaleli. Byłam dumna z siebie, że uciekłam z miasta (gdzieś na wieś trafiłam) i kiedy kładłam się na sianie, żeby w końcu odpocząć, zobaczyłam ugryzienie na ręce. Wtedy tylko pomyślałam “ja pierdole” i sen skończył się 😀

            1. Beti

              @nicolai0

              Gdyby opisać sen dokładnie, to tak 🙂

              Ten z oddziałem marines, z którym szłam na jakąś misję też był dobry. Dotarliśmy do lasu, było ciemno, ale księżyc w pełni oświetlał nam drogę. Dotarliśmy do jakiegoś domku. Coś w powietrzu wisiało. Nagle coś nas zaatakowało. Z domku wyszli ludzie, który po chwili zamienili się w Lycanów. Marines przekazał mnie im ,zaraz przed swoją śmiercią. Wtedy pojawił się czarny dym wyglądający jak peleryna czegoś złego. Zaczeliśmy uciekać. Była zacięta walka i żebym mogła przeżyć musieli zamienić mnie w Lycana. Przemianę dosyć dobrze pamiętam. Transformacja kości itp. Ale uczucie po przemianie bezcenne – ten power, szybkość poruszania, siła, szpony i wzrok 🙂

              Myślę, że za dużo filmów oglądam 😀

  7. Stah-o

    Są metody na kontrolowanie snów, wymagają jednak specyficznych specyfików. Można jednak dość silnie wpływać na bodźce podprogowe (które z definicji są świadomie nierejestrowalne) i tym samym ukierunkowywać rozpoczęcie śnienia. Kontrola świadomości w śnieniu też jest do wyćwiczenia, nazywa się to świadomym snem.

  8. iHS

    Bardzo lubię snowe evergreeny:
    – sen o nagłym zorientowaniu się że stoim goli jak święty turecki w publicznym miejscu
    – ustwicznie śni mi się, że muszę napisać końcowy egzamin z biologii w liceum. Budzę się zlany potem.
    – Fakt niemożności efektywnego przysunięcia komuś we śnie (była nawet piosenka “punching in a dream” – bardzo fajna, polecam sprawdzić). Funny story bout that. Idę sobie krakowskim przejściem podziemnym obok dworca, mam torbę przerzuconą przez ramię, jak zawsze. W pewnym momencie czuję, że ktoś mi do tej torby zapuszcza żurawia, obracam się i widzę gościa, którego łapa już tkwi w tej torbie. Bez namysłu okręcam się i wsadziłem mu kopa fenomenalnego, kopa legendarnego, o którym mogliby śpiewać piosenki przy ognisku. Świat załomotał i się zawalił, budzę się we własnym łóżku, obok przerażona żona pyta się “co się dzieje? co się dzieje?” a fragment łóżka, w który przyładowałem odstaje na centymetr. Uspokoiłem małżonkę, poszła spać, a ja długo leżałem z otwartymi oczami. Beware of dreams. Chodzą słuchy, że na którymś zgrupowaniu adeptów sztuk walki, gdzie wszyscy spali w śpiworach na podłodze sali gimnastycznej, jedna z zawodniczek przez sen huknęła śpiącego obok zawodnika tak skutecznie, że złamała mu rękę. Ale nie wiem, prawda li to czy urban legend.

    Plus, dwa filmy które najlepiej pokazują o co w tych snach chodzi, to:
    – “Eternal Sunshine on spotless mind”
    – “Science of sleep”.
    Serdecznie polecam, bo osobiście temat śnienia jest mi bliskim.

    1. Beti

      @iHS

      Ah te cholerne egzaminy, a w sumie to sprawdziany. Często powracają w snach. I przeważnie śnią mi się czasy liceum. Nigdy nie miałam problemów ze zdawaniem zaliczeń, wręcz przeciwnie. A śni mi się np. że pani z polskiego nie dopuszcza mnie do matury, bo nie przeczytałam lektury, której nawet w spisie nie było. Albo pan od fizyki wstawił mi baniaka, bo słyszał, że kosmici mnie odwiedzili i był o to zazdrosny, bo zawsze o tym marzył.

  9. Mnisio

    Ja nie pamiętam swych snów.
    Czasem zdaża mi się, że pamiętam, że coś mi się śniło i czuję, że mogę sobie przypomnieć – ale przypomniałem sobie może 2-3 razy w życiu.
    A i mam sen – koszmar z dzieciństwa. Jak miałem wysoką gorączkę, to śniły mi się zderzające kulki metalowe – gdy się zderzyły w nieodpowiedni sposób miał być koniec świata. Do dziś potrafi mi się przyśnić jak mam wysoką gorączkę. Już tak nie straszy, ale tylko dlatego, że potrafię w nim manipulować czasem. Brr, aż mnie trzepie jak sobie przypomnę.

  10. Wyspa

    Snów zazwyczaj nie pamiętam ale czasami zdarza mi się “porażenie przysenne”… brrrr pierwszy raz był straszliwy, człowiek leży, ma haluny i pełny paraliż, dodaktowo śniło mi się przed tym że miałem wypadek samochodowy O.o
    Teraz się przyzwyczaiłem ale dalej po odzyskaniu świadomości chwile zajmuje aby pojąć co się dzieje i się uspokoić.
    Nie polecam

  11. furry

    Czy też tak macie, że gry zabijają sny? Jeśli mam okres, że mogę więcej pograć, przestaję śnić, mam czarną dziurę. Gdy przestaję grać, sny wracają. Tylko czasem, jeśli gra jest bardzo intensywna, mam sny związane z grą, jakby mózg przerabiał dodatkowe informacje w “trybie bezczyności”. Miałem tak np. z Doomem i pierwszym Starcfaftem. Szukałem wpisu o tym na wiadomym blogu Olafa Szewczyka, ale nie znalazłem nic, co by wskazywało że stąd wziął nazwę bloga.

    A moje sny, to haha, jeszcze inna sprawa, ja np. miewam sejwy, pamiętam coś w rodzaju świadomego snu, gdzie bardzo chciałem skończyć coś z poprzedniego i po paru dniach się udało. Miałem też spisane dwa sny, scenariusze na dwie naprawdę świetne książki lub filmy… Niestety nie wiem, gdzie plik leży, a teraz pamiętam już tylko mgliście fabułę. Było to kilka stron oskarowego materiału 🙁 Sytuacja jak z Tenacious D. https://www.youtube.com/watch?v=_lK4cX5xGiQ

    EDIT: zaręczam, że to nie jest link do Last Christmas

        1. furry

          @slowman

          Właśnie nie o to mi chodzi, to o czym, piszesz miałem właśnie np. ze Starcraftem, gdy przerabiałem w głowie co i jak, szczególnie jak poległem na którejś misji i stwierdzałem, że pora spać. Mózg ostro pracował.

          Ale pamiętam, że jak grałem w coś dłużej, przez kilka dni, nawet nie przed snem, ale wciągałem się w świat, fabułę, to “wyłączały” mi się marzenia senne zupełnie. Jakby gra zastępowała mi sny. Tak było we wszystkim co miało bardziej rozbudowaną fabułę, zwłaszcza cRPGach, Fallouty, Morrowind, KotOR, Deus Ex (stary i nowy), nawet Half Life.

          1. slowman

            @furry

            Nie Tobie odpowiadałem, więc zrozumiałe, że co innego masz na myśli 🙂

            Z tego, co pamiętam to każdy śni tylko niekoniecznie o tym pamięta. Poza tym w nauce świadomego śnienia jest ważne by zaraz po przebudzeniu spisywać sen, więc wtedy pewnie ma się lepszy dostęp do pamięci o tym, co się stałoprzez co jest możliwość opracowania i przerzucenia do pamięci długotrwałej czy wzmocnienia drogi odtworzenia informacji. Natomiast myśląc o machającej mieczem Bastili z rana byś się pozbawiał na to szansy.

  12. Yerz

    Bardzo rzadko ale miewam deja vu.

    W życiu łapie pewnie momenty, że juz wiem, że gdzieś je widziałem na ułamek sekundy przed wiem co sie wydarzy
    I zawsze to są momenty, które wcześniej się przyśniły. Niestety nie mam wpływu na to co się przyśni.

              1. Wyspa

                @slowman

                O ile dobrze pamiętam takim realnym wytłumaczeniem zjawiska jest własnie zapis zarejestrowanych wydarzeń w zlym miejscu w mózgu. Mogę trochę przeinaczyć ale coś mniej więcej na zasadzie zapisu we wspomnieniach (np własnie o snach), tym sposobem oglądając scenę jednocześnie mamy wrażenie że już to widzieliśmy (bo pomięta została pamięć krótkotrwała)

              2. slowman

                @Wyspa

                Też mi się jakoś tak wydawało, ale przeczytałem przy okazji to: http://natemat.pl/59147,deja-vu-to-nie-pamiec-z-poprzedniego-zycia-to-zjawisko-psychologiczne-doswiadcza-go-67-proc i może nawet bardziej przekonujące, bo też nie bardzo pamiętam jak to miało wyglądać a tak jak piszesz to raczej być nie mogło, bo przy pominięciu pamięci krótkotrwałej nic nie byłoby zapisane w długotrwałej a tym bardziej przypomniane.

                E: Mam niejasne wrażenie, że to wytłumaczenie z pamięcią krótkotrwałą było w jakimś filmie.

    1. nieja

      @Yerz

      Moja zona miala/ma? prorocze sny.
      Wiadomo, ze mozna dowolny sen dopasowac dowolnie do dowolnego fragmentu rzeczywistosci przy odrobinie wyobrazni, ale ona czynila (nie wiem jak teraz – boje sie sprawdzac) to niemal bezblednie i generalnie z dokladnoscia +/- jednej nocy.
      Pomine 2 przyklady (smierc znanych osob) i przytocze jeden ze sfery miedzyludzkiej:
      Czasy wdzwanianego internetu, na GG w wolnej chwili odbylem dluzsza rozmowe z moja ulubiona (a jej “ulubiona”) kolezanka.
      Nastepny dzien, poranek, buzi buzi – co sie stalo, czemu jestes smutna?
      – mialam zly sen
      – ? jaki ?
      – znowu z nia rozmawiales
      O kurde – 90% dokladnosci – 10% chybila bo nie snilo sie ze “klikalem”.

      Generalnie nie musze sie obawiac sladow szminki na koszuli, wlosow na ubraniu, zagubionej prezerwatywy czy tez rozpoznania na miescie w sytuacji krepujacej – i tak wystarczy jeden sen i wszystko bedzie dla niej jasne

  13. MHT

    Mi się czasem śni że się przewracam i budzę sie natychmiast w odruchu zasłaniania rękoma twarzy 😀 podobno to jakiś odruch bezwarunkowy organizmu czy coś 😀

    Latem budzę się wcześnie, to zimowy czas jest straszny, nie można mnie dobudzić i z łóżka wyciągnąć. Pomaga bardzo budzik w telefonie PO drugiej stronie pokoju 😀 trzeba wstać żeby wyłączyć to coś co przeszkadza spać 😀

      1. lemon

        @brum75

        Ja mam już całą kolejkę budzików w telefonie plus jeden w zegarku. Po kilku zaspaniach to mus, bo czasem budził mnie telefon z pracy, a ja żadnego alarmu nie pamiętałem, a musiałem przecież wstać, przejść cały pokój, wyłączyć i wrócić do wyrka. Mózg mi się uodparnia na rozmaite budziki i nie reaguje, muszę zmieniać co kilka tygodni.

  14. projan

    Akurat dzisiaj kot chciał o 4 wyjść, więc musiałem do niego wstać co mnie kompletnie rozbudziło i po godzinie przewalania się w łóżku, gdy już już mnie chwytał sen moja 4-miesięczna córcia rozpoczęła swoje harce. I kolejna godzina w plecy. I może się nawet zdążyłem przed pobudką zdrzemnąć, sam już nie wiem. A wstać muszę, bo i do przedszkola trzeba i do pracy do której spóźniać się nie można… Zombie mode. :/
    I to w imieniny.

    Byłem na Interstellar. Emocjonalnie mnie zmiażdżyło. Fajnie.

    1. furry

      @projan

      Ha zapomniałem się pochwalić że też byłem i też że fajnie. W sumie dobrze że nie poszedłem do Imaxa, bo okazuze się, że efekty są w tym filmie sprawą drugorzędną (choć ładne).

      Najlepsze, że w trakcie pomyślałem “ooo, Christian Bale nauczył się w końcu grać, a jak schudł to momentami nawet podobny do Mefju”. I potem jeszcze “ten dr Mann nawet trochę podobny do grubego Matta Damona”. Zdecydowanie powinienem coś czasem obejrzeć, może żonę zabrać do kina za jakieś pół roku?

      I przypomniałem sobie w końcu, skąd kojarzę ten wiersz: z filmu “Dangerous Minds”, ja jebie, co człowiekowi czasem w głowie zostaje.

Powrót do artykułu